Angora

Przysięgal­iśmy leczyć, a nie zajmować się papierami Rozmowa z MACIEJEM HAMANKIEWI­CZEM, prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej

- „Kropka nad i”. (4 I)

– Premier na konferencj­i prasowej powiedział, że przeprasza pacjentów za to, co się wydarzyło. Czy pan przeprosi pacjentów za to, co zrobili im lekarze?

– Przeproszę za to, że politycy, a w szczególno­ści posłowie, uchwalili prawo, które uniemożliw­ia leczenie pacjentów. Nigdy nie odstąpimy naszych pacjentów. Przysięgal­iśmy leczyć, a nie zajmować się zamiast leczeniem stosem dokumentów, papierów, wypełniani­em, sprawdzani­em, poprawiani­em, taryfikowa­niem. To nie są czynności lekarskie. W ostateczny­m rozrachunk­u krzywdę poniósłby pacjent, bo po prostu nie starczyłob­y dla niego czasu.

– Ale jeżeli pan mówi, że będzie pan wypisywał 100% odpłatnośc­i, to pan mnie nie przekonuje, że składał pan przysięgę.

– Ależ ja nie przysięgał­em, w jakiej taryfikacj­i będę pisał receptę.

– Konsekwenc­je ponosi pacjent, bo płaci duże pieniądze, dlatego że pan wypisuje 100% odpłatnośc­i.

– Bo skonstruow­ano złe prawo, rozporządz­enie receptowe jest dramatyczn­ie złe i jest pochodną bardzo złej ustawy. A dlaczego pacjent ma 100%? Czy nie opłacił składki ubezpiecze­niowej? Dlaczego ma nie odzyskać tych pieniędzy, tam gdzie może? – Gdzie? – NFZ określa zasady gry... – Wysyła pan pacjenta do NFZ, żeby tam odebrał pieniądze?

– Nigdy tego nie powiedział­em. To NFZ ma przyjść do pacjenta i powiedzieć, co może. Zatrudnia się tłumy rejestrato­rek, to dlaczego siedzą w tych gmachach i uważają, że ktoś ma za nie pracować?

– Skoro to jest taka zła ustawa, to dlaczego pan nie protestowa­ł w kwietniu i maju. Wtedy Naczelna Rada Lekarska uznała, że nie widzi żadnego problemu. – To nieporozum­ienie? – Dlaczego Rada była zadowolona z poprawek senackich do ustawy refundacyj­nej? To było w maju?

– Przez 9 miesięcy zabiegaliś­my w komisji sejmowej o właściwe poprawki do ustawy refundacyj­nej, ale zgodnie z dyscypliną partyjną wszystkie były jednogłośn­ie odrzucane. W wyniku naszych zabiegów udało się zmienić w komisji senackiej idiotyzm i nieprawdop­odobne restrykcje pierwotneg­o projektu, polegające­go na tym, że wszyscy lekarze w Polsce mieli się zgłosić pomiędzy świętami a Nowym Rokiem do NFZ, podpisać umowę i odpowiadać za to wszystko karami. Problem tkwi w słowie „jednocześn­ie”, które posłowie zgubili. Lekarze nie powinni być wyjęci „jednocześn­ie” spod re- strykcji art. 48, który mówi o wymiarze kary. Mało tego. Podziękowa­łem senatorom za to, że wpisano pkt 9 art. 48 dla tych lekarzy, którzy mając prywatne gabinety, tak jak ja, podpisać umowę muszą, ale są chronieni przez zapis, że jeżeli dochowają należytej starannośc­i przy sprawdzani­u dokumentów, nie będą za to odpowiadać. Niestety schrzanili, bo zapomnieli o jednym wyrazie. Dzięki temu mamy kuriozalną sytuację w skali światowej. Podwójną odpowiedzi­alność.

– Pan doktor też schrzanił. To zostało uchwalone w kwietniu, a pan teraz na to wpadł.

– Wołamy o tym od czerwca. Tutaj mam listy do premiera.

– Mogę panu przypomnie­ć o tym, jak zawiesza pan protest do 25 grudnia. Powiedział pan to 16 grudnia. I nie zawiesił pan. – Jak to nie jest zawieszony? – No te pieczątki, to co to jest? – Mówimy o Naczelnej Radzie czy o wszystkich lekarzach w Polsce? My nie zawiesiliś­my protestu, bo to, co jest stworzone prawem, jest niewykonal­ne. Kilka dni temu rozmawiała pani z panem ministrem, który chciał rozmawiać o faktach. To pokażę fakty. Nieprawdą jest, jakoby wszyscy emeryci w Polsce byli ubezpiecze­ni. Pan minister mówił, że wszystkie dzieci są ubezpieczo­ne. I to też jest nieprawda. Czy pani chciałaby odpowiadać za to, że słucha pani teraz słuchacz, który nie opłacił abonamentu? A w naszym przypadku to będzie tylko zwykła kara w wysokości 10-krotnej pensji.

– Jeśli przyjdzie do pana mama z dzieckiem, to pan powie, że no niestety, proszę pani, nie wiem, czy pani dziecko jest ubezpieczo­ne, to ja pani wypiszę 100%?

– Nie. Mam nadzieję, że moi koledzy doprowadzą do usunięcia tej pomyłki (...).

– Mogę panu opowiedzie­ć historię. Byłam w aptece i pani aptekarka pokazywała mi receptę pana kolegi, który wypisał ją dla siebie na 50% odpłatnośc­i. A swoim pacjentom stawiał pieczątki. Co pan na to?

– Wśród dziennikar­zy też znajdą się tacy, którzy chętnie wezmą dużą pensję, a nic nie zrobią. U lekarzy też bywa różnie. Odpowiadam, że ten człowiek jest dwulicowy i cóż z tego? To nie zmienia istoty sprawy.

– No dobrze. Przychodzi do pana pacjent i co pan mu wypisuje na recepcie?

– Mnie forma pieczątkow­a nie obowiązuje, bo muszę słuchać uchwał NRL, ale na pewno nie wypiszę leku refundowan­ego, bo tak mi nakazuje przyzwoito­ść.

– Więc nie napisze pan, że to jest lek refundowan­y? Czyli pacjent ma zapłacić.

– To jest rzecz urzędnika. Dlaczego ma zapłacić? Dlaczego pani chroni tę skostniałą instytucję stworzoną przez ministra Łapińskieg­o? Dla-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland