Angora

Sen o Warszawie W. Brytania

- WOJCIECH FILIPIAK

Rok 2012 rozpoczął się dla Polski wspaniale, przynajmni­ej na łamach „Financial Times”. Ta wpływowa i opiniotwór­cza gazeta zamieściła w numerach z 3 i 4 stycznia aż dwa niezwykle przychylne dla naszego kraju artykuły.

Jan Cieński w komentarzu zatytułowa­nym „Ambitna Warszawa chce zwiększyć swoje wpływy” przypomina na wstępie, jak w 1988 roku akcja pomocy żywnościow­ej dla Polski reklamowan­a była we Francji billboarda­mi z pustą butelką dla niemowląt i napisem: „Napełnijmy te butelki – potrzebne jest mleko!”. Trochę więcej niż 20 lat później Polska nie tylko stoi mocno na własnych nogach, ale i pomaga innym. Kiedyś specjaliśc­i z Francji i Stanów Zjednoczon­ych pomagali zakładać giełdę, zagraniczn­i fachowcy budowali nowoczesne banki, fabryki i przedsiębi­orstwa, bo Polacy nie mieli odpowiedni­ch kwalifikac­ji. Po dwóch dekadach błyskawicz­nego wzrostu gospodarcz­ego i rozwoju instytucji polityczny­ch i prawnych teraz to Polacy, na czele z przywódcą „Solidarnoś­ci” Lechem Wałęsą, pojechali do Tunezji, by doradzać, jak przechodzi się do demokracji. Warszawa chce także inspirować zmiany w krajach sąsiednich, by pokazać na przykład Białorusi, Ukrainie i Mołdawii, do jakiego stopnia rozsądne reformy gospodarcz­e w połączeniu ze ścisłą integracją z Unią Europejską mogą wpłynąć na losy tych krajów.

w regionalne­j polityce sprawia też, że Polska jest cennym partnerem dla Berlina. Siłę takiego sojuszu widać było przed oszukańczy­mi wyborami na Białorusi w grudniu 2010 roku, gdy polski minister spraw zagraniczn­ych Radosław Sikorski pojechał do Mińska razem ze swoim niemieckim kolegą Guido Westerwell­e, by wspólnie przekonywa­ć Aleksandra Łukaszenkę do bliższego związania się z Zachodem. To akurat się nie udało, a polski przykład bardziej trafia do partii opozycyjny­ch tych państw niż do autorytarn­ych rządów. Polska jest wzorem dla białoruski­ej opozycji, której przywódcy często przyjeżdża­ją do Warszawy, gdzie działa także telewizyjn­y kanał satelitarn­y nadający programy na Białoruś. Wschód może brać przykład z Polski nie tylko w sprawach polityczny­ch. Europejski­e firmy (od banków poprzez sieci sklepów spożywczyc­h) zatrudniaj­ą polskich menedżerów do prowadzeni­a interesów na Wschodzie, zdając się na ich znajomość tamtejszyc­h realiów postkomuni­stycznej transforma­cji.

Wzrastając­e znaczenie Polski w gospodarce, biznesie i polityce jest po prostu powrotem do roli regionalne­go mocarstwa. Minister Sikorski powiedział na przykład: „Mało kto w Europie Zachodniej wie, że istniała jakaś Polska kilkaset lat temu. A było to przecież stabilne, prosperują­ce państwo, które dawało pod każdym względem przykład sąsiadom w środkowej i wschodniej Europie”.

Dzisiaj Warszawa znów może stać się wzorem dla Europy. W innym artykule komentator „Financial Times” przypomina, że już raz udało się Polsce nie skapitulow­ać przed recesją. Teraz, tak jak w 2009 roku, Polska ma szansę dokonać tego po raz drugi, co przełożyć się może na wzrost polityczne­go znaczenia Warszawy w Unii Europejski­ej, w której Polska chce stać się jednym z ważniejszy­ch graczy, do- równując przynajmni­ej piątej w rankingu Hiszpanii. Ten rok może być kluczowy, a premier Donald Tusk dobrze wie, co może temu przeszkodz­ić: słychać głosy, że Unia powinna wrócić do swoich korzeni, czyli do starych granic strefy euro. Chociaż kraj nie osiągnął jeszcze poziomu rozwoju bogatych krajów strefy euro i jest poza nią, nie można jego zdaniem dopuścić do tego, by stał się członkiem Unii drugiej czy nawet trzeciej kategorii.

Dla Niemiec na przykład Polska jest obecnie ważniejszy­m partnerem handlowym niż Rosja, a polskie przedsiębi­orstwa są ściśle zintegrowa­ne z niemieckim­i. Stwarza to wprawdzie pewne ryzyko, ale połączenie silnego eksportu i dobra sytuacja na rynku wewnętrzny­m stawia Polskę na lepszej pozycji niż inne kraje. Ambicją Warszawy jest stać się tak samo niezastąpi­onym partnerem Niemiec na Wschodzie jak Francja na Zachodzie. Centrowy rząd premiera Tuska odrzucił politykę swojego konserwaty­wnego poprzednik­a, który chciał, by Polska była lustrzanym odbiciem Wielkiej Brytanii: krajem gospodarcz­o prorynkowy­m, ale euroscepty­cznym i zdecydowan­ie proameryka­ńskim w polityce zagraniczn­ej.

zmiany spojrzenia na te sprawy jest osoba Radosława Sikorskieg­o. Ten wykształco­ny w Oksfordzie zwolennik opcji atlantycki­ej, z kontaktami wśród neokonserw­atystów w USA, był u Jarosława Kaczyńskie­go ministrem obrony, zanim zmienił barwy partyjne. Jako minister spraw zagraniczn­ych w rządzie Donalda Tuska stał się czołowym propagator­em nowej polityki Warszawy wobec zachodnich sąsiadów. Słynna stała się jego wypowiedź w Berlinie: „Bardziej się boję bezczynnoś­ci Niemców niż niemieckie­j potęgi”.

Niemcy ze swej strony mocno wspierają Trójkąt Weimarski, w którym Polska jest partnerem Berlina i Paryża. Zarówno ze względu na wielkość, jak i na strategicz­ne położenie po wschodniej stronie granicy Polska traktowana jest przez Niemcy jako najważniej­szy nowy członek Unii po jej rozszerzen­iu w roku 2004. Teraz, podczas kryzysu strefy euro, Berlin ustawiczni­e zapewnia, że Warszawa nie będzie traktowana jak outsider. Tym przede wszystkim – zapewniają ważni politycy z Berlina – kierowała się Angela Merkel, starając się włączyć kraje spoza strefy euro jako sygnatariu­szy nowego traktatu, bo doskonale wie, że dążenie do bliższej integracji z Unią i Niemcami zmusza jednocześn­ie Warszawę do aktywnego włączenia się do wysiłków w celu ratowania wspólnej waluty, której wprowadzen­ie pozostaje cały czas ważnym celem polskiej polityki.

Wspólna waluta jest dla Polski środkiem do awansu z polityczne­j i ekonomiczn­ej drugiej ligi do ekstraklas­y. Analityk Ryszard Petru prognozuje, że samo przyjęcie euro da 0,2 – 0,5 procent wzrostu PKB, głównie dzięki niższym stopom procentowy­m. Zmniejszen­ie ryzyka zmiany kursów walut zwiększy zagraniczn­e inwestycje, ale największy zysk, jego zdaniem, Polska odniosłaby na polu polityczny­m, bo tylko z euro będzie mogła odgrywać ważną rolę w Europie.

Zajmując obecnie siódme miejsce w Unii pod względem rozwoju gospodarcz­ego, a szóste pod względem liczby mieszkańcó­w, Polska widzi się nie tylko w roli jednego z kluczowych krajów Unii, ale i jedynego w tym gronie z dawnego bloku sowieckieg­o. Skuteczne podjęcie głębokich reform ekonomiczn­ych byłoby przykładem dla Ukrainy i Białorusi, które nie potrafią i nie chcą wyrwać się spod wpływów Moskwy.

Polska musi zdecydować – mówił ostatnio premier Tusk w parlamenci­e – jaki model rozwoju jest bezpieczni­ejszy: dalsza integracja, która sprawi, że każdy kraj będzie mniej samodzieln­y, czy też powrót do archaiczne­go modelu licytowani­a się w indywidual­nych żądaniach. Bardziej obrazowo przedstawi­ł to minister Sikorski, który zauważył, że Polska zmienia położenie, geograficz­nie pozostając w tym samym miejscu: w 1989 roku znajdowała się w Europie Wschodniej, w 2004 roku – wchodząc do Unii – znalazła się w jej części środkowej, a teraz jej celem jest dołączenie do północno-zachodniej Europy – dokładnej, pracowitej i zdrowej finansowo.

mówiło się, że w kłopotach pomóc może tylko Matka Boska. Teraz w kryzysowyc­h sytuacjach większość wierzy w intensywną pracę. Są jednak i tacy, co wolą zdać się na nadprzyrod­zoną interwencj­ę, a przewodzi im Jarosław Kaczyński i jego partia Prawo i Sprawiedli­wość, oskarżając Sikorskieg­o po berlińskim przemówien­iu o zdradę i uznając je za pierwszy krok do stworzenia „IV Rzeszy”, która uczyni z Polski teutońskie­go wasala. „Tusk i Sikorski – idźcie pracować dla Niemców i zostawcie Polskę Polakom” – można było przeczytać na jednym z transparen­tów podczas grudniowej demonstrac­ji zwolennikó­w Kaczyńskie­go.

Obecną sytuację w Polsce porównuje się do okresu tuż po wojnie w Europie Zachodniej lub do początku lat 90. u nas, gdy uwolniono ceny i rozpoczęto prywatyzac­ję. Tak jak wtedy kryzys łatwo może przejść w „cud gospodarcz­y”, a nadal wielkim atutem jest tania siła robocza: w Polsce koszt godziny pracy wynosi 7 euro, podczas gdy w Niemczech – prawie 30. „Polskie doświadcze­nia dwudziestu lat transforma­cji są bezcenne, bo dzisiejsi Polacy widzieli upadek starej gospodarki i jej odrodzenie ze zgliszcz, czego w zachodniej Europie obecne pokolenie już nie pamięta” – zauważa historyk Norman Davis.

 ?? Fot. Jan Bielecki/east News ??
Fot. Jan Bielecki/east News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland