Huragan entuzjazmu 11
W Pradze w tamtych latach wszyscy się czegoś boją, cały czas, wszystkich i wszystkiego, wszędz ie. W najwyższym interesie partii leży teraz rozbijanie, miażdżenie i likwidacja wrogich elementów oraz czystki we własnych szeregach. Radio i prasa tylko o tym mówią, milicja i służba bezpieczeństwa tylko tym się zajmują. Każdy obywatel w każdej chwili może być oskarżony o zdradę, szpiegostwo, spisek, sabotaż, terroryzm czy prowokację z podszeptu trockistów, zwolenników Tity, syjonistów lub socjaldemokratów, albo zakwalifikowany jako kułak czy nacjonalistyczny burżuj.
Dzwoniący mężczyzna nie przedstawił się. Poinformował jedynie oficera dyżurnego, że za parę minut w salonie jubilerskim „ Nefryt” zostanie dokonana kradzież. Naczelnik Wydziału Kryminalnego polecił Nerakowi i sierżantowi Wrzoskowi jak najszybciej pojechać do salonu. Kiedy policjanci przybyli na miejsce, okazało się, że jest już po kradzieży. Salon był zamknięty, a roztrzęsiony właściciel siedział blady w fotelu, łykał tabletki uspokajające i popijał je wodą.
– Jesteśmy z policji – przedstawił się Nerak. – Kilka minut temu otrzymaliśmy przez telefon wiadomość, że ktoś planuje pana okraść. Jak widać, odrobinkę się spóźniliśmy. Co złodziej ukradł?
– Dwie bransoletki wysadzane diamentami i sznur najdroższych, bo prawdziwych, australijskich pereł. O tym strasznym wydarzeniu poinformowała mnie kilka minut temu moja pracownica, pani Anna. Jest teraz na zapleczu i rozmawia przez telefon z firmą ubezpieczeniową. Mieszkam na pierwszym piętrze nad salonem. Natychmiast zbiegłem i zacząłem sprawdzać, czy to jedyne ukradzione przedmioty. Nawet nie zdążyłem zadzwonić na policję – oświadczył właściciel i zawołał pracownicę.
O każdej porze każdy człowiek może się znaleźć w więzieniu lub obozie pracy z niewiadomych na ogół przyczyn. Trafia tam najczęściej nie z powodu przekonań, ale dlatego, że przeszkadza komuś, kto może go tam wysłać. Codziennie z czterech stron kraju do Urzędu Bezpieczeństwa napływają setki listów, których nadawcy z wielkim szacunkiem i wyobraźnią zwracają uwagę na tego czy owego towarzysza, kolegę, sąsiada, krewnego, denuncjując go za konspirację przeciw systemowi.
Od okupacji niemieckiej nie minęło jeszcze dziesięć lat, a ludzie przerabiają to samo, tylko w nieco innej formie. Boją się mówić i słuchać, co mówią inni, unikają kontaktów, nie znają się już nawet w rodzinnym gronie. Prasa ma zakneblowane usta jak kiedyś, słuchanie zagranicznych radiostacji grozi poważnymi konsekwencjami. Terror zadomowił się wygodnie
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 19 stycznia. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Rozwiązanie zagadki prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kart- w świadomości ludzi i wybór jest prosty: milczeć i poddać się losowi albo aktywnie demonstrować fanatyczną aprobatę systemu i kultu prezydenta Gottwalda. Wyjściem z sytuacji jest również przynależność do partii, która w ciągu kilku miesięcy zyskała ponad milion nowych członków, a wśród nich, nie da się ukryć, Emila.
trzeba wyciągać z tego wniosku, że Emil jest oportunistą. Z pewnością szczerze wierzy w socjalizm, ale z równą pewnością można stwierdzić, że nie ma wielkiego wyboru. Wie, że jest obserwowany i że tam, na górze, zastanawiają się, czy pozycja wielkiego, popularnego sportowca nie pachnie burżuazyjnym indywidualizmem i czy niezdrowe adorowanie lekkoatlety nie zagraża ideałowi przodownika pracy.
Lecz choć władza na wszelki wypadek woli trzymać go w cieniu, twierdząc, że jest w złej formie, zmęczony kach pocztowych: Tygodnik Łódź, ul. Piotrkowska 94.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni: Napad o północy. Napastnikiem mógł być tylko osobnik w okularach. Pani Aneta z pewnością gips na ręku by zapamiętała. Osobnik z wąsami i brodą nie mógł pachnieć wodą po goleniu, po-
„Angora”,
90-103 lub chory, Emil nie daje za wygraną. A ponieważ Heino, wyłoniwszy się z rykiem ze swoich fińskich lasów, sięgnął znów po rekord świata na dziesięć tysięcy metrów, Emil odbiera mu go w pięćdziesiąt dwa dni później, pozostawiając przeciwników tak daleko w tyle, że ma przewagę czterech okrążeń nad zawodnikiem, który zajął drugie miejsce. Na pięć i dziesięć tysięcy metrów Emil jest bezsprzecznie najszybszy na świecie.
Kilka miesięcy później, w Finlandii, tak bardzo poprawia swój własny rekord, że podczas ogłaszania rezultatu publiczność nie daje temu wiary i nie reaguje. Kiedy wynik został potwierdzony, stadion zagrzmiał huraganem entuzjazmu, trwającym nieprzerwanie dwadzieścia pięć minut. Kiedy wszystko ucichło, Emil, jak gdyby nigdy nic, zrobił rundę honorową z szybkością biegu na czterysta metrów. I jak zwykle, gdy mu się gratuluje, zapewnia, że to nie jego zasługa, przypisuje swój wyczyn jakości bieżni i idealnej temperaturze krajów Północy. Poza tym, mówi, indywidualne osiągnięcia nie mają wielkiego
54