„Żeby dwoje chciało naraz” Rozmowa z MARKIEM WÓJCIKIEM, zastępcą sekretarza generalnego Związku Powiatów Polskich
– Od ubiegłego roku ustawa o działalności leczniczej pozwala na komercjalizację – przekształcenie publicznych szpitali w spółki prawa handlowego. Ale także pod rządami poprzednich przepisów istniały takie możliwości. Ile polskich szpitali przekształcono w spółki?
– Świadczeniodawców mających podpisane kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia na lecznictwo zamknięte jest blisko 1400. Z tego 750 to placówki mające powyżej 50 łóżek lub czterech oddziałów. 350 z nich to szpitale powiatowe. Z tej liczby od 1999 r. 105 szpitali przekształciło się w spółki i są to placówki prowadzone przez samorządy.
– Jak wiele szpitali przekształcono po uchwaleniu ubiegłorocznej ustawy?
– Ani jednego. Dopiero pod koniec listopada 2011 r. ukazały się dwa bardzo ważne przepisy wykonawcze. Z tych 105 przekształconych szpitali około 80 zostało spółkami przed wejściem w życie tzw. planu B, a ponad 20 – gdy ten plan już obowiązywał (po zawetowaniu przez prezydenta Kaczyńskiego w listopadzie 2008 r. trzech ustaw zdrowotnych, z których jedna zakładała obligatoryjne przekształcenie szpitali w spółki, rząd Donalda Tuska przygotował tzw. plan B, który zakładał, że samorządy, które zdecydują się na dobrowolne przekształcenie swoich szpitali, mogą liczyć na wsparcie finansowe ze strony rządu – przyp. autora).
– Co kilka lat kolejne rządy uwalniają szpitale od długów, ale to oddłużanie jest skuteczne jedynie na krótką metę.
– W ramach przygotowywanej reformy służby zdrowia w 1999 r. oddłużono szpitale na ogromną skalę, praktycznie nie stosując żadnych ograniczeń. W 2005 r. doszło do kolejnego oddłużenia, które kosztowało podatników, o ile dobrze pamiętam, 4,3 miliarda złotych. Teraz, do końca 2013 r., na oddłużenie rząd przeznaczył 1,4 miliarda złotych.
– To chyba żart, bo przecież zadłużenie jest wielokrotnie wyższe.
– Wszystkie zobowiązania przekroczyły już 10 miliardów, w tym zobowiązania wymagalne wynoszą około 2,5 miliarda. Teraz praktycznie obowiązuje zasada 1+1, to zna- czy dostaje się dotację w takiej wysokości, w jakiej wierzyciel, po negocjacjach, zmniejszy szpitalny dług. Dlatego 1,4 miliarda złotych to moim zdaniem wystarczająca kwota. Zresztą jak pisał Boy-żeleński: „W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. A samorządy na razie nie chcą przekształcać szpitali. Do zmiany formy własności prawdopodobnie dojdzie mniej więcej w 50 szpitalach powiatowych iw kilkudziesięciu wojewódzkich. Nie przypuszczam, żeby na szerszą skalę przekształciły się placówki lecznicze, których podmiotem tworzącym jest administracja rządowa. Zupełnie nie wiem, jak będą zachowywały się uczelnie medyczne, ale prawdopodobnie przekształceń w akademickich placówkach będzie jak na lekarstwo.
– Czyli komercjalizacja zakończy się niepowodzeniem?
– Niekoniecznie. Jeżeli władze powiatu mają zadłużony szpital powiedzmy na 20 milionów złotych, a mogą dostać 5 milionów dotacji i z niej zrezygnują, gdyż nie chcą przekształcać swojego szpitala, to mogą narazić się na zarzut niegospodarności, a w efekcie przegrać kolejne wybory. Kto podejmie takie ryzyko?
– Jaka jest procedura zamiany publicznego szpitala w spółkę?
– Jednostka samorządu terytorialnego lub uczelnia medyczna (w zależności od placówki) występuje do ministra zdrowia o dotację z budżetu państwa w związku z przekształceniem. Gdy organ tworzący przejmie zobowiązania szpitala, wówczas dostaje dotację. Prócz tego automatycznie, bez wniosku, w momencie rejestracji spółki następuje umorzenie zobowiązań publicznoprawnych: wobec ZUS-U, urzędu skarbowego, PFRON-U, niektórych funduszy ochrony środowiska, ale nie są to zbyt wielkie kwoty, gdyż w ostatnich latach ZUS i urzędy skarbowe pilnowały egzekwowania od szpitali należnych im świadczeń.
– Według Ewy Kopacz, byłej minister zdrowia, komercjalizacja miała powstrzymać zadłużanie szpitali. Jednak wiele szpitalnych spółek popadło w nowe długi.
– Szpitalne spółki nie są w stanie uniknąć kłopotów, które są udziałem Samodzielnych Publicznych Zakła- dów Opieki Zdrowotnej. Dlatego wiele przekształconych placówek, zwłaszcza powiatowych, ma finansowe kłopoty. Pamiętajmy jednak, że interes samorządu jest o wiele lepiej chroniony w spółce niż w SPZOZ-IE. W przypadku spółki górną granicą odpowiedzialności finansowej jest wysokość kapitału zakładowego. W przypadku SPZOZ-U samorząd musi przejąć wszystkie zobowiązania szpitala.
– Opozycja twierdzi, że komercjalizacja jest pierwszym krokiem do prywatyzacji, czyli wyprzedaży publicznej służby zdrowia.
– Komercjalizacja nie jest prywatyzacją. Mimo zmiany formy własności samorząd nadal pozostaje właścicielem szpitala. Ustawa zachęca do tego, żeby powstawały spółki jednoosobowe, gdzie jedynym właścicielem byłby samorząd. Ale nawet gdyby akcjonariuszem szpitala był jeszcze prywatny podmiot, to niczego to nie zmieni, gdyż w myśl ustawy o działalności leczniczej najważniejsze decyzje podejmowane są większością 75% głosów udziałowców. Kto zgodzi się wejść do spółki, gdy może w niej mieć 25%?
– Skomercjalizowany szpital – jak każda spółka prawa handlowego – w razie niewypłacalności może ogłosić upadłość.
– Może to pana zaskoczy, ale ja czekam na pierwsze upadłości szpitali. Upadłość może być instrumentem pomagającym stanąć spółce na nogi. Jednak na razie ze 105 przekształconych placówek służby zdrowia ani jedna nie upadła, tylko trzy miały spore kłopoty związane ze strukturą majątkową.
Proszę znaleźć inną branżę życia gospodarczego, gdzie przez 12 lat nie upadł żaden podmiot.
– Zarząd spółki nie może zgodzić się na podpisanie z NFZ kontraktu, w którym niektóre procedury medyczne byłyby wyceniane poniżej kosztów, ponieważ takie działanie jest niezgodne z prawem. Tymczasem dziś w szpitalach publicznych takie praktyki nikogo nie dziwią, gdyż SPZOZ pokrywa straty z nierentownych procedur z zysków, jakie ma na innych wyżej wycenianych świadczeniach medycznych.
– Ja nie bronię spółek ani SPZOZ-ów; która z tych form lepiej się sprawdzi, zależy od ludzi. Nie ma wątpliwości, że jeżeli chodzi o egzekwowanie odpowiedzialności od kierujących szpitalem, to w formule spółki jest ona niewyobrażalnie większa. Czy ktoś słyszał o procesach sądowych dyrektorów, którzy swoje szpitale zadłużyli na kilkadziesiąt milionów złotych? Moim zdaniem nie ma niebezpieczeństwa, że szpitalna spółka będzie zawierała kontrakty jedynie na najbardziej dochodowe procedury. Obecny system dopiero się stabilizuje, dlatego szpital nie może lekką ręką odpuścić tych świadczeń, które dziś nie przynoszą zysków, gdyż nikt nie wie, co będzie za rok, dwa czy trzy lata. Wystarczy to prześledzić na przykładzie Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych. Przez dwa lata ZOL-E były doskonale finansowane, a później przez kolejne dwa kompletna katastrofa. Kto mógł przypuszczać, że ambulatoryjna opieka specjalistyczna w 2012 roku dostanie o 28% środków więcej niż w 2011, gdy średni wzrost nakładów na publiczną służbę zdrowia wynosi 7,52%.
– Rentowność szpitali zależy od liczby pacjentów i wycen poszczególnych procedur medycznych, a ta jest często wzięta z sufitu. Jeżeli podczas zabiegu chirurgicznego lekarz stwierdzi, że konieczne jest zoperowanie kolejnego narządu, to NFZ zapłaci szpitalowi tylko za jedną, droższą procedurę. Dlatego często bywa tak, że po operacji pacjent jest zaszywany, a za dzień czy dwa kroi się go ponownie i leczy kolejny narząd.
– Podobnych nonsensów jest więcej. Dializy są finansowane razem z transportem pacjenta. Tymczasem w dużych miastach czy uzdrowiskach chorzy praktycznie nie korzystają z transportu. Czy nie można wykonać prostej operacji. Dializa z transportem (tam, gdzie jest on potrzebny) – 408 zł, bez transportu – 280 zł? Może to zdziwi czytelników, ale polski system ochrony zdrowia jest lepszy niż w wielu bogatszych krajach Europy. Nasz pakiet świadczeń medycznych jest bardzo szeroki, mimo że praktycznie nas na to nie stać. Polski pacjent ma bardzo duże oczekiwania i mało cierpliwości, a na realne zmiany na lepsze musimy, niestety, poczekać jakieś 10 – 15 lat, kiedy system ochrony zdrowia ustabilizuje się i okrzepnie.
– Tylko że nie wszyscy pacjenci doczekają tych lepszych czasów.
Współpraca: dr Ryszard Frankowicz e-mail: sopptarnow@poczta.fm