Milion nielegalnych domów
Największym marzeniem greckich obywateli nie będzie już praca na stanowisku jakiegokolwiek urzędnika państwowego, jak to dotychczas bywało. Koniec z wyjątkowo dogodnymi godzinami pracy, socjalnymi dodatkami i przywilejami, elastycznymi zasadami dotyczącymi obowiązków, wczasami i bezpieczeństwem, że cokolwiek się stanie, nikt cię nie zwolni. Ale przede wszystkim koniec z wysokimi pensjami i niezliczonymi dodatkami socjalnymi, które decydowały o faktycznych dochodach w rozbudowanym greckim „dimosjo” (budżetówka) na koszt państwa, czyli innych pracujących ciężko opodatkowanych obywateli.
Zniesione zostaną 54 (!!!) dodatki do pensji dla różnych kategorii urzędniczych. Pozostaną jedynie podstawowe, takie jak na wychowywanie dzieci będących na utrzymaniu pracownika, dla stanowisk kierowniczych „za odpowiedzialność” oraz najprawdopodobniej za szkodliwe warunki pracy. Zniesione zostaną np. dodatki na śluby, higienę osobistą itd. Niektóre zaś po prostu będą włączone do pensji.
10 niesamowitych
dodatków
Oto przykład, jak w państwowych spółkach i zakładach wysysano z budżetu na każdy sposób, każdą możliwą szczelinką, miliony euro z kasy państwa, ufając, że kasa ta nie ma dna. Podajemy za blogiem atithasos.blogspot.com/2011 10 rekordowo niesamowitych dodatków, jakie wzbogacały rodzinne budżety urzędników państwowych kosztem podatków, jakie płaciła klasa średnia pracująca w sektorze prywatnym. A to przecież tylko wisienka na torcie, który, jak twierdzi wicepremier Pangalos, „zjedliśmy wszyscy”. Wszyscy? Nie. Ale wielu. Więcej przed każdymi kolejnymi wyborami. Przeczytajcie ranking najbardziej niesamowitych dodatków w greckiej budżetówce:
„Prawdziwe, choć nieprawdopodobne. Podziwiajmy pomysłowość ludzi współrządzących naszym krajem przez wiele dekad!
– Dodatek na rozgrzanie motoru samochodu (dla pracowników OTE – zakładów telekomunikacji państwowej) – 69 euro na miesiąc – przyznano dla 420 osób.
na mycie rąk (OSE – greckie zakłady kolejowe) – 420 euro miesięcznie – pobierało 1987 osób.
na śrubę statku (!) (Limeniko – zakłady portowe) – 840 euro na miesiąc – 653 uprawnionych i pobierających.
na antenę (ISAP – kolejka miejska) – 1120 euro miesięcznie – pobierało 329 osób.
na doręczenie koperty (różne urzędy sektora publicznego) – 290 euro miesięcznie – 6800 osób.
na zdawanie – przejmowanie autobusów – 450 euro miesięcznie – dla 1100 osób (zatrudnionych w zakładach miejskiej komunikacji autobusowej).
na punktualne stawienie się (EΘEΛ – zakłady autobusowe połączeń pozamiejskich Attyki) – 310 euro miesięcznie – dla 1790 pracowników.
skuteczniejszego prowadzenia spraw (dla pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości) 595 euro miesięcznie – nieznana liczba beneficjentów.
na faksy (DEI – grecki zakład energetyki) – 870 euro miesięcznie – co najmniej 657 osób Zwycięski pomysł:
dodatek na korzystanie ze sklepiku/stołówki (Greckie Zakłady Naftowe), z której oferty pracownicy korzystali darmowo – 120 euro miesięcznie dla wszystkich pracowników zatrudnionych w firmie!!!
Greckie państwo nie radzi sobie z ponad milionem nielegalnych domów, dobudówek czy innych nieruchomości, które nie dostały odpowiednich pozwoleń i często nie istniały dla urzędników. Nie da się już wszystkich takich domów wyburzyć, choć niektóre, szczególnie godzące w różne zakazy i łamiące ważne przepisy (wzniesione na obszarze leśnym, na terenach popożarowych) z pewnością padną pod buldożerem. Ponad 90% jednak powinno zostać zalegalizowane, bo państwo nie jest w stanie z nimi nic innego zrobić, a poza tym to sposób na załatanie dziur w budżecie.
Właściciele nielegalnych domów dostali teraz szansę ostatecznego rozwiązania swoich kłopotów (wielu właścicieli takich nieruchomości nie mogło korzystać przez lata z prądu czy wody). Kary i procedury mają być dość przystępne, by regulacjami objąć jak największą liczbę właścicieli.
Podatki: nie płacę, nie mam z czego
Dotąd Grecy nie płacili podatków, gdyż łatwo ich mogli unikać. Nie płacili pracownicy tzw. wolnych zawodów, bo łatwo było oszukać fiskusa i zataić dochody. Nie było kontroli, a jeśli były, kończyły się zwykle zamknięciem sprawy przez przekazanie zwyczajowej „koperty”. Unikać płacenia podatków i ukrywać prawdziwe zarobki pozwalało prawo, opakowane w taką liczbę okólników, załączników i wyjaśnień, że nawet niezbyt doświadczeni księgowi mogli z nim czynić cuda. Wiele klanów zawodowych bardzo sobie ten bałagan ceniło. Nie przeszkadzał on hy- draulikom, lekarzom ani prawnikom wykonującym zawody z wolnej stopy, a tym bardziej nie interesował polityków zależnych od głosów wyborców ani silnych interesami swoich grup związków zawodowych. Płacili zwykle drobni i średni przedsiębiorcy, których kontrole nie omijały, a których nie zawsze stać było na przekupienie urzędnika.
System ściągania podatków od lat wymagał głębokiej reformy. Dziś Grecy doskonale zdają sobie z tego sprawę, widzą taką potrzebę. Jednak wymuszone nagle zmiany w systemie opodatkowania i ściągania go od ludności to nie to samo. W obliczu upadłości państwa rządowi może się nie udać spełnić tych planów. Nakłada na podatników zbyt liczne obciążenia, podczas gdy społeczeństwo dramatycznie zubożało wskutek cięć, bezrobocia i dwóch lat kryzysu.
Ciężarom umykają tylko najbogatsi. System opodatkowania pozwalał im dokonywać uników, ukrywać majątki, wywozić je z kraju, a mechanizm ściągania należności i kontroli zachęcał i wciąż zachęca do korupcji. W ten sposób ci, którzy ciężary oszczędności mogliby znieść i uratować kraj, są jedyną grupą, której ta kwestia niemal nie dotyczy. Wywołuje to bunt w społeczeństwie.
Po raz pierwszy zorganizowany ruch sprzeciwu podatników miał miejsce, gdy podwyższono opłaty za przejazd autostradami. Ruch „Den Plirono” („Nie płacę”) został paparty masowo przez kierowców, którzy przestali płacić na bramkach autostrad i rząd musiał odstąpić od pomysłu.
Hasło „Den Plirono” chętnie podejmują też siły polityczne pragnące zmiany systemu, rewolucji społecznej czy choćby wcześniejszych wyborów. Demokratyczna opozycja, środowiska prawnicze itp. sugerują obywatelom podjęcie przeciwko nadzwyczajnym podatkom walki drogą sądową, jako że decyzje podjęte naprędce nie do końca spełniają wszelkie wymogi prawne i na pewno będą w sądach podważone. Siły lewicowe (ale nie tylko one) wzywają do manifestacji i masowego oporu wobec przepisów. Opozycja marzy, by obywatele po prostu obalili ten rząd lub, masowo nie płacąc, zmusili go do ustąpienia. A przynajmniej ustąpienia od ściągania tego konkretnego podatku. Na portalach społecznościowych pojawiły się porady, jak zastosować zasadę „Den Plirono” w praktyce. Prawnicy radzą, by zapłacić, ale się potem odwołać zbiorowo.
Coraz więcej obywateli przestaje przejmować się groźbami i płacić „haraczu” po prostu nie chce.