Toksyczna miłość
Capo di tutti handicappi
We Włoszech Państwowy Instytut Opieki Społecznej (INPS), odpowiednik polskiego ZUS, po skontrolowaniu 250 tys. inwalidów pobierających rentę wykrył, że co czwarty jest oszustem (...).
Rekordzistą jest Kampania, gdzie mieszka 9 proc. populacji, ale ponad 13 proc. wszystkich włoskich inwalidów. W regionie na dwóch emerytów przypada jeden inwalida. („Życie Warszawy” nr 290)
Braterska tożsamość
W Puławach wpadł mężczyzna poszukiwany od 10 lat za... niepłacenie alimentów. Podawał się za swego brata.
Puławska prokuratura wystawiła list gończy za mężczyzną w 2001 roku. Chciała postawić mu zarzut niepłacenia alimentów. Ścigany wyjechał najpierw na Śląsk. Posługiwał się dokumentami swego brata. Potem wrócił do Puław. Policjanci zatrzymali 52-letniego dzisiaj mężczyznę w jednym z puławskich mieszkań. – Twierdził, że to nie on jest poszukiwany – mówi Marcin Koper z puławskiej policji. – Przyznał się do swojej tożsamości dopiero wtedy, kiedy kryminalni pokazali mu zdjęcia jego braci (...). („Dziennik Wschodni” nr 287)
Dwaj mężczyźni, którzy w St. Petersburgu na Florydzie usiłowali odjechać skradzionym samochodem, musieli zrezygnować, ponieważ okazało się, że auto ma ręczną skrzynię biegów, co w USA jest rzadkością. Jak poinformował w piątek „St. Petersburg Times”, przestępcy zagrozili bronią dwojgu ludziom siedzącym w samochodzie, kazali im wysiąść i zajęli ich miejsca. Silnik jakoś udało im się uruchomić, ale ręczna zmiana biegów zdecydowanie przekraczała ich możliwości, więc po chwili porzucili samochód i uciekli. Teraz szuka ich policja. (www.interia.pl)
Master – bator
(...) Waszmościem, który zrobił karierę na Facebooku, jest Masanobu Sato – od 2008 roku mistrz świata w masturbacji. By utrzymać wysoką formę, Masanobu każdy dzień rozpoczyna dwugodzinnym treningiem, a wszystko pod okiem czujnej dziewczyny mistrza. (...). Zawodnik podchodzi do tematu poważnie, zawsze od prawej strony. (www.wp.pl)
Nieporęczna zmiana biegów
W swoim ostatnim słowie oskarżony stwierdził, że zdaje się na łaskę sądu. Sąd jednak nie był i nie mógł być zbyt łaskawy. Jacek M. to multirecydywista. Zwykle zajmował się kradzieżami i rozbojami. Tym razem stanął przed sądem pod zarzutem usiłowania zabójstwa swojej przyjaciółki i jednocześnie matki swojego dziecka. Ponadto oskarżono go o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad Magdaleną K. Mężczyzna używał wobec niej wulgarnych słów powszechnie uważanych za obelżywe. Groził jej także pozbawieniem życia. Używał przemocy fizycznej, ciągnął ją za włosy, kopał po nogach, bił po twarzy otwartą ręką oraz rzucał w jej kierunku szklanką.
Jacek M. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Robiła, co jej kazał
Związek Magdy K. i Jacka M. trwał 8 lat. Razem mają kilkuletniego synka. Na początku było ponoć dobrze. Problemy zaczęły się jakieś dwa lata temu.
– Jacek stał się bardzo nerwowy. Jak mnie długo w domu nie było, to od razu był zazdrosny. Jak wracałam, to od razu krzyczał i wyzywał – kobieta opowiedziała sędziom o swoim związku z oskarżonym. Prosiła jednak, żeby w tym czasie Jacka M. na sali nie było.
– Jego obecność będzie mnie krępowała – tłumaczyła i oczywiście sąd przychylił się do jej prośby.
Zresztą niemal przez cały proces pani Magda chyba nawet raz nie spojrzała w stronę oskarżonego. Jakby bała się jego wzroku. On przeciwnie. Niemal zawieszał na niej swoje spojrzenie.
Magda K. od lat jest pod opieką kuratora sądowego.
– I ona, i on nadużywali przez lata Oskarżony: Jacek M. (41 lat) O: usiłowanie zabójstwa oraz znęcanie się fizyczne i psychiczne Pokrzywdzona: Magda K. (25 lat), konkubina oskarżonego Obrona: Natalia Zawadzka, aplikant adwokacki Oskarżenie: Prokuratura Rejonowa Łódź-bałuty, Beata Radkowska Sąd: sędzia Paweł Urbaniak, Sąd Okręgowy w Łodzi
Wszystko pamięta
Piotr alkoholu – to już zeznania pani kurator. – Były awantury, interwencje policji. Jednak Magda była pod dużym wpływem Jacka. Ona robiła, co on jej kazał. Jak opowiadały mi jej matka i babcia, Magda nie piła alkoholu przed poznaniem Jacka M. Ich zdaniem do jej rozpicia przyczynił się także on.
Sytuacja zaczęła się pogarszać pod koniec 2010 roku. Mniej więcej od października na ciele Magdy coraz częściej widać było ślady pobicia. Kobieta jednak milczała na temat ich pochodzenia. Pękła dopiero około listopada.
– Skarżyła się na Jacka. Przyznała, że ją bije. Mówiła jednak, że boi się od niego odejść – opowiada dalej kurator.
– Skąd ten strach? Czego się bała? – dopytuje sąd.
– Mówiła, że boi się, że ją zabije. Proponowałam jej pobyt w ośrodku dla osób chronionych przed przemocą, ale odmówiła.
W grudniu kurator złożyła zawiadomienie do prokuratury. Opisała w nim akty przemocy, jakich dopuszczał się Jacek M. Złożyła także wniosek o leczenie Magdaleny K. Kilka dni później kobieta po ciosie nożem znalazła się w szpitalu.
– Ona była od niego uzależniona. Była pod jego władzą – mówi pewnie kurator. – Dopuszczała się drobnych kradzieży produktów spożywczych ze sklepu. – A ich dziecko? – pyta sąd. – Z tego, co wiem, synek bał się ojca.
To nie był długi proces. Trwał zaledwie trzy miesiące. Jednak dla Magdaleny K. na pewno nie był łatwy. Kobieta dwa razy musiała składać zeznania. Gdy robiła to po raz drugi, nie zmieniła nawet zdania w tym, co mówiła. Najdokładniej jak tylko potrafiła, raz jeszcze opisała sylwestrowe wydarzenia.
– To było już po północy. Jeden z naszych znajomych – Piotrek – powiedział Jackowi, że niby ja mu powiedziałam, że on mi się podoba. Jacek się bardzo zdenerwował.
Wzorek, drugi
sędzia
prokurator
zawodowy, Przyniósł z kuchni nóż. Najpierw krzyknął „ty k…”, a potem wbił mi go pod pierś.
– I co było dalej? – dopytuje sędzia.
– Większość gości niemal natychmiast wyszła. Reszta wypiła jeszcze po kieliszku i poszli spać. – A pani? – Upadłam na podłogę. Położyłam się niedaleko Jacka. Źle się czułam. Leciało mi dużo krwi. Najpierw budziłam Jacka. Prosiłam o pomoc, ale nie było z jego strony żadnej reakcji. Potem próbowałam budzić pozostałych, ale też bez rezultatu. Rozerwałam sobie bluzkę, doczołgałam się do kuchni. Tam owinęłam się ręcznikiem. Czułam się jednak coraz gorzej. Na czworakach poszłam do sąsiada. Zapukałam i poprosiłam o pomoc. Pogotowie przyjechało za 10 minut.
– Oskarżony twierdził, że tamował pani krew.
– To nieprawda. Po tym, jak uderzył mnie nożem, napił się jeszcze wódki i poszedł spać. Wcześniej łapałam się za to miejsce i pytałam, co mi zrobił. – Reagował na to jakoś? – On był cały czas zdenerwowany. Jest tylko jedna różnica między pierwszymi a drugimi zeznaniami kobiety. Za pierwszym razem panowała nad emocjami. Za drugim drży i trzęsie się nerwowo. Na kolejne pytania sądu i obrony odpowiada z coraz większą rezygnacją. Gdy nagle robi pauzę, obrona próbuje jej pomóc:
– Może pani już pewnych rzeczy nie pamięta?
– Świetnie wszystko pamiętam, ale ja już nie chcę tego pamiętać…
Powinien o nią dbać
Dwa razy do sądu stawiał się także biegły medyk. I dwa razy powtórzył to samo.
–W chwili interwencji pogotowia pokrzywdzona miała zerowe ciśnienie. Była w stanie wstrząsu. Jej życie było zagrożone.
– Można powiedzieć, że pomoc przyszła w ostatniej chwili?
– Dokładnie tak.