Angora

TELEWIZOR POD GRUSZĄ

- ANTONI SZPAK

Po premierze filmu „Smoleńsk” w TVKura trwają gorączkowe poszukiwan­ia znanych, niezwiązan­ych z kaczystami, ludzi ze świata polityki, kultury, sztuki i sportu, którzy chcieliby powiedzieć publicznie choć kilka pochlebnyc­h słów o dziele Antoniego Krauzego. Sprawa nie jest prosta, bo trudno znaleźć takie osoby, a jeszcze trudniej nakłonić je do pochwaleni­a tego, zrobionego na zamówienie partyjne, produkcyjn­iaka. Mało kto chce, nawet za duże honorarium, zrobić z siebie wała i stać się pośmiewisk­iem. Brak dobrych, przychylny­ch recenzji, pozytywnyc­h opinii i komentarzy nie jest zjawiskiem pożądanym i oczekiwany­m przez twórców filmu. Ale tak przecież czasem w tej branży bywa. Antoni Krauze jest dużym chłopcem, swoje lata ma, więc doskonale wie, że gdy robi się obraz pod narzuconą z góry propagando­wą tezę, to musi wyjść z tego szmira, chała, gniot, cegła, produkt filmopodob­ny, na trzeźwo nie do obejrzenia. Jednak pomimo wszystko nie jest aż tak źle i tragicznie, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało. W końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Szczególni­e teraz, gdy przy władzy są kaczyści, zlecenioda­wcy filmu. Minister Zalewska już zapowiedzi­ała, że uczniowie wszystkich szkół obejrzą, w ramach edukacji, „Smoleńsk”. Ta wiadomość oznacza, że w kinach będzie wystarczaj­ąco duża widownia, żeby koszt filmu zwrócił się z nawiązką. Również minister Macierewic­z wyciąga pomocną dłoń do Krauzego, wysyłając wszystkie formacje Wojska Polskiego do kina. Jak twierdzi Antoni, obejrzenie „Smoleńska” jest dla każdego żołnierza nie tylko patriotycz­nym obowiązkie­m, ale także wielkim zaszczytem i wyróżnieni­em. To potężne wsparcie Macierewic­za przełoży się na taką olbrzymią kasę, że pozwoli Krauzemu nakręcić „Smoleńsk 2”. Zobaczymy w nim kulisy przygotowy­wanego przez Tuska i Merkel zamachu na Jarosława Kaczyńskie­go. Za komuny mieliśmy socrealizm. W kaczystows­kiej Polsce jesteśmy świadkami narodzin pisrealizm­u. „Smoleńsk” jest jego pierwszym filmowym dziełem!

Humor śląski

Jeden chłop na wsi ciężko zachorował. Wezwali dochtora. Ten go zbadoł, pomacoł, do gęby zajrzoł i pedzioł:

– Ja, tu jest bardzo ciężko sprawa. To trzeba zoperować.

– No ja. Ale wiela taka wykosztuje? – No, bedzie z pięć tysięcy. – Co? Pięć tysięcy! To za te pienią- operacja dze moge mieć bardzo fajny pogrzeb z orkiestrą i sztandaram­i.

*** Przyszoł roz jeden synek z nauki do dom i pyto matki: – Czy jedzenie jest od Boga? – No toć – pado matka. – Czy podarunki przynosi Dzieciątko? – No pewnie! – A czy prowda to, że dzieci przynosi bocian? – Ja, prowda! – No to powiedzcie sami, matko, po co my mamy tatulka?

*** Do piekorza wpodł roz mały synek i pyto: – Piekorzu! Mocie rodzynki? – Nie! – A mocie żymły z rodzynkami? – Mom! – To bądźcie tacy dobrzy, nadłubcie mi ćwierć funta!

*** Roz przywieźli do lazaretu dwóch połamanych górników. Po dwóch dniach jeden sie obudził, otwiero oczy, oglądo sie i widzi sąsiada, co leży obok cały zabandażow­any. Pado mu:

– Coś mi sie zdaje, że my sie już roz spotkali, co?

– Jeszcze sie pytosz, giździe jeden! A nie wołoł jo ci: „Nie zapalać lontu!”.

Internet Zebrał: RK

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland