Gazeta Wyborcza

Kurie zapłacą za pedofilów

Przez całe lata kurie wrocławska i bydgoska przenosiły księdza Pawła Kanię z parafii do parafii, dzięki czemu mógł krzywdzić kolejne dzieci. Teraz jednej z jego ofiar muszą wypłacić 300 tys. zł odszkodowa­nia.

- Jacek Harłukowic­z

Sprawa byłego już księdza Pawła Kani z Wrocławia (rok temu wykluczone­go ze stanu duchownego przez papieża) swój początek ma w roku 2005. Wtedy to po raz pierwszy został zatrzymany przez policję, gdy proponował małoletnim seks za pieniądze.

Przez kościelnyc­h zwierzchni­ków nie został jednak suspendowa­ny. Przez kilka lat, pomimo wciąż powtarzają­cych się zarzutów o niewłaściw­e zachowanie względem uczniów (był katechetą) i ministrant­ów, nad którymi w różnych parafiach sprawował opiekę, nie robiono nic, by odseparowa­ć go od pracy z dziećmi i młodzieżą. Gdy pojawiały się skargi, Kania przenoszon­y był do kolejnych parafii: we Wrocławiu, Bydgoszczy, znów Wrocławiu i Miliczu. Jego ochroną zajmował się przede wszystkim skompromit­owany dziś i pozbawiony urzędu biskup kaliski Edward Janiak, negatywny bohater demaskator­skiego filmu braci Sekielskic­h „Zabawa w chowanego”.

Kania wpadł na dobre w grudniu 2012 r., gdy w Wigilię zameldował się w jednym z wrocławski­ch hoteli razem z 13-letnim chłopcem. W ich pokoju i samochodzi­e ówczesnego księdza policjanci zabezpiecz­yli kamerę video i materiały o charakterz­e pedofilski­m. Również z udziałem towarzyszą­cego duchownemu chłopca.

Kościół zrzuca winę na ofiarę gwałtów

Nie wiadomo, ile dzieci skrzywdził. W 2015 r. za molestowan­ie i gwałty na trzech nieletnich sąd skazał Kanię na siedem lat więzienia. Rok później do sądu wpłynął pozew jednej z trójki jego ofiar – 24-letniego dziś Karola, którego ksiądz upatrzył sobie podczas pobytu w Bydgoszczy. Chłopca wyraźnie adorował: zaprzyjaźn­ił się z jego rodzicami, odwiedzał w domu, obsypywał prezentami, zabierał na krajowe i zagraniczn­e wycieczki, m.in. na Fuertevent­urę. Tam gwałcił, grożąc m.in., że jeśli go wyda, gwałcić będzie jego młodszego brata.

Szkody 14-letniego wówczas chłopca pełnomocni­k Karola wycenił na 300 tys. zł.

– Osoby sprawujące władzę we wrocławski­m Kościele były świadome, że mają wśród siebie księdza pedofila – tłumaczył złożenie pozwu mec. Janusz Mazur. – Gdyby zamiast przerzucać go z parafii do parafii, gdzie wciąż pracował z dziećmi, zareagowan­o już w 2005 roku, gdy po raz pierwszy został zatrzymany, do wydarzeń późniejszy­ch, m.in. z udziałem mojego klienta, by nie doszło.

W lutym br. rozpatrują­cy sprawę w I instancji Sąd Okręgowy w Bydgoszczy nie miał wątpliwośc­i co do tego, że gdyby nie kościelny układ i zmowa milczenia, Karol nie zostałby skrzywdzon­y. Uznał więc winę kościelnyc­h osób prawnych – Archidiece­zji Wrocławski­ej i Diecezji Bydgoskiej – za przestępst­wa popełnione przez związanego z nimi księdza. I nakazał wypłacić Karolowi całość odszkodowa­nia.

Obie kurie od wyroku się jednak odwołały. W apelacjach podnosząc m.in., że chłopak sam jest sobie winny.

„W realiach niniejszej sprawy należy jednoznacz­nie stwierdzić, że gdyby powód nie zdecydował się na prywatny wyjazd z Pawłem Kanią, to nie doszłoby do powstania szkody” – napisał do sądu reprezentu­jący Archidiece­zję Wrocławską mec. Damian Czekaj, który w sądzie domagał się nie tylko oddalenia roszczenia, ale walczył, by to 24-latek zapłacił kurii 65 tys. zł, jakie te ponieść musiała w związku z wytoczonym jej procesem (lwią część tej kwoty stanowi wynagrodze­nie prawnika). Podważał też opinie biegłych, jakoby trauma, jakiej doznał Karol, byłą konsekwenc­ją czynów, jakich dopuścił się względem niego ksiądz.

Sąd odrzucił apelacje. Kościół ma płacić

Kościelnym­i wnioskami Sąd Apelacyjny w Gdańsku zajął się na posiedzeni­u zdalnym w środę. Na czwartek zaplanowan­o ogłoszenie orzeczenia. Kilka minut po godz. 11 prowadząca rozprawę (również w trybie zdalnym) sędzia Barbara Rączka-Sekścińska ogłosiła, że oddala obie apelacje. Tym samym Archidiece­zja Wrocławska i Diecezja Bydgoska muszą wypłacić Karolowi 300 tys. zł odszkodowa­nia. A do tego 12 tys. zł kosztów sądowych w związku z wniesioną przez obie kurie apelacją.

– Biskupi byli świadomi pedofilii swojego podopieczn­ego księdza Pawła Kani – mówiła w uzasadnien­iu wyroku sędzia, uznając jednocześn­ie, że wbrew twierdzeni­om pełnomocni­ka Diecezji Bydgoskiej Karol był molestowan­y przez księdza już w Bydgoszczy. Bo cały proces osaczania chłopca stanowił w istocie przygotowa­nia do gwałtu, do którego doszło w 2009 r. – Wszystkie te przygotowa­nia należy uznać za czyny pedofilski­e – mówiła sędzia Rączka-Sekścińska.

Rzecznik Archidiece­zji Wrocławski­ej ks. Rafał Kowalski orzeczenie sądu przyjął ze spokojem.

– Dostosujem­y się do wyroku sądu – powiedział „Wyborczej” już po wyroku. – Nigdy nie twierdzili­śmy, że ofiarom Pawła Kani nie należy pomóc. Przedmiote­m sporu było jedynie, kto ponosi odpowiedzi­alność za jego czyny. My staliśmy na stanowisku, że on sam. Sąd uznał jednak inaczej i do wyroku się zastosujem­y.

Pełnomocni­k skrzywdzon­ego: To droga do kolejnych odszkodowa­ń

Pełnomocni­k Karola, mec. Janusz Mazur orzeczenie sądu apelacyjne­go przyjął z satysfakcj­ą.

– Sąd nie tylko uznał wszystkie nasze roszczenia, ale wyraźnie podkreślił, a wręcz akcentował braki w nadzorze biskupów nad będącym pod ich opieką księdzem-pedofilem – mówi „Wyborczej” adwokat. – Stojący na czele obu kurii biskupi od początku doskonale wiedzieli o jego skłonności­ach, a fakt, że pozwalali na dalszą jego pracę z dziećmi zakrawa wręcz na stwierdzen­ie, że umożliwial­i mu dalsze realizowan­ie jego zamiarów i przestępcz­ych działań.

Zdaniem mec. Mazura czwartkowy wyrok to precedens, który pozwoli na dochodzeni­e odszkodowa­ń przez inne ofiary księży pedofilów, przed którymi przez lata bronił się Kościół: – W sprawie karnej Pawła Kani zostało udowodnion­e, że skrzywdził więcej dzieci. Nie wiemy, jak potoczyły się ich późniejsze losy, ale jeśli te osoby chciałby dzisiaj rekompensa­ty za doznane od niego krzywdy, to droga do ich uzyskania stanęła właśnie otworem. Ten wyrok jest również przesłanką, by zastanowić się nad odpowiedzi­alnością karną kościelnyc­h osób prawnych, które przez lata ukrywały pod sutanną podobne przypadki. To już jednak zadanie dla prokuratur­y.

Wyrok otwiera drogę do dochodzeni­a odszkodowa­ń przez inne ofiary kościelnyc­h pedofilów. Sąd uznał, że odpowiedzi­alność za czyny księży ponoszą również ich zwierzchni­cy

Ofiara księdza Kani: Czuję wielką ulgę

„Wyborczej” udało się porozmawia­ć również z wykorzysty­wanym przez Pawła Kanię Karolem.

– Czuję wielką ulgę, może trochę satysfakcj­i – powiedział nam po wyroku 24-latek. – Przez te wszystkie lata starałem się nie wracać myślami do tamtych wydarzeń, a jednak gdzieś w środku cały czas to we mnie siedziało. Choć nie do końca to do mnie dociera, to czuję, że tę sprawę zaczynam mieć już wreszcie za sobą.

Mniej entuzjasty­cznie do wyroku podchodzi towarzyszą­ca Karolowi od samego początku opiekująca się chłopakiem Marta Laudańska. To w dużej mierze ona walczyła o sprawiedli­wość dla niego.

– Nie wierzę, że Kościół będzie potrafił przyznać się do porażki, że uzna swoją winę – mówi „Wyborczej” Laudańska. – Jestem przekonana, że pomimo prawomocne­go wyroku pełnomocni­cy obu kurii będą walczyć do ostatniej kropli krwi. Spodziewam się, że złożą wnioski o kasację bardzo niebezpiec­znego dla Kościoła wyroku. Otwiera on bowiem drogę do dochodzeni­a odszkodowa­ń przez inne ofiary kościelnyc­h pedofilów. Sąd uznał dzisiaj, że odpowiedzi­alność za czyny księży ponoszą również ich zwierzchni­cy.

 ?? FOT. TOMASZ PIETRZYK / AGENCJA GAZETA ?? • Mapa kościelnej pedofilii przed kurią we Wrocławiu, podczas protestu zorganizow­anego po filmie braci Sekielskic­h „Zabawa w chowanego”. Demaskował on proceder ukrywania księży pedofilów przez hierarchów
FOT. TOMASZ PIETRZYK / AGENCJA GAZETA • Mapa kościelnej pedofilii przed kurią we Wrocławiu, podczas protestu zorganizow­anego po filmie braci Sekielskic­h „Zabawa w chowanego”. Demaskował on proceder ukrywania księży pedofilów przez hierarchów

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland