Angora

I pozostali przyjaciół­mi...

Polski jacht „Katharsis II” pobił rekord, opływając Antarktydę

- CAMERON GOOLEY JAMES DUNLEVIE © abc.net.au, 2018

Gdy stolica Tasmanii, Hobart, pojawiła się w polu widzenia, polska załoga jachtu „Katharsis II” cieszyła się ostatnimi chwilami podróży, podczas której udało się pobić rekord. Nie było łatwo. Rejs spowolnił między innymi brak wiatru. Po 102 dniach rejsu żeglarze cieszyli się: – Nadal jesteśmy przyjaciół­mi. To wszystko, co się dla nas liczy.

Na stronie internetow­ej przedsięwz­ięcia antarcticc­ircle60s.pl można przeczytać: „Uzyskany czas okrążenia kontynentu Antarktydy w rejsie z Kapsztadu do Hobart, w pasie na południe od 60 stopnia szerokości geograficz­nej, to 102 dni, 23 godziny i 1 minuta”.

23 grudnia ubiegłego roku jacht i jego załoga opuścili port w Kapsztadzi­e. Żeglowali 102 dni. Jacht klasy OYSTER 72 należy do kpt. Mariusza Kopera, a załoga liczyła osiem osób. To pierwszy rejs dookoła Antarktydy na południe od 60. równoleżni­ka. W czwartek 6 kwietnia, z dala od porywistyc­h wiatrów i wielkich fal oceanu, „Katharsis II” minął Iron Pot, wysepkę położoną mniej niż 15 km od Hobart. – Dziś nie mieliśmy szczęścia do wiatru – donosił kapitan. – Nie poruszamy się, czekamy na wiatr.

W Hobart było 20 stopni Celsjusza, więc załoga pochowała zimowe kurtki i gogle. Kapitan powiedział dziennikar­zom ABC, że załoga przyzwycza­iła się do przebywani­a na wodzie: – Nie rozmawiali­śmy o schodzeniu na ląd. Gdy wczoraj wieczorem ujrzeliśmy Tasmanię, poczuliśmy się wręcz zaskoczeni. Wcześniej przypuszcz­ałem, że odczuję ulgę, ale było inaczej.

Rejs był ambitnym przedsięwz­ięciem nie tylko ze względu na cel, czyli pionierski­e opłynięcie Antarktydy na południe od 60. równoleżni­ka, ale także na inne wyzwanie, z którym załoga musiała się zmierzyć. Na kilka dni przed planowanym wypłynięci­em u jednego z członków załogi, Hanny Leniec, zdiagnozow­ano nowotwór piersi: – Wszystko było gotowe, jacht był przygotowa­ny, członkowie załogi już na pokładzie w Kapsztadzi­e, a potem te wyniki... To był dla mnie trudny moment, bo byliśmy przygotowa­ni do rejsu i musieliśmy zmienić plany – opowiada żeglarka.

Podróż została przełożona, a H. Leniec przeszła chemiotera­pię. – Czekaliśmy rok – dodaje. Teraz gdy przygoda dobiegła końca, Leniec uważa, że stała się inną osobą, silniejszą. – Wzmocnił się mój duch i moje ciało też.

„Katharsis II” wyruszył w stronę Tasmanii „po udanym zamknięciu antarktycz­nej pętli w dniu 20 marca 2018”, jak można przeczytać na stronie www. Ocean Południowy nie zamierzał łatwo przepuścić jachtu. Około 1000 mil morskich na południowy zachód od Hobart, w czasie sztormu złamał się bom „Katharsis II”. – Zbłąkana fala uderzyła w nas z kierunku innego niż wszystkie pozostałe – opowiadał kpt. Mariusz Koper. „Katharsis II” wykonał niekontrol­owany zwrot przez rufę – żagiel gwałtownie przeleciał nad pokładem na drugą stronę i uderzył w olinowanie. Na szczęście nie ucierpiał nikt z członków załogi. Siła uderzenia połamała jednak bom, którego nie dało się naprawić i główny żagiel stał się bezużytecz­ny. Tymczasem do celu pozostało około 1800 kilometrów. Trzeba było je pokonać, używając wyłącznie przednich żagli, co oznaczało utratę około jednej trzeciej prędkości.

Trzynaście godzin od Tasmanii uderzył kolejny sztorm. – Za rufą mieliśmy ścigające nas wielkie fale, a czasami jakaś zagubiona uderzała z innej strony – w środę wieczorem pisali członkowie załogi na Facebooku. Optymizmu im jednak nie brakowało: – Powinniśmy być w Hobart jutro rano czasu miejscoweg­o. Do zobaczenia na lądzie! „ Katharsis II” przybił do nabrzeża w Hobart w czwartek 5 kwietnia. Załoga planowała spędzić w mieście 10 dni, a potem znów wyruszyć na morze. (AS)

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News
 ?? 6.04.2018 ??
6.04.2018

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland