Sejm zaciska pasa. Kupuje 500 ipadów
Sejm zamknął przetarg na zakup tabletów dla posłów. Polska jest jednym z pierwszych krajów w Europie, w których ipad będzie oficjalnym narzędziem „ stanowienia” prawa. Realizacja projektu to koszt w przybliżeniu 1,75 mln złotych brutto. Oczywiście, zapłacą podatnicy...
– Rok temu kupiłem sobie tablet. Za własne pieniądze. Miesiąc po zakupie tego urządzenia jego cena rynkowa była bodaj o 1/3 niższa niż wówczas, gdy go kupowałem. Kadencja Sejmu trwa 4 lata. Jeśli posłom spodoba się praca na takim ekraniku, to czy będą kolejne przetargi? Posłowie zarabiają więcej niż wielu „przeciętnych obywateli”. Otrzymują również dodatkowe fundusze na biura poselskie. Być może w ramach tego sami powinni sobie kupować sprzęt? – pisze Piotr Waglowski (http://prawo.vagla.pl).
– Co takiego ma ten tablet, co mogłoby wspomóc naszych parlamentarzystów – zastanawia się Obywatel Zawieszony (http://obywatelzawieszony. blog. onet. pl) i dochodzi do wniosku: – Być może sekretem sukcesu ipada na polskiej scenie politycznej jest kamera umożliwiająca wideokonferencje (...). Jeśli pomysł z ipadami przejdzie, proponuję przeprowadzić eksperyment. Po miesiącu pracy na tabletach wyspecjalizowani informatycy powinni sprawdzić, co konkretnie robili posłowie na swoich tabletach, czy rzeczywiście stali się bardziej produktywni i na jakie strony z pornografią wchodzili najczęściej.
– ipad to użyteczne urządzenie z bardzo intuicyjnym oprogramowaniem. Problem w tym, że część posłów i tak może mieć poważny problem z obsługą. Kilka miesięcy temu tabloidy publikowały zdjęcia Jarosława Kaczyńskiego z ipadem. Tablet firmy Apple prezesa PIS podobno nie przekonał. Teraz może być podobnie. Szczególnie starszym posłom trudno będzie przyzwyczaić się do dotykowego ekranu multi-touch. Bu- dżet Kancelarii Sejmu w 2012 roku ma wynieść około 412 mln złotych. 1,75 mln złotych to niewiele. Można jednak przypuszczać, że z tabletów będzie więcej problemów niż korzyści – komentuje Michał Olech (http://kampanianazywo.pl).
– To, że być może więcej niż połowa z nich nie umie się takim cackiem posługiwać, kupujących nie obchodzi. Z pewnością posłużą się nimi dzieci lub wnukowie posłów. Być może motywem tego z pozoru normalnego zakupu jest błędne przekonanie, że informatyczny sprzęt podniesie sprawność, nie tylko umysłową, posłów. Nie, nie podniesie. Bo w bardzo wielu przypadkach nie ma co podnosić, a po drugie, żeby sprzętem informatycznym efektywnie się posługiwać, trzeba najpierw coś wiedzieć. Co wie większość naszych posłów? Ano to, że mają głosować, jak im każą. Na tym się wyczerpują ich walory umysłowe i osobowościowe do współdecydowania o losach narodu. Można by je podnieść, ale tylko latami wychowania i nauki – czytamy w blogu Migawki (http://migawki.info).
– Granda! – krzyczy Zderzak (http://zderzak.blox.pl). – Za nasze pieniądze buraki z Wiejskiej dostaną zabaweczki multimedialne, żeby nie spali na sali sejmowej! Jestem przekonany, że do tego służyć będą im te ipady. Z drugiej strony – we wrześniu 2009 roku miał ruszyć pilotażowy projekt „Komputer dla ucznia”, a rok później – według zapowiedzi ówczesnego szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego – każdy gimnazjalista miał mieć dostęp do spersonalizowanego laptopa i internetu. Projekt stanął w miejscu. Za to z kopyta ruszyła cyfryzacja Sejmu, w myśl której taki Kaczyński będzie przechadzał się z tabletem pod pachą. I nic konstruktywnego, niestety, z tego nie wyniknie. Oprócz lodów, jakie ktoś zrobił na przetargu...