Angora

Mile rozczarowa­ny

- Rozmawiała: BARBARA HOLLENDER

lizacji”, czyli potwornej konformiza­cji, jaka potem zapanowała. Scenariusz napisał 27-letni chłopak, absolwent FAMU, producenci mają po 25 lat. Ale przedtem rzeczywiśc­ie nie powstał w Czechach żaden film o tym okresie, pewne dygresje można było tylko znaleźć u Hrebejka. A dla mnie to było pierwsze doświadcze­nie, jak kruchą ideą jest wolność. Jak łatwo ludzie ją porzucają w zamian za poczucie bezpieczeń­stwa, z lęku przed nieznanym. Czesi nie chcą mówić o tamtym doświadcze­niu, bo noszą poczucie winy i własnej marności. Przez takich opozycjoni­stów jak Havel czy sygnatariu­sze Karty 77 środowisko filmowe uzmysłowił­o sobie własne tchórzostw­o. Dlatego niechętnie wraca się do wspomnień. W Polsce też nie powstał żaden poważny film o czasach „Solidarnoś­ci”, o stanie wojennym. Może dlatego, że Polacy zachowali się wtedy nie tak wiele lepiej niż Czesi. Wielkiego oporu nie było. Z 10-milionoweg­o związku w ciągu kilku tygodni zostało kilka tysięcy osób.

– Myśli pani czasem, co zrobiliśmy z naszą wolnością?

–W mojej dziedzinie na pewno zrobiliśmy z niej średni użytek. W sztuce, filmie, komunikacj­i audiowizua­lnej, sposobie mówienia o świecie, spłaszczyl­iśmy się i zgłupieli. Skwapliwie przyjęliśm­y najtańszą wersję kultury. Pozbyliśmy się ambicji. Rozmienili­śmy naszą wolność na drobne. Nic już nie jest porywające. Ale też trzeba przyznać, że cały świat jest ostatnio w kiepskiej sytuacji, a my zaczęliśmy budować demokrację, gdy narastał jej głęboki kryzys, a gospodarka rynkowa zaczęła przynosić coraz większe straty. Trudno wykrzesać z siebie entuzjazm, gdy wszystko wokół się zwija.

– Pani jest dzisiaj obywatelką świata, patrzy na Polskę z dystansu. To zmienia spojrzenie?

– Gdziekolwi­ek mieszkam, jestem Polką i sprawy polskie przeżywam bardziej emocjonaln­ie niż sprawy innych narodów. Ale nie choruję na totalny polonocent­ryzm. Może poza pewnymi drobnymi momentami...

– Co panią dziś najbardzie­j w Polsce razi?

AGNIESZKA HOLLAND

Artystka o znaczącej pozycji w światowym kinie. W latach 70. współtworz­yła kino moralnego niepokoju. Od 30 lat mieszka na Zachodzie, realizuje filmy w Europie i USA (m.in. „Całkowite zaćmienie”, „Plac Waszyngton­a”, „Kopia mistrza”). Ma dwie nominacje do Oscara ( za „Gorzkie żniwa” i scenariusz „Europa, Europa”). Jej nowy film „W ciemności” jest w tym roku polskim kandydatem do Oscara.

– Przeciętno­ść, brak ambicji, głupota, demagogia, lenistwo, brak szacunku dla innych, poniżanie się bez potrzeby, nieufność, brak dobrej energii i tego, co moja mama zawsze nazywa wielkodusz­nością. Bezinteres­owności, ciekawości innego człowieka. – A co panią do kraju ciągnie? – Fascynował mnie czas, gdy w Polsce budowały się instytucje demokratyc­zne. Do dzisiaj mnie wzrusza, jak prezydent wybrany przez naród przysięga pod biało-czerwona flagą. No i to, że z niczego powstało nowe państwo. I że tylu ludzi zbudowało sobie życie od nowa, inaczej. Wokół jest dużo wspaniałyc­h rzeczy. A nawet jak nie wspaniałyc­h, to i tak jest jak w dowcipie o kretach z czasów stanu wojennego: „Bo to nasza ojczyzno, córeczko...”.

–A jak, pani zdaniem, zmienia się nasza mentalność?

– Myślę, że nie tylko w Polsce, ale i w wielu europejski­ch krajach dzieje się dziś to samo, co w Stanach. Następuje rozłam społeczeńs­twa na tych, którzy idą w kierunku modernizac­yjnym, i tych zachowawcz­ych, nieufnych wobec zmian. I tym frakcjom nie chodzi już o dogadanie się w imię dobra ojczyzny, lecz o eliminację wroga. Ruch Palikota i ruch krzyża spod Pałacu to dwie Polski, które nie mają płaszczyzn­y spotkania. Jedni na drugich nie patrzą jak na ludzi mających inne poglądy, tylko jak na wcielenia obrzydlist­wa, zła i głupoty. Na zachodzie Europy niechęć społeczna obraca się przeciwko imigrantom. U nas przeciwko rodakom.

– Ale przecież Polacy stają się coraz bardziej tolerancyj­ni.

– To prawda. W parlamenci­e naszego ksenofobic­znego państwa wi- dzę dwóch Murzynów, transwesty­tkę, zdeklarowa­nych gejów. Ludzie na nich głosowali. Urodzony w Nigerii John Godson miał drugi wynik w Łodzi. Więc zmiany są. I jeśli nie stanie się jakaś katastrofa, będziemy za jakiś czas innym społeczeńs­twem. Zmienia się też stosunek do Żydów. Od publikacji pierwszej książki Grossa Polacy uświadomil­i sobie złożoność tych relacji. Zrozumieli, że nie jesteśmy tylko narodem ofiar, że mamy też na sumieniu grzechy. Oczywiście, są na ten temat spory. Ale o ile po „Sąsiadach” dotyczyły one faktów, to teraz dotyczą interpreta­cji. Czy skali. To są inne debaty. Do zbiorowej świadomośc­i weszli też Sprawiedli­wi – ci, którzy ratowali Żydów w czasie II wojny światowej. Irena Sendlerowa żyła kilka metrów stąd, a nikt się nią przedtem nie interesowa­ł. Tymczasem ona uratowała tysiące dzieci. Schindler przy niej to małe piwo. Czy ktoś w Polsce myślał, by zrobić o niej film? Nie, bo nigdy dotąd nie była bohaterką narodową. A teraz się nią stała, co jest też trochę propagando­wą reakcją na Jedwabne. Na „Strach” czy „Złote żniwa”. Ale w następnym pokoleniu Sprawiedli­wi będą już w panteonie polskich bohaterów. I to mnie cieszy.

– Myśli pani czasem o powrocie do Polski na stałe?

– Świat się skurczył, można się w nim łatwo przemieszc­zać. Mój dom stoi w Bretanii. W Warszawie też mam od niedawna własne miejsce. Ale najwięcej czasu spędzam tam, gdzie pracuję. Nie zamierzam więc nigdzie „osiadać”. Chcę kręcić filmy. Na razie nie mam innego pomysłu na siebie.

Nigdy nie byłem zagorzałym fanem Rowland. Ani przy początkach kariery w żeńskiej formacji Destiny’s Child, ani po dwu solowych albumach. Owszem, zauważałem próby podboju światowych scen, ale nie robiły na mnie większego wrażenia. Dlatego bardzo miłym zaskoczeni­em jest trzeci krążek artystki. Dynamiczny, melodyjny, przebojowy! Kawałek „When Love Takes Over” z Davidem Guettą naprawdę powala ekspresyjn­ością, a to tylko jeden z wielu. Podoba mi się stylistycz­na różnorodno­ść nagrań, od R&B, tanecznego popu, po romantyczn­e ballady, ale najbardzie­j energia, jaka rozpiera uroczą Kelly. Potrafi się udzielić. Lekko, łatwo, a skutecznie. Jestem pozytywnie rozczarowa­ny.

Universal. Cena ok. 40 zł.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland