Dość dyktatury Orbána Węgry
Takie hasła skandowali Węgrzy, którzy wyszli na ulice 2 stycznia. Powodem protestu stutysięcznego tłumu była nowa konstytucja, reformy rządu Viktora Orbána oraz sytuacja ekonomiczna kraju.
Obywatele Węgier coraz bardziej obawiają się rozpadu demokracji. Przed operą w Budapeszcie domagali się ustąpienia rządu, który usunął słowo republika z nazwy ich kraju. Nie podoba się im nowa konstytucja, bo ogranicza uprawnienia Trybunału Konstytucyjnego i niezależność wymiaru sprawiedliwości. A zapis o tym, że opozycyjna Węgierska Partia Socjalistyczna jest spadkobierczynią partii komunistycznej, oznacza, że może być zdelegalizowana. Według węgierskiej politolog Ágnes Heller takiego poruszenia wśród narodu nie było od 1956 roku. Przywódcy protestu żądali utworzenia okrągłego stołu, przy którym cała opozycja stworzyłaby wspólną polityczną strategię. Niestety, jedna z partii już się wykruszyła. Heller wierzy, że to się może jeszcze zmienić, bo na marzec szykowane są kolejne protesty. Przez reformy Orbána Komisja Europejska nie udzieli Węgrom pomocy finansowej. Nowe prawo ograniczające niezależność banku centralnego jest sprzeczne z artykułem 130 traktatu UE, który mówi, że banki emisyjne w UE nie mogą podlegać poleceniom narodowych instytucji. Komisarze UE napisali pięć listów ze swoimi uwagami do węgierskiego rządu. Jednak odpowiedź Budapesztu nie zadowoliła Brukseli. KE zaniepokoiła też wolność me- diów na Węgrzech i sprawdza, czy rozdawanie częstotliwości w tym kraju jest zgodne z unijnym prawem. „Klubradio”, jedyna opozycyjna stacja radiowa na Węgrzech, straciło swoją częstotliwość. Swój list wysłała do Orbána także sekretarz stanu USA Clinton. Oprócz reform systemu sprawiedliwości i medialnej zaniepokoiło ją także nowe prawo, według którego uznanie religii wymaga spełnienia szczegółowych wymogów i większości dwóch trzecich w parla- mencie. Przez coraz słabszego forinta życie na Węgrzech jest coraz droższe. Węgierska waluta jeszcze nigdy nie była tak słaba. Za jedno euro 5 stycznia trzeba było zapłacić aż 320 forintów, przed kryzysem 250. Litr oleju do diesla kosztuje obecnie 420 forintów, rok temu był wart 340 forintów. Cierpią firmy oraz gospodarstwa domowe. Ponad milion Węgrów wzięło kredyty w obcych walutach. Teraz muszą płacić dwa razy wyższe raty niż wtedy, gdy zaciągali kredyty. Wolfgang Ernst, analityk Raiffeisen Bank International, uważa, że Węgry potrzebują kredytu w wysokości co najmniej 20 miliardów euro. Zadłużenie kraju sięga już 4/5 jego PKB. Aby uzdrowić kraj, Orbán podwyższył VAT do 27% (najwyższy w całej UE) i nałożył nowe podatki na usługi telekomunikacyjne, dostawców energii, banki i handel, które najbardziej uderzyły w zagranicznych inwestorów. Ci zawiesili wiele swoich przedsięwzięć, a niektórzy zamierzają całkowicie się wycofać. Wszystkie duże agencje ratingowe obniżyły wiarygodność kredytową Węgier na poziom „śmieciowy”. Kryzys tego kraju najbardziej uderza w Austrię. Cztery banki z tego kraju udzieliły Węgrom kredytów w wysokości 31,85 miliarda euro. Ewentualna plajta Węgier znacznie obniży wiarygodność kredytową Austrii.