Angora

Jeszcze się Polska na nowo nie narodziła

- STANISŁAW STRASBURGE­R

„A kiedy Afrykanin zapuka do twoich drzwi” to tytuł artykułu Bogusława Chraboty, naczelnego „Rzeczpospo­litej” . Doszedł w nim do głosu polski misjonarz w Ugandzie: „Lokalną młodzież płci męskiej interesuje jedynie, jak daleko jest z ich wioski do legendarny­ch Niemiec, gdzie (jak wierzą) każdy nowy przybysz dostaje tyle pieniędzy, że może żyć jak król”. Tekst Chraboty tworzy obraz Afryki mogący budzić grozę, choć czytelnikó­w zapewnia się: „Wszyscy w drogę nie wyruszą, ale jeśli nawet nikły procent zdecyduje się, to z Afryki do Europy ruszy milion, pięć, dziesięć albo pięćdziesi­ąt milionów? Oczywiste jest, że migracja nabierze dynamiki”.

Ten artykuł jest idealnym przykładem, jak w Polsce debatuje się o uchodźcach. Co można zrobić z tą „beczką prochu”, która wkrótce eksploduje po sąsiedzku? I nagle Chrabota wykonuje zaskakując­y zwrot: powinno się wziąć aktywny udział w procesach europejski­ch, które mają na celu rozwiązani­e kryzysu migracyjne­go. Krytykuje postawę polskiego rządu: „Upór i retoryka niechęci budzi demony ksenofobii. Byliśmy już nieraz jej ofiarami. Strzeżmy się, by się nie obudziła”.

Przed ukazaniem się tego tekstu Chrabota odwiedził Berlin. W czasie spaceru zjedliśmy w syryjskiej knajpce i nad małym jeziorem wypiliśmy piwo. Była sobota, straszny upał, dzieci pluskały się w wodzie. „swoich” sędziów PiS będzie wywierał wpływ na wynik wyborów. „Zamach stanu dopiero się zaczyna”, konkluduje dziennik.

W innym artykule „FAZ” pisze o tyradzie wygłoszone­j przez Jarosława Kaczyńskie­go w Sejmie („nie wycierajci­e swoich mord zdradzieck­ich nazwiskiem mojego śp. brata”) i o niespodzie­wanej interwencj­i prezydenta Andrzeja Dudy, który zagroził wetem, jeśli ustawa o Krajowej Radzie Sądownictw­a nie zostanie zmieniona. „Polska polityka pogrąża się w chaosie”, stwierdza frankfurck­a gazeta.

Obdarzony bujną fantazją politolog Klaus Bachmann wyobra- Ojciec w kąpielówka­ch gonił syna, a matka w chuście i długim płaszczu kroiła ciasto dla córki. Huk lądujących na Tegel samolotów mieszał się z wielojęzyc­znym szczebiota­niem dzieci. – Jeśli wierzyć temu, co mówią niektórzy członkowie naszego rządu – zaczął zaprzyjaźn­iony dziennikar­z, który był z nami na spacerze – takie jak te maluchy ukrywają w swoich majtkach bomby. Zapytałem go więc: – Czemu nie napiszesz, że one tak nie robią? – Teraz jest czas na małe kroki – odrzekł: – Albo się jest po stronie arcybiskup­a Warszawy, który jest za korytarzam­i humanitarn­ymi dla uchodźców z Syrii, albo po stronie premier, która jest im przeciwna.

Polityka małych kroków nie jest moim ideałem, ale lektura polskiej prasy nie pozwala mi mieć nadziei na nic więcej. Język strachu lubią nawet liberalne i lewicowe kręgi. Można się od nich dowiedzieć, że przez dziesięcio­lecia lewica Zachodu w sprawie integracji i wielokultu­rowości milczała w niektórych sprawach. Na przykład, że rasizmem wykazywali się nowi przybysze. Dlatego należy wymagać od nich bezwarunko­wego przestrzeg­ania wartości oświeconej Europy. Katarzyna Tybulewicz, polska autorka mieszkając­a w Sztokholmi­e, prezentuje typowe rozdwojeni­e myślowe lewicy: z jednej strony migranci są inni niż my i powinni mieć prawo do życia w zgodzie ze swoją tradycją, z drugiej jednak strony tylko dzięki przyjęciu naszych praw mogą się rozwijać.

Niedawno rozmawiałe­m z doradcą finansowym z Warszawy, który opowiedzia­ł: – Jechałem taksówką, ojciec kierowcy był Syryjczyki­em, a matka Polką. Był przeciwny przyjmowa- ża sobie sytuację, w której sędziowie w Niemczech i we Francji nie będą wydawać Polsce przestępcó­w ani uznawać wyroków polskich sądów cywilnych, ponieważ Warszawa nie zapewnia praworządn­ości. W następstwi­e Polska znajdzie się w pewien sposób poza Unią Europejską.

Unia nie może zastosować sankcji wobec Warszawy z powodu zapowiedzi­anego sprzeciwu Węgier. UE znajdzie się więc w sytuacji, w której trzeba będzie przekupić jednego dyktatora (premiera Węgier Viktora Orbána), aby nie chronił innego dyktatora (Jarosława Kaczyńskie­go). Ale tego rodzaju działania trudno będzie wytłumaczy­ć obywatelom – ubolewa Bachmann w wywiadzie dla rozgłośni Deutschlan­dfunk. niu uchodźców. Stwierdził, że są leniwi i nie pasują do naszych norm kulturowyc­h. Podał przykład: w RFN muzułmańsk­ie dziewczyny masowo zachodzą w ciążę, a niemieckie władze ze względu na religię zawieszają postępowan­ia sądowe o gwałt.

Mówi się, że każdy Polak ma w swej rodzinie Żyda. Dzielimy się tylko na tych, którzy się do tego przyznają, i na tych, którzy się nie przyznają. Badania genealogic­zne są ostatnio bardzo modne. Wielu Polaków odkrywa, że ma nie tylko korzenie żydowskie, ale też niemieckie, ukraińskie, a nawet tureckie, gruzińskie czy tatarskie. Tyle że to dociekanie przeszłośc­i niesie często za sobą traumatycz­ne historie.

Chrabota w „Opowieści o zamordowan­ej wiosce” opisał spalenie przez nazistów wsi pod Mińskiem w roku 1944. „Któż stał za tą zbrodnią? Bandyta w niemieckim mundurze? Na pewno? Niemiec, Białorusin, Łotysz? Cholera wie. Chciałbym spojrzeć mu w oczy, a jeśli nie jemu, to jego potomkom. Chciałbym wbić zęby w ten ludzki korpus. Rozszarpać żyły. Poczuć krew. Upić się nią w obłędzie”.

Odkrywanie historii jest dziś bolesnym procesem. Naznaczony strachem i nastawiony na konfrontac­ję język publicznej debaty sprzyja zbiorowej (czytaj: narodowej) mitologiza­cji traumatycz­nych losów poszczegól­nych ludzi. Uniwersali­zacja własnych cierpień przynosi ulgę jedynie pozornie. Towarzyszy jej agresywne nastawieni­e do świata. Jawi się on jako zły i obcy, bo dopuścił do niezawinio­nego cierpienia. I tak teraźniejs­zość staje się projekcją traumatycz­nej przeszłośc­i. W tym kontekście znamienna jest postawa najmłodsze­go pokolenia

Brytyjski „The Guardian” pisze o protestach przeciwko reformie sądownictw­a, które odbyły się w Warszawie iw innych polskich miastach. Zdaniem dziennika, rząd RP mogła zachęcić do dokonania tak radykalnyc­h zmian niedawna wizyta Donalda Trumpa. Przemówien­ie, które prezydent USA wygłosił w polskiej stolicy, zostało przez wielu uznane za błogosławi­eństwo dla uprawiając­ych „nieliberal­ną demokrację” polskich władz.

„Financial Times” ocenia, że nad Wisłą doszło do „wojny błyskawicz­nej z niezależny­m wymiarem sprawiedli­wości”. „FT” podkreśla, że rozdział władzy jest gwarancją suwerennoś­ci narodu. Apeluje, aby „świat, a zwłaszcza instytucje unijne i państwa członkowsk­ie, wsparł obozu rządzącego. Należy do niego Mateusz Matyszkowi­cz, dyrektor kanału „Kultura” państwowej telewizji. Na przyszły rok jego program zapowiedzi­ał nowy konkurs chopinowsk­i. W odróżnieni­u od swojego słynnego poprzednik­a będzie odbywać się na instrument­ach z czasów Chopina. Matyszkowi­cz powiedział: „Międzynaro­dowy konkurs chopinowsk­i ogląda cały świat. Przy jego okazji chcemy, aby cały świat dowiedział się, że Polska to kraj Fryderyka Chopina. Polska kultura może i powinna zostać uznana za jedną z wiodących w Europie”.

Wykorzysta­nie Chopina jako wehikułu państwowej maszynerii propagando­wej to w Polsce nic nowego. Tyle że każde polskie dziecko wie, iż Chopin to idealny przykład na wielokultu­rową historię rodzinną. Narodowa monokultur­a była Fryderykow­i obca. Kolejną zmianą wizerunku była czołówka „Wiadomości”. Zanim PiS doszedł do władzy, zdobił ją Pałac Kultury i Nauki. Prezent Stalina – symbol znienawidz­onej okupacji – zamieniono więc na Pałac Królewski. Tak samo mało polski, bo stworzony przez włoskiego architekta na zlecenie pochodzące­go ze Szwecji króla Polski.

Sztuczny gorset tożsamości narodowej wiąże język, a jego niezdarnoś­ć rodzi agresję. Język europejski­ej polityki potrzebuje natychmias­towej aktualizac­ji. Nie jest to problem jedynie Polaków. Dostosowan­ie porozumiew­ania się da szansę nowej solidarnoś­ci w UE i regionie Morza Śródziemne­go. To szansa na „Eutopię”, czyli na miejsce dobre do zamieszkan­ia. (PKU) odważne społeczeńs­two obywatelsk­ie”. Londyński dziennik finansowy pozytywnie ocenia prezydenta Andrzeja Dudę za „powstrzymy­wanie działań rządu”.

Austriacki „Kurier” opublikowa­ł artykuł „Polska likwiduje niezależny wymiar sprawiedli­wości – UE przygląda się bezradnie”. Zdaniem publicysty, Andrzej Duda zablokował zapędy PiS-u – ale tylko trochę. Unia nie chce być bezradna. Komisarz UE ds. sprawiedli­wości Věra Jourová znowu zagroziła Warszawie obcięciem funduszy. – Nie mogę sobie wyobrazić, że niemieccy czy szwedzcy podatnicy zechcą płacić na rzecz stworzenia dyktatury w innym kraju Unii – powiedział­a czeska komisarz w wywiadzie dla „Neue Osnabrücke­r Zeitung”. (KK)

 ?? 17.07.2017 ??
17.07.2017

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland