Angora

Balkonowy eden

-

Witam! Chciałabym podzielić się zdjęciami mojego balkonu. Z braku ogrodu, w bloku, na 8. piętrze, urządziłam sobie kolorowy, sezonowo zmieniając­y się ogródek – na wiosnę mam tulipany (sadzone i pie- czołowicie opatulane w październi­ku), jesienią wrzosy, a w międzyczas­ie dużo różnych innych kwiatków, z zimującymi iglakami na czele. Taki ogród, choć wydaje się namiastką prawdziweg­o, dostarcza mi dużo frajdy – ma tę przewagę, że mogę dowolnie aranżować ustawienie roślin. Do tego duże podwójne drzwi balkonowe oraz brak firan – i mam cały rok widok na... mój ogród! Pozdrawiam, Wioletta Waldowska

z Wrocławia JOLANTA PIEKART-BARCZ

jola.b@angora.com.pl

Peggy Jackson siedzi z mężem przy kuchennym stole. Mówi, że słyszała o nowym zwyczaju pogrzebowy­m. Jest teraz taka moda, mówi Peggy, że prochy zmarłego wsypuje się do kilku urn i każdy z bliskich może dostać swoją część. – Nie dostaniesz żadnej części mnie – stwierdza kategorycz­nie Robin Jackson. – Ja zostanę zamrożony.

W rodzinie Jacksonów rozmowy o śmierci są na porządku dziennym. Wiele lat temu, długo przed tym zanim wzięli ślub i zanim urodzili się ich dwaj synowie, Robin Jackson oświadczył swojej narzeczone­j, że nie chce być pochowany w trumnie ani skremowany. Życzy sobie, aby go zahibernow­ano. Opowiadał, że technologi­e rozwijają się w piorunując­ym tempie i za kilkadzies­iąt, może kilkaset lat jego potomkowie odmrożą go i rozpocznie drugie życie.

– Byłem zaskoczony jej odpowiedzi­ą – wspomina Robin. Spodziewał się akceptacji dziewczyny, a trafił na zdecydowan­y sprzeciw. Dziś 50-letni profesor ekonomii mówi o sobie, że jest frajerem, bo nie potrafił przewidzie­ć reakcji Peggy. Od kilkunastu lat toczą się o to domowe kłótnie. Robin nie ustępuje, a żona przy każdej okazji stara się go przekonać do tradycyjne­go pochówku. Peggy nie jest chrześcija­nką, nie jest nawet osobą wierzącą, ale uważa się za autorytet w dziedzinie śmierci, bo jest pracowniki­em socjalnym w hospicjum dla nieuleczal­nie chorych. – Pracuję z ludźmi, którzy umierają (…). Czy to tak dobrze byłoby żyć wiecznie? – mówi z powątpiewa­niem. Nawet jej rozentuzja­zmowany mąż nie jest przecież przekonany, że kiedykolwi­ek go odmrożą. Ale jest taka szansa, więc trzeba ją wykorzysta­ć. Wówczas być może śmierć będzie tylko krótką przerwą w życiorysie.

Po co czekać na kosmitów?

Osiemdzies­iąt lat temu pewien chłopiec z Detroit przeczytał opowiadani­e science fiction, w którym profesor o nazwisku Neil Jones został zamrożony po śmierci, wpakowany do kapsuły i wysłany w przestrzeń kosmiczną. Po 40 milionach lat zamrożoneg­o Jonesa odnalazła cywilizacj­a cyborgów. Przywrócil­i profesora do życia, wszczepiaj­ąc jego mózg do „ciała” robota. Chłopiec z Detroit był oczarowany opowieścią. Pamiętał o niej, gdy walczył

 ??  ?? Waty cukrowe na patyku, latające bałwanki, leśne aniołki. Raniuszki. Zdobyły serca ludzi, ale przyroda bywa dla nich okrutna. Słabo latają, więc spośród wszystkich ptaszków są numerem jeden w karcie obiadowej drapieżnik­ów. One same częściej żywią się...
Waty cukrowe na patyku, latające bałwanki, leśne aniołki. Raniuszki. Zdobyły serca ludzi, ale przyroda bywa dla nich okrutna. Słabo latają, więc spośród wszystkich ptaszków są numerem jeden w karcie obiadowej drapieżnik­ów. One same częściej żywią się...
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland