Żeglarstwo moja pasja
Moja pasja
Pomysł
Do dzieła
Wodowanie
Ada, pokazując swoje dzieło, mówi: – To model żaglówki, która nazywa się Frida. Jacht z pełną elektroniką, zdalnie sterowany. Profesjonaliście sklejenie takiego modelu zajmuje trzy dni. Laikowi, który poświęca dwie godziny tygodniowo na zabawę w drewnie i innych materiałach, ponad rok. Mnie zajęło to właśnie tyle.
Zaczęła się kilka lat temu, kiedy pojechałam na zimowisko organizowane przez fundację żeglarską. Wieczorami spotykaliśmy się i przy gitarze oraz skrzypcach spędzaliśmy czas. Bardzo spodobała mi się atmosfera, pieśni żeglarskie i zwyczaje. Następnym razem pojechałam już na prawdziwy obóz żeglarski. Zrobiłam patent i po odpowiednim przeszkoleniu pływałam w kadrze. Przekazywałam swą wiedzę i pasję młodszym dzieciakom. Fundacja działa we Wrocławiu, a tam nie mamy, niestety, możliwości, by żeglować cały czas. Postanowiłam swoje marzenia o częstszym żeglowaniu przenieść w realny świat. Zrobiłam więc tę moją zdalnie sterowaną żaglówkę.
Na wakacjach, kiedy akurat pływałam z koleżanką na rowerze wodnym, zobaczyłam miniaturową żaglówkę. Jakiś starszy pan siedział na brzegu jeziora i sterował swoim cudeńkiem. Po chwili jednak sobie poszedł, ale idea pozostała. Postanowiłam też mieć taką małą jednostkę pływającą. Najpierw wraz z koleżanką orientowałyśmy się w cenach gotowych modeli. Zaczynają się od 500 złotych i są to tylko takie, które można postawić na półkę. Postanowiłyśmy znaleźć dom kultury i same zrobić własną żaglówkę.
Tak też uczyniłyśmy. Wraz z grupą sześciolatków sklejałyśmy model od podstaw. Dostałyśmy skrzynki po pomarańczach. Takie dwa kawałki z wyciętymi laserem elementami składowymi tej łódki. Trzeba było wykonać szkielet jachtu. Wszystko musiało mieć odpowiednie kąty. W pewnym momencie miałam dość! Jednak jestem osobą, która jeśli już się czegoś podejmie i ma możliwości zrealizowania tego, stara się dokończyć. Wszystko, co jest związane z żeglarstwem, przyciąga mnie jak magnes. Satysfakcja z ukończenia żaglowca jest ogromna. Poczułam ulgę, że nie muszę niczego szlifować ani podklejać.
Żeby żeglować Fridą, muszę znaleźć odpowiedni akwen. Nie może też za bardzo wiać, bo żeglarstwo czymś tak malutkim, w złych warunkach atmosferycznych, może skończyć się katastrofą.
Pierwsze testy oczywiście odbyły się w wannie w celu sprawdzenia szczelności kadłuba – tak jak przy prawdziwych jednostkach. Znów poczułam się jak ma- leńka dziewczynka, która ma żaglówkę z papieru i puszcza ją w wannie. Można też sprawdzić wyporność jednostki i czy dno nie przecieka. Prawdziwe wodowanie odbyło się na Odrze. Był szampan, ale nie został rozbity o burtę, jak to zwykle bywa. Po chrzcie Frida ruszyła na wody z wielkim impetem. To wspaniałe uczucie, choć zupełnie inne od tego, kiedy samemu płynie się na jachcie. Skończyłam ją budować dopiero w październiku 2011 roku. Teraz jest zima, więc czekam z utęsknieniem na lato, by pojechać w takie miejsce, gdzie uda mi się nacieszyć moim cudeńkiem.
Ada w oczach mamy
Mama: – Ada jest niesamowitą dziewczyną, pełną fantazji.
Ma pasje, którym oddaje się w samotności. Nie lubi, kiedy ktoś jej przeszkadza. Kocha ludzi, ale uwielbia też mieć czas dla siebie. Tak było od zawsze. Byliśmy z mężem w szoku, kiedy oświadczyła, że będzie chodziła do modelarni. Zapisała się też na robotykę, bo kolega chodził. Dla mnie to kosmos! Ale wspaniałe jest to, że jeśli coś zaczyna, to kończy. W gimnazjum startowała w konkursie o podczerwieni na Uniwersytecie Wrocławskim i zajęła III miejsce.
Inne pasje
Ada: – Jak byłam młodsza, uwielbiałam robić camerę obscurę z pudełka. To było świetne, kiedy mogłam zobaczyć obraz odwrócony do góry nogami na tylnej ściance pudełka po butach. Zbudowałam prosty układ elektroniczny oraz staram się tworzyć inne rzeczy.
Po liceum zamierzam pójść na Politechnikę Wrocławską.
Bardzo duży wpływ miał na mnie mój starszy brat Emil. Ma 25 lat i jest teraz w Chinach. To on zawsze podrzucał mi różne książki do czytania. On także zauważył moje zainteresowania matematyczne. – Dziewczyno, nie marnuj się i idź w tym kierunku – powiedział i… to mnie zmotywowało. On sam jest bardzo ambitny i pracowity. Studiował prawo, potem niderlandystykę, a obecnie studiuje w Chinach ekonomię. Jest to dla mnie ważna osoba. Tak jak i rodzice. Jestem szczęściarą, że urodziłam się w takiej rodzinie.