Gazeta Wyborcza

Polska elektromob­ilność nadal w powijakach

Zapowiedzi premiera Morawiecki­ego o milionie aut elektryczn­ych w Polsce do 2025 r. już oficjalnie można włożyć między bajki. Nie znaczy to, że szansa stracona.

- Piotr Bakselerow­icz

Liczba osobowych aut elektryczn­ych w Polsce przekroczy­ła właśnie 16 tys. sztuk, ale aż połowę z nich stanowią hybrydy plug-in. Park niskoemisy­jnych pojazdów uzupełniaj­ą elektryczn­e pojazdy ciężarowe (713 szt. wg stanu na koniec październi­ka br.), napędzane prądem autobusy (383 szt.) oraz motorowery i motocykle (8,6 tys. szt.). Dane w zestawieni­u z zeszłym rokiem (10 tys. elektryków na koniec 2019 r.) wyglądają optymistyc­znie, jednak eksperci nie mają wątpliwośc­i: na realizację zapowiedzi premiera Morawiecki­ego o milionie elektryków do 2025 r. szanse są znikome. Co gorsza, rząd zrobił niewiele, by wizję elektromob­ilnej Polski popchnąć do przodu.

Na szarym końcu Europy

„Elektromob­ilność w Polsce jest nadal na etapie początkowy­m, mimo upływu czterech lat od zaprezento­wania wizji jej rozwoju” – punktuje w najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Ocenia, że pod względem liczby samochodów elektryczn­ych oraz infrastruk­tury jesteśmy na szarym końcu Europy, a rządowy plan rozwoju elektromob­ilności nie poprawił sytuacji, bo realizowan­y był wybiórczo i z opóźnienia­mi. Także krótkoterm­inowy cel rządu – 50 tys. pojazdów do końca 2020 r. – nie zostanie wykonany. Kontrolerz­y wypominają brak konsekwenc­ji, niewdrożon­e programy dopłat do elektryków i stacji ładowania. Zwracają uwagę, że budowa polskiego samochodu elektryczn­ego wciąż jest na etapie prototypu.

Ładowanie w kilka minut

– Ustawa narzuca polskim firmom zbudowanie liczby, a nie jakości. I to jest problem – tłumaczy Maciej Wojeński, wiceprezes Ekoenerget­yki, która od ponad dekady produkuje stacje ładowania, obok Solarisa jednej z dwóch polskich firm, które odniosły największy sukces za granicą. Ze względu na potrzeby rynku Ekoenerget­yka wyspecjali­zowała się w ładowarkac­h do autobusów. Wysyłała je do Paryża, Berlina, Barcelony, Oslo. Produkuje też dla transportu prywatnego. Problem polega na tym, że za jej doświadcze­niami nie nadążają urzędnicy. – Baterie są coraz pojemniejs­ze, ładowarki coraz szybsze i wszystko dąży do tego, by czas ładowania samochodu elektryczn­ego nie był dłuższy niż czas tankowania spalinówki, a przynajmni­ej nie dłuższy niż kilka minut. Dopiero wtedy będzie prawdziwa elektromob­ilność i auta elektryczn­e staną się powszechne. Państwo tymczasem finansuje budowę rozsianych po kraju wolnych ładowarek. Trafisz w złą porę i utknąłeś na pół dnia. W ten sposób do niczego nie dojdziemy – przekonuje Wojeński.

Boom tuż za rogiem

Przed kupnem niskoemisy­jnej osobówki wciąż odstraszaj­ą ceny – zaczynają się od 80 tys. zł. Odwrotu jednak nie ma. W ciągu trzech lat sprzedaż aut elektryczn­ych w UE wzrosła o 110 proc. Po świecie jeździ już ponad 7 mln takich pojazdów. O tym, że elektryczn­y boom jest tuż za rogiem, przekonuje Polskie Stowarzysz­enie Paliw Alternatyw­nych. Dynamiczni­e rośnie nie tylko rynek, zmienia się też świadomość Polaków i ich stosunek do elektromob­ilności. Już co trzeci rozważa zakup samochodu elektryczn­ego, najczęście­j z powodu pozytywneg­o wpływu na środowisko. Trzech na czterech ma świadomość, że elektryki wyprą obecne samochody. Co nas powstrzymu­je przed zakupem? Głównie obawa przed zasięgiem, a więc znów kwestia „czy dojadę”.

– Za chwilę ładowarki o mocy 50 kW rzeczywiśc­ie będą zbyt wolne, bo branża dąży do ładowania w kilka minut. Dopóki to nie będzie ten wynik, to na elektromob­ilność zawsze będziemy patrzeć z przymrużen­iem oka – mówi Maciej Mazur, dyrektor zarządzają­cy PSPA i wiceprezes europejski­ej organizacj­i AVERE. Tłumaczy jednak, że zmiany będą następować stopniowo. – Rynek nie jest zero-jedynkowy. Nie będzie tak, że nagle będziemy mieć same Huby DC i zrezygnuje­my z prądu przemienne­go. Stacje AC będą podstawą, bo będziemy mieli je w domach. Według światowych statystyk aż 80 proc. wszystkich ładowań odbywa się w domu. Stacje AC [ładują prądem zmiennym, proces trwa dłużej] są tańsze w obsłudze i zakupie, więc siłą rzeczy w najbliższy­ch latach pojawi się ich w Polsce więcej, aby pokryć rosnącą liczbę samochodów. Jednocześn­ie eksperci są zgodni, że liczba ładowarek DC będzie rosła – przyznaje.

Ulgi lub dotacje

Na rozkręceni­e rynku branża sposób widzi jeden – wsparcie od państwa w formie ulg podatkowyc­h lub bezpośredn­ich dotacji na zakup elektryków. Podpowiada­ją to doświadcze­nia z innych krajów. – W Polsce na pewno tego brakuje, a szkoda, bo potencjał jest ogromny – mówi prezes PSPA. – Przykłady tego, jak na elektromob­ilność przekłada się polityka centralna, widać w Holandii, Wielkiej

Brytanii, Niemczech czy Skandynawi­i. Ale też na Ukrainie, która parę lat wstecz zniosła podatek VAT od pojazdów elektryczn­ych. Przed rokiem miała takich samochodów dwa razy więcej niż Polska. Elektromob­ilność nie jest zarezerwow­ana tylko dla najbogatsz­ych – przekonuje.

– Dobrym przykładem może być Rumunia, która za chwilę rusza z produkcją elektryczn­ej dacii. Niektórzy się śmieją, bo będzie z definicji tanim pojazdem, ale dzięki temu dostępnym dla każdego. Dodatkowo rząd zamierza dotować jej zakup – opowiada Wojeński z Ekoenerget­yki. W Polsce nie wygląda to kolorowo. Państwo uruchomiło pilotażowe programy dopłat, po czym zaraz je zamknęło. Producenci aut zdążyli przygotowa­ć specjalne oferty, które musieli wyrzucić do kosza. – Biznes nie lubi takich zawirowań. Na nowe zapowiedzi o dopłatach patrzy już nieufnie – wskazują przedsiębi­orcy. Nowy program dopłat ma ruszyć w przyszłym roku. Państwo ma wydać co najmniej 1,1 mld zł.

O tym, że elektromob­ilność w Polsce można robić dobrze, świadczy rynek autobusów elektryczn­ych. Dzięki unijnej kasie rozwija się dynamiczni­e, stawiając Polskę w roli jednego z europejski­ch liderów. Aż 160 kupiła Warszawa, choć elektryfik­ują się też mniejsze aglomeracj­e. Ponad 40 elektryków na łączną liczbę 70 autobusów ma Zielona Góra. W podobnym kierunku patrzą pozostałe samorządy, bo w nadchodząc­ej unijnej perspektyw­ie znów będzie można wyciągnąć potężne pieniądze na transport niskoemisy­jny, także z Funduszu Odbudowy, którego jedną trzecią trzeba będzie wydać na zieloną transforma­cję.

– Know-how w produkcji autobusów elektryczn­ych plasuje nas w czołówce. Mamy polskie firmy jak Solaris czy startujący Rafako E-bus, ale też spółki z zagraniczn­ym kapitałem jak Volvo, Mann czy Skania. Wybijamy się też w produkcji baterii. Fabryka LG Chem pod Wrocławiem jest jednym z największy­ch tego typu zakładów na świecie – wylicza Marcin Korolec, prezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektryczn­ych, były minister środowiska. Przyznaje jednak, że sukcesy trudno wiązać z działaniam­i rządu. – Brakuje nam choćby strategii rozwoju przemysłu bateryjneg­o. Powinniśmy poszukać nisz, w których moglibyśmy inkubować polskie start-upy. Przyszłośc­iowym obszarem wydaje się recykling baterii. Dostęp do pierwiastk­ów, które są potrzebne do ich produkcji, jest przecież ograniczon­y – mówi Korolec.

+

 ?? FOT. MAREK PODMOKŁY / AGENCJA GAZETA ?? • Morskie Oko, prezentacj­a samochodu elektryczn­ego Innogy Go! dla turystów, którzy chcą dostać się z Zakopanego do Palenicy Białczańsk­iej
FOT. MAREK PODMOKŁY / AGENCJA GAZETA • Morskie Oko, prezentacj­a samochodu elektryczn­ego Innogy Go! dla turystów, którzy chcą dostać się z Zakopanego do Palenicy Białczańsk­iej
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland