Gazeta Wyborcza - Wysokie Obcasy
Lekarką internistką, rozmawiają Element Żeński
Jeżdżę na nartach dwa razy w roku, trzy razy w tygodniu ćwiczę jogę, pracuję zawodowo, moje dni są przeładowane Monika Kucel
A co z resztą ciała?
Przez niedoczynność tarczycy bardzo wysusza mi się skóra, najbardziej na nogach. Brak tkanki tłuszczowej na przedniej części łydek potęguje uczucie suchości i ściągnięcia. Balsamuję się jak szalona, ale niewiele to zmienia. Czy przejęła pani jakieś naturalne metody pielęgnacji np. od swojej mamy? Takie, które przekazuje się z pokolenia na pokolenie.
Mamę straciłam dość szybko, więc nie. Ale przychodzi mi do głowy kilka zasłyszanych porad dotyczących pielęgnacji włosów.
Mikstura, którą można przygotować w domu – kurze żółtko z dodatkiem oleju rycynowego, soku z cytryny i kilku kropel nafty kosmetycznej. Taką wzmacniającą mieszankę nakładam na głowę i trzymam pół godziny. Faktycznie działa. Po zmyciu od razu czuć, że włosy są odżywione i sprężyste. Zwraca pani uwagę na inne kobiety?
Tak. Patrzę na kobiety, ale też na mężczyzn, na tych w moim wieku i młodszych. Niestety, najczęściej zawieszam wzrok na osobach z nadwagą. Jako lekarz jestem wyczulona na to, że mogą mieć problemy ze zdrowiem. Wiem, jakie choroby generuje nadmiar kilogramów. Mówię im to czasami, bo mi ich zwyczajnie szkoda. Nadwaga i otyłość rzadko wynikają z chorób, czasem z braku predyspozycji do uprawiania sportu, zazwyczaj jed- nak z zaniedbania. Zresztą prawda jest taka, że wielu osobom szwankuje zdrowie. Kiedyś ludzie mniej chorowali.
Z czego to wynika?
Z czasów, w których przyszło nam żyć. Ze stresu, którego trudno uniknąć. Z bezlitosnego tempa życia. Z zanieczyszczenia środowiska. Z lenistwa. Ze złej diety, obżarstwa, ale też ze słabej jakości jedzenia. Wielkie koncerny nastawione są na maksymalny zysk, a ten wiąże się z jak najmniejszymi kosztami produkcji. Przecież nie każdego stać na tak zwaną zdrową żywność. To co zrobić, żeby jednak dostarczać ciału choć trochę cennych składników?
Teraz dużo uwagi poświęca się jelitom. I słusznie. To one w znacznej mierze są odpowiedzialne za nasze ogólne samopoczucie. Żeby wspomóc ich pracę, warto wprowadzić do jadłospisu więcej jarzyn, błonnika, siemienia lnianego. Przeżuwać powoli i dokładnie, nie łykać jak bocian żaby, szanować swój organizm i myśleć o nim kompleksowo. Kontemplować jedzenie na tyle, na ile życie pozwala. Pić jak najwięcej wody, zwłaszcza że na stare lata zwiększa się zapotrzebowanie na nią, a pragnienie znacznie się zmniejsza. Co by pani doradziła dziś młodym ludziom jako receptę na zachowanie formy?
Jeszcze raz powtórzę: ruch, ruch, ruch. Bo jak mówi stare przysłowie, w zdrowym ciele zdrowy duch.