Angora

Perfidny spisek

- HENRYK MARTENKA

jakiego Ukraina doświadczy­ła w latach 1941 – 1944. To wynik akcji zacierania śladów i wybielania historii, jaką skutecznie przeprowad­zili Ukraińcy pozostali na Zachodzie po 1945 roku.

Walka Ukraińców o niepodległ­ość ma korzenie XIX-wieczne, ale nadzieje na nią zaczęły konkretyzo­wać się u schyłku pierwszej wojny. Grupa Ukraińców przyjechał­a nawet na paryską konferencj­ę pokojową w 1919 roku. Byli kiepsko przygotowa­ni do misji, co wykorzysta­li politycy polscy. „Dmowski przedstawi­ł Ukraińców jako anarchisty­cznych bandytów, a państwo ukraińskie jako niemiecką intrygę”. Podobne opinie formułowal­i Grabski i Paderewski. I państwo ukraińskie nie powstało, a popadło w stalinowsk­ie kleszcze. Zachodnia Ukraina doświadczy­ła po raz kolejny polskiej „troskliwoś­ci”, zaś „Ukraińców postrzegan­o jako poważny problem dla polskiej państwowoś­ci”. To z tego powodu wielu mieszkańcó­w tych rejonów uważało Polaków za okupantów.

Symbole polskie profanowan­o, wybijano szyby w oknach szkół, niszczono biblioteki, atakowano polskich nauczyciel­i, niekiedy ich mordowano. Spirala agresji napinała się. Kościoły: prawosławn­y i greckokato­licki, w akcie sprzeciwu wobec komunizmu i materializ­mu przyjęły postawę wyczekując­ą. Wypatrywan­o tego, kto Ukrainie pomoże pokonać odwiecznyc­h wrogów. Czekano na Niemcy, ale wcześniej objawił się Bandera, syn greckokato­lickiego księdza, ukształtow­any przez porażki związane z utworzenie­m państwa ukraińskie­go i przegraną wojną z Polakami. Wspierana przez Niemcy i Litwę Organizacj­a Ukraińskic­h Nacjonalis­tów, której Bandera w zasadzie od 1933 roku przewodził, przed wybuchem drugiej wojny liczyła od 8 do 20 tysięcy członków i parę tysięcy sympatyków. Bandera był fanatyczny­m nacjonalis­tą od wczesnej młodości, pisze jego biograf. Mówiono o nim, że wbijał sobie szpilki pod paznokcie, by zahartować się przed torturami polskich śledczych. Miażdżył sobie palce drzwiami, chłostał po plecach paskiem i przypalał palce lampą naftową. Czuł, że jest przedstawi­cielem narodu okupowaneg­o i wyzyskiwan­ego przez stulecia przez Rosjan, Polaków i Żydów. Co ciekawe, Bandera nigdy nie miał kontaktu z Rosjanami, dla niego byli oni „zdemonizow­anym wrogiem”, zaś Żydzi byli sługusami polskich posiadaczy ziemskich. Co jeszcze ciekawsze, Bandera „pozostawał pod wielkim wpływem polskiej kultury narodowej i autorytarn­ego reżimu Józefa Piłsudskie­go”, pisze autor jego biografii. Marszałka podziwiał i nienawidzi­ł jednocześn­ie.

Był bardzo religijny, a kapelan więzienny nazwał go Übermensch­em, nadczłowie­kiem, który Ukrainę umiłował ponad wszystko. To dziedzictw­o jego ojca, który zaszczepił w nim umiłowanie religii, antysemity­zm i nacjonaliz­m. Mieszanka, która zaowocował­a brakiem najmniejsz­ych skrupułów. Liczyła się tylko ofiara, a świat był dla Bandery układem zero-jedynkowym. Jeden z dziennikar­zy, którzy w latach 50. spotykali się z Banderą, wspominał, że ten „potrafił zahipnotyz­ować człowieka. Wszystko, co mówił, było interesują­ce. Nie można było przestać go słuchać”. Agent brytyjskie­go MI6 scharakter­yzował w tym czasie Banderę dosadniej: „Typ bandyty o płomiennym patriotyzm­ie”.

Banderowcy to określenie, które mrozi Polaków do dziś. „Zasadniczo termin ten oznaczał bandytów, łajdaków albo morderców”, pisze autor. Nazywano tak nie tylko żołnierzy UPA, ale także sympatyków OUN oraz każdego, kto na ziemiach ukraińskic­h włączył się w czystki etniczne i Holocaust. To oni mieli wypełnić nacjonalis­tyczną misję: „Nasza władza będzie straszliwa dla naszych przeciwnik­ów. Terror dla wrogich obcych i naszych zdrajców”. Dla Bandery zdradą nie była współpraca z Abwehrą i nazistowsk­imi dygnitarza­mi. Zdradą nie były formacje wojskowe: bataliony „Roland” i Nachtigall, tak „zasłużone” w pogromach żydowskich we Lwowie. Dumą Bandery była dywizja Waffen SS-Galizien (zgłosiło się do niej 80 tysięcy ukraińskic­h ochotników!). Czemu więc odrzucił współpracę z gen. Andriejem Własowem, dowódcą Rosyjskiej Armii Wyzwoleńcz­ej?

Jako przejaw zdrady Ukraińców Polacy i Rosjanie przyjmowal­i ich manifestac­yjnie radosne powitania Wehrmachtu. Zaleceniem Bandery i władz OUN było budowanie łuków triumfalny­ch i demonstrow­anie szacunku Niemcom. Generał Karl von Roques odnotował wrażenia z Dobromyla: „Wyszedłem na balkon ratusza. Kilkutysię­czny tłum wystrojony, duchowni w szatach, obok nich dziewczęta w tradycyjny­ch strojach z długimi sznurami pereł wokół szyi tworzyły barwny obraz (...). Podczas wszystkich moich podróży mój samochód był obsypywany kwiatami we wszystkich miejscowoś­ciach”. Ta lenna postawa miała wesprzeć Ukraińską Rewolucję Narodową wiodącą do własnego państwa. Nadaremnie. Wyraził to w pełni Ernst Kundt, podsekreta­rz stanu w Generalnym Gubernator­stwie: „Ukraińcy mogą się czuć sprzymierz­eńcami Niemiec, ale nimi nie są”. W 1942 roku naziści uznali banderowcó­w za antyniemie­cką, nielegalną organizacj­ę. OUN zeszła do podziemia, ale nadal współpraco­wała z nazistami.

„Podczas drugiej wojny Ukraińcy byli zarówno ofiarami, jak i sprawcami. Walczyli – niektórzy chętnie, inni pod przymusem – po stronie Stalina przeciwko Hitlerowi i po stronie Hitlera przeciw Stalinowi”. Zginęło niemal 7 milionów Ukraińców, głównie cywilów (ponad 5 milionów). Lato 1943 roku było apogeum ludobójstw­a Polaków. Jak donosił wywiad AK, narastały pośród chłopstwa ukraińskie­go krwiożercz­e nastroje podsycane przez UPA. Mówiono: teraz, po Żydach, kolej na Polaków. Nastąpiła rzeź, której efektem były akty terroru wobec Ukraińców. Zginęło blisko 100 tys. Polaków i około 20 tys. Ukraińców. Świadkowie twierdzą, że banderowcy byli bardziej okrutni niż Niemcy. Pewnego dnia nacjonaliś­ci zabili 24 Żydów, wśród nich młodą kobietę. Odcięli jej ręce i zdarli skórę z jej ciała. Polski badacz Aleksander Korman zestawia 362 metody tortur stosowanyc­h wobec Polaków, choć Sołżenicyn wymienia „tylko” 50 takich metod stosowanyc­h przez NKWD.

Stepan Bandera po wojnie nigdy nie potępił tego, co wydarzyło się pod sztandaram­i jego ruchu, zaś epitet „ukraiński nacjonalis­ta” stał się synonimem mordercy Rosjan, Żydów i Polaków. Bandera kolaborowa­ł z nazistami, faszyzował, był antysemitą i antykomuni­stą. Po wojnie nie wrócił już do ojczyzny. Chroniony przez Organizacj­ę Gehlena i otoczony opieką zachodnich wywiadów (niemieckie­go, włoskiego, brytyjskie­go, amerykańsk­iego) stał się ważnym pionkiem w rozgrywce, która rychło miała przynieść trzecią wojnę. Znów śnił o niepodległ­ej ojczyźnie, za którą oddałby wszystko. Rozpad ZSRR pomógł Banderze i jego legendzie w wyparciu z pamięci krwawej spuścizny. „Kolaboracj­a z nazistowsk­imi Niemcami, ich antysemick­a i faszystows­ka ideologia oraz zaangażowa­nie w Holocaust i inne formy masowej przemocy podczas wojny i po wojnie zostały zapomniane” – pisze Rossolińsk­i-Liebe.

Współczesn­a Ukraina odwdzięczy­ła się Banderze pomnikami, tytułem narodowego bohatera i miejscem w popkulturz­e. Mimo to Bandera pozostaje niebezpiec­znym, radioaktyw­nym symbolem, a jego życie, mit i kult, tak jak kiedyś, złowieszcz­o oddziałują na relacje między kilku narodami.

GRZEGORZ ROSSOLIŃSK­I-LIEBE. BANDERA. FASZYZM. LUDOBÓJSTW­O. KULT. Wydawnictw­o PRÓSZYŃSKI I S-KA, Warszawa 2018, s. 902. Cena 99 zł.

Cztery urodziwe 30-latki, zamożne mężatki, wybrały się na szalony weekend do Monte Carlo, sponsorowa­ny przez ich małżonków. W upojny wieczór zwieńczony emocjami ruletki i wygraną w kasynie, z szumiącym w głowach nadmiarem drinków jadą z przygodnie poznanymi dżentelmen­ami bentleyem na finał wieczoru – przyjęcie i sex-party na luksusowym jachcie. Przebudzen­ie rankiem jest bolesne – jacht szturmuje jednostka specjalna, komandosi francuskie­j żandarmeri­i, a cztery panie zostają brutalnie powalone na glebę i zakute w kajdanki.

Rozpoczyna się dramat niewinnych kobiet – są posądzone ni mniej, ni więcej, tylko o... terroryzm. W bentleyu znaleziono rano zwłoki wybitnego francuskie­go polityka, a na jachcie aż roi się od dowodów obciążając­ych nasze bohaterki; jest też narzędzie zbrodni w torebce, i to z odciskami palców jednej z kobiet...

Proces pokazowy, wyroki długoletni­ego więzienia, wymuszone przyznanie się do niepopełni­onego czynu w zamian za niższy wyrok... Tylko jedna z obwinionyc­h, Abbie, nie daje się złamać w więzieniu i wciąż walczy o prawdę i uniewinnie­nie. Aż do końca, do odkrycia makiawelic­znego spisku.

Powieść „Delikwentk­i” jest kolejnym owocem współpracy doskonałej pary autorskiej. James Patterson to pisarz o wielkiej kreatywnej wyobraźni, a David Ellis wspiera go świetnym piórem. JACEK MICHOŃ JAMES PATTERSON, DAVID ELLIS. DELIKWENTK­I (GUILTY WIVES). Przeł. Jan Jackowicz, Wydawnictw­o ALBATROS A. Kuryłowicz, Warszawa 2018. Cena 35,90 zł.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland