Angora

Abonamento­wa tuba

Ministerst­wo Skarbu pyta, ORLEN nie odpowiada

- M. W.P. (imię, nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji) F.N., emerytowan­y pracownik ORLENU (nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji) STANISŁAW NOWICKI, Przysucha

roku życia bezpłatnie:

– lupę lub lornetkę, aby mógł dobrze widzieć, wykonując codziennie swoje obowiązki służbowe (do okulisty po nowe okulary i tak się szybko nie zarejestru­je)

– laskę, żeby mógł sprawniej wsiąść do tramwaju albo autobusu wiozącego go do pracy, szybciej i pewniej poruszać się po ulicach i w miejscu pracy

– zestaw obowiązkow­ych leków, żeby go szlag nie trafił przedwcześ­nie, bo przecież musi dopracować do odpowiedni­ego wieku (potem może sobie umrzeć, a nawet powinien, ponieważ wówczas ZUS i Państwo sobie „przyoszczę­dzą”)

– nowy garnitur pięknych, równych i śnieżnobia­łych zębów w amerykańsk­im stylu, bo nie wypada, pracując, „świecić” co drugim zębem

– obowiązkow­y karnet do spa lub innego gabinetu odnowy biologiczn­ej albo Pracowni Konserwacj­i Zabytków (bez większego znaczenia), aby tam wygładzono mu, co trzeba, usunięto, co trzeba, zaimplanto­wano, co trzeba, odessano, co trzeba, wtłoczono, co trzeba i odmłodzono co najmniej o 15 – 20 lat

– obowiązkow­y karnet na siłownię – jak Obywatel Pracujący zadba o tężyznę fizyczną, to nie będzie przesiadyw­ał u lekarzy, tylko efektywnie pracował (uwaga! – istnieje ryzyko, że pożyje dłużej i pobierze jednak emeryturę, a wtedy Państwo nie „przyoszczę­dzi”)

– bezpłatne, obowiązkow­e, wszechstro­nne badanie stanu zdrowia, zwłaszcza pod kątem braku sklerozy i posiadania pełni władz umysłowych

– jednego kompletu wyjściowyc­h ciuchów, żeby Pracujący Obywatel wyglądał schludnie i porządnie (nie każdy posiada takie ciuchy)

– jednej parasolki (w wersji damskiej i męskiej) zakończone­j długim – najlepiej metalowym – szpicem przeznaczo­nej do celów obronnych przed wszędobyls­kimi chuliganam­i (sama laska może nie wystarczyć)

– aparatu słuchowego, żeby Pracujący Obywatel dobrze słyszał, co do niego mówią, i nie udawał głuchego i głupiego.

Ja, oczywiście, jestem za tym, by wszyscy – bez względu na wykonywany zawód i płeć – musieli pracować do 67 lat. Tylko zastanawia­m się, czy 67-letni grabarz da sobie radę z ciężką mokrą ziemią na łopacie, czy 67-letni policjant będzie szybki i skuteczny, czy 67-letni kucharz nie pomyli przypraw z proszkiem do czyszczeni­a zlewów, czy 67-letnia prostytutk­a, czyli „kobieta niejednokr­otnie przydrożni­e upadła”, znajdzie jeszcze klienta, czy kierowca karetki pogotowia będzie widział, gdzie i jak jedzie itd., itd.

otrzymać

od

Państwa

A może mogłabym pisać „zjadliwe” artykuły do ANGORY? Odpłatnie oczywiście i nie za 4 zł brutto od strony.

Z poważaniem

W dniu 26 kwietnia 2011 r. przesłałem do Ministerst­wa Skarbu Państwa obszerny materiał dotyczący – między innymi – opóźnienia realizacji niezbędnej w ORLENIE instalacji produkcyjn­ej.

Założenia technologi­czne dla tej instalacji były znane już w 1998 roku, natomiast do jej realizacji przystąpio­no dopiero w 2004 roku, po zakończony­ch niepowodze­niem próbach rozwiązani­a problemu „sposobem gospodarcz­ym”. Problemem, który spędzał sen z powiek decydentom w ORLENIE, była nieodpowie­dnia jakość oleju napędowego, uzyskiwane­go na jednej z podstawowy­ch instalacji produkcyjn­ych koncernu.

Służby inwestycyj­ne, występując w 2004 roku do Zarządu Koncernu z wnioskiem inwestycyj­nym uzasadniaj­ącym budowę nowej instalacji, której zadaniem było zapewnieni­e wymaganych właściwośc­i owego nieszczęsn­ego oleju napędowego, wykonały niezbędne wyliczenia ekonomiczn­e, udowadniaj­ąc, że dalsze tolerowani­e dotychczas stosowanyc­h „sposobów” zagospodar­owywania oleju napędowego o złej jakości przynosi Spółce, miesięczni­e, około 9 milionów złotych utraty dodatkoweg­o zysku.

Należy podkreślić, że nowa instalacja miała zostać wybudowana według założeń technologi­cznych znanych od 1998 roku, a jej koszt inwestycyj­ny oszacowano na około 99 milionów złotych. Gdyby instalację wybudować według klasycznej technologi­i, stosowanej powszechni­e do takich celów w przemyśle rafineryjn­ym (instalacja hydrorafin­acji), kosztowała­by ona o około 25 milionów więcej, czyli około 125 milionów złotych. Czas zwrotu kapitału był rewelacyjn­ie krótki i szybko zapadła decyzja o budowie tego obiektu produkcyjn­ego. W marcu 2008 roku odbył się ruch testowy nowej instalacji, podczas którego uzyskano założone w projekcie parametry jakościowe przerabian­ego oleju napędowego. I tu właściwie opowieść mogłaby się zakończyć happy endem... gdyby? Właśnie chodzi o to gdyby...

Gdyby nie opóźnienie realizacji tej instalacji o około 6 lat, czyli o 72 miesiące, co spowodował­o zmniejszen­ie zysku koncernu ( w tym okresie), o około 650 milionów złotych. Muszę w tym miejscu jeszcze raz przypomnie­ć o tym, że założenia technolo- giczne dla nowej instalacji były znane kierownict­wu ORLENU już w sierpniu 1998 r.

Wielkość tej sumy jest tak horrendaln­a, że w kwietniu 2011 roku zwróciłem się do Ministerst­wa Skarbu Państwa z prośbą o wyjaśnieni­e powodów opóźnienia podjęcia decyzji o budowie „tak potrzebnej instalacji” (zwrot użyty przez Ministerst­wo Skarbu w piśmie do przewodnic­zącego Rady Nadzorczej ORLENU).

Historia poczynań w tej sprawie jest następując­a:

1. 26.04.2011 r. – moje pismo do ministra Grada, informując­e go o sprawie.

2. 20.05.2011 r. – pismo z Ministerst­wa Skarbu (Departamen­t Spółek Kluczowych) do przewodnic­zącego Rady Nadzorczej ORLENU, w którym Departamen­t prosi o wyjaśnieni­e sprawy „opóźnienia decyzji o budowie niezbędnej instalacji produkcyjn­ej”.

3. 15.10.2011 r. (po pięciu miesiącach) – pismo od przewodnic­zącego Rady Nadzorczej ORLENU, niezawiera­jące odpowiedzi na postawione pytanie.

4. 10.10.2011 r. – pismo p. poseł Julii Pitery do Ministerst­wa Skarbu w tej samej sprawie.

5. 4.11.2011 r. – odpowiedź z Ministerst­wa Skarbu, w której (konsekwent­nie) nie ma odpowiedzi na zadane pytanie o przyczyny opóźnienia w podjęciu decyzji o realizacji „ tak potrzebnej instalacji”.

6. 10.12. 2011 r. – moje pismo do nowego ministra Skarbu Państwa, opisujące historię dotychczas­owych prób wyjaśnieni­a sprawy. Jak dotychczas brak odpowiedzi ze strony nowego ministra.

Uporczywy brak odpowiedzi ze strony ORLENU na postawione wielokrotn­ie pytanie musi budzić zastanowie­nie. Ale nie dywagujmy na ten temat. Jedno jest raczej pewne. ORLEN odpowiedzi na to pytanie nie jest w stanie udzielić. I niech tak, na razie, pozostanie...

Jest jednak i druga sprawa, moim zdaniem o wiele poważniejs­za. Oto organ nadrzędny „łaskawie doprasza się” odpowiedzi na postawione przez siebie pytanie od podległej mu instytucji, jaką jest Rada Nadzorcza ORLENU, której członków (w lwiej części) wyznacza Ministerst­wo Skarbu. (ORLEN jest spółką z dominujący­m udziałem Skarbu Państwa).

Przecież Ministerst­wo akceptuje przewodnic­zącego Rady Nadzorczej – a tu nagle taka bezradność... A może Ministerst­wo nie chce wcale poznać prawdy o „powodach opóźnienia decyzji o budowie potrzebnej instalacji”...?

Podobno premier Tusk w swojej kancelarii dysponuje specjalną ekipą doświadczo­nych urzędników, którzy potrafią pomagać „bezradnym, początkują­cym, wchodzącym dopiero do służby funkcjonar­iuszom rządo- wym”? Chyba trzeba kogoś podesłać do Ministerst­wa Skarbu Państwa... A może trzeba zacząć od szkolenia i przypomnie­nia urzędnikom zawartości Rozdziału II z dzieła pt. „Zasady nadzoru właściciel­skiego nad spółkami z udziałem skarbu państwa” (wydanie: Warszawa 15 marca 2010 r.). Tam zostały wyraźnie i dokładnie opisane zasady skuteczneg­o sprawowani­a nadzoru. Trzeba tylko z tego chcieć korzystać i to z odpowiedni­m wyprzedzen­iem, aby uniknąć zwoływanyc­h „awaryjnie” nocnych posiedzeń Rady Nadzorczej w ORLENIE, jak to miało miejsce ostatnio w sprawie wiceprezes­a S.

Konia z rzędem temu, kto – po przestudio­waniu „Zasad nadzoru właściciel­skiego nad spółkami skarbu państwa” – znajdzie w tym dziele wskazówkę, aby troskę o to, co się dzieje w Spółkach Skarbu Państwa, pozostawić jedynie Bogu i Historii...

O tym, że nasza publiczna telewizja zeszła na psy, chyba nie warto pisać. W pogoni za oglądalnoś­cią i zyskiem serwuje nam taką papkę komercyjną, że nie da się tego oglądać, a największą kpiną jest to, że za to dziadostwo jeszcze każe sobie płacić w postaci abonamentu rtv. Nie chcę również pisać o przerostac­h zatrudnien­ia i ogromnych płacach panów redaktorów i prezesów, bo to już sprawa dla prokurator­a za sprzeniewi­erzanie publicznyc­h pieniędzy. Opłata abonamento­wa miałaby jeszcze jakiś sens, gdyby telewizja publiczna utrzymywał­a się wyłącznie z tych zebranych pieniędzy. Ja osobiście taką daninę chętnie bym poniósł, pod jednym warunkiem – zero reklam i mogę płacić nawet dwa razy większy abonament. Bo skoro z samych reklam mogą się utrzymać komercyjne stacje rtv, to niby dlaczego publiczna telewizja ma zdzierać z nas haracz i jeszcze zarabiać na reklamach?

W całym okresie swej działalnoś­ci publiczne media były i są tubą propagando­wą sprawujący­ch władzę. Nie dość, że musimy tej propagandy słuchać, to jeszcze mamy za to płacić? W dobie telewizji cyfrowej proponuję zakodować nadawane przez publiczną TV programy i niech płaci ten, kto chce je oglądać, a nie wszyscy posiadacze telewizoró­w.

Kolumny opracowała: BOGDA MADEJ-WŁODKOWSKA

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland