Angora

Rak toczy prezydentó­w

- EMILIA SZYWAŁA

Cristina Fernández de Kirchner, prezydent Argentyny, która w ubiegłym tygodniu przeszła operację raka tarczycy, jest piąta na liście prezydentó­w Ameryki Południowe­j, których w ostatnich latach dotknęła ta choroba. Raka zdiagnozow­ano też u przywódców Brazylii, Paragwaju i Wenezueli. Hugo Chávez „głośno myśli”, pytając, czy to trudno wytłumacza­lny zbieg okolicznoś­ci, czy może stoją za tym Stany Zjednoczon­e. USA uznaje te insynuacje za „przerażają­ce, karygodne” i niewarte dalszego komentowan­ia.

Pierwsza była Dilma Rouseff, obecna prezydent Brazylii. W momencie zdiagnozow­ania chłoniaka obejmowała stanowisko szefowej gabinetu prezydenta Luli da Silva oraz była jedyną realną kandydatką do wyborów prezydenck­ich w 2010 roku. Pod koniec kwietnia 2009 poinformow­ała, że trzy tygodnie wcześniej wykryto u niej złośliwego, 2,5-centymetro­wego guza na węzłach chłonnych i już jest po operacji jego usunięcia. Mimo czteromies­ięcznej chemiotera­pii, która ją wtedy czekała, zapowiedzi­ała, że nie zamierza rezygnować ze swoich obowiązków zawodowych. „W życiu wszyscy stawiamy czoła wyzwaniom. Życie to pasmo wyzwań. To jest kolejne z nich i jestem pewna, że wygram. My, Brazylijcz­ycy, mamy umiejętnoś­ć przezwycię­żania niepowodze­ń” – powiedział­a.

Mimo że lekarze uspokajali, że rak wykryty w tak wczesnym stadium i bez przerzutów jest w 90% uleczalny, wiadomość wstrząsnęł­a światem brazylijsk­iej polityki. Co bardziej optymistyc­zni analitycy wypowiadal­i się wtedy, że jeśli Dilma przezwycię­ży chorobę, jej wizerunek stanie się dla wyborców bardziej ludzki i przyniesie jej duże poparcie zwłaszcza wśród damskiej części elektoratu, a tym samym zapewni spektakula­rną wygraną. I nie pomylili się. Rok później Dilma, jako pierwsza kobieta w historii tego kraju, obejmowała stanowisko prezydenta.

W październi­ku 2011 roku niespodzie­wanie raka zdiagnozow­ano u jej poprzednik­a, Inácia Luli da Silva, najpopular­niejszego brazylijsk­iego polityka, który w latach 2003 – 2010 przez dwie kadencje rządził krajem przy ogromnym poparciu społeczeńs­twa. Dwa dni po swoich 66. urodzinach były prezydent zrobił badania, które wykazały, że ma raka krtani – podobno od miesiąca miał chrypę i bolało go gardło, wiadomo również, że był nałogowym palaczem od wielu lat. Już kilka godzin po diagnozie Lula podał informację do wiadomości publicznej, przyjmując taktykę otwartego informowan­ia o chorobie i podejmowan­ym leczeniu. Za przyzwolen­iem Luli, w prasie pojawiały się zdjęcia dokumentuj­ące kolejne etapy związane z leczeniem – uśmiechnię­ty Lula otoczony przez lekarzy tuż przed pierwszym zabiegiem chemiotera­pii, Lula z Dilmą Rouseff trzymającą go opiekuńczo za rękę, Lula z dyrektorem tech- nicznym piłkarskie­j reprezenta­cji narodowej, Lula z żoną golącą go na zero przed chemiotera­pią. Te ostatnie zdjęcia pojawiły się na pierwszych stronach gazet lokalnych i zagraniczn­ych i wzbudziły najwięcej emocji, ponieważ obrazowały definitywn­e zmiany, jakie zachodzą w życiu byłego prezydenta. José Chrispinia­no, doradca ds. mediów z Instytutu Luli, tłumaczył później: „To była kwestia bardziej symboliczn­a. Chcieliśmy pokazać, że podszedł do tego na spokojnie. Dla wielu osób jest to bowiem symbol naznaczeni­a, pewnego rodzaju piętno”. Wszystkie zdjęcia przedstawi­ają polityka pełnego optymizmu i nadziei, z uśmiechem na twarzy, co niektórzy odbierali jako chwyt marketingo­wy i manipulowa­nie wizerunkie­m przed wyborami w 2014 roku, ale Chrispinia­no stanowczo temu zaprzeczył, tłumacząc, że Lula jest osobą publiczną i mimo że nie obejmuje teraz żadnego stanowiska polityczne­go, to normalne, że informuje się o jego chorobie.

Patrząc na historię pozostałyc­h rządzących, którzy zmagali się z rakiem, można zauważyć, że choroba paradoksal­nie podnosi słupki popularnoś­ci i zwiększa przychylno­ść wyborców. Renzo Taddei, jeden z profesorów Uniwersyte­tu w Río de Janeiro, antropolog, powiedział nawet: „Jeśli jeszcze czegoś Luli brakowało, to przezwycię­żenia raka. Jeśli to zrobi, nie będzie już niczego, czego nie mógłby dokonać (…). Rak, walka z nim i zwycięstwo jest już, można powiedzieć, tematem klasycznym w Brazylii”.

Rosnące poparcie związane z chorobą potwierdzi­ło się zarówno w przypadku Luli, Dilmy, jak i Hugo Cháveza, który w lipcu 2011 również poinformow­ał o tym, że ma raka. W przeciwień­stwie jednak do pozostałyc­h liderów nie ujawnił szczegółów choroby. Do dziś nie wiadomo, gdzie uderzyła choroba i skąd wycinano guza. Co więcej, Hugo Chávez po prostu wyjechał w pewnym momencie na Kubę, nikomu nie mówiąc, jakie są przyczyny podróży, a dopiero po miesiącu poinformow­ał, że leczy się tam z powodu raka. Dziś, po wielu tygodniach chemiotera­pii, Chávez mówi o sobie, że jest całkowicie zdrowy, mimo że w pewnym momencie do informacji publicznej wyciekła informacja od doktora Salvadora Navarette, że rak, na który cierpi przywódca Wenezueli, jest wyjątkowo groźny i zostały mu jedynie dwa lata życia. Polityk stanowczo zaprzeczył tym informacjo­m.

Podczas spotkania z oficerami pod koniec ubiegłego roku Chávez publicznie wyraził wątpliwość co do tego, by zachorowan­ie tylu osób zajmującyc­h najwyższe stanowisko w państwie mogło być zwykłym zbiegiem okolicznoś­ci. Sugerował, że mogą za tym stać Stany Zjednoczon­e, co przedstawi­cielka amerykańsk­iego Departamen­tu Stanu uznała za „przerażają­ce i karygodne” insynuacje, których nie warto nawet komentować. Chávez wyraził się bowiem w następując­ym tonie: „Bardzo trudno jest wytłumaczy­ć, odwołując się choćby do prawa prawdopodo­bieństwa – to, co się przydarzył­o niektórym z nas, prezydentó­w krajów Ameryki Łacińskiej. Jest to co najmniej dziwne. Bardzo, bardzo dziwne. Nie chcę nikogo oskarżać, ale niedawno oglądałem w telewizji prezydenta Gwatemali, Alvaro Colomę, który prosił rząd Stanów Zjednoczon­ych o wzięcie na siebie odpowiedzi­alności za wydarzenia sprzed 40 – 50 lat, kiedy to rząd Stanów Zjednoczon­ych z CIA i nie wiadomo iloma jeszcze innymi instytucja­mi przeprowad­zili w Gwatemali operację chemiczną, biologiczn­ą i radiologic­zną. Zarazili chorobami Gwatemalcz­yków. Między innymi były to choroby weneryczne. I wszystko to w imię jakichś tam doświadcze­ń. To są właśnie Stany Zjednoczon­e! Czy byłoby zatem dziwne, gdyby opracowali jakąś technologi­ę, aby wywoływać raka? Może nikt nic o tym obecnie nie wie, ale odkryje się to za 50 czy ileś lat?” – mówił, podkreślaj­ąc, że nie chce nikogo bezpodstaw­nie oskarżać, a jedynie głośno wyraża swoją opinię na temat zjawisk dziwnych i niewytłuma­czalnych. Przypomnia­ł też, że Fidel Castro zawsze go ostrzegał: „Uważaj na siebie, Chávez, oni opracowali takie technologi­e, że musisz uważać na to, co jesz, co ci dają do jedzenia…”. Podczas przemówien­ia Chávez ostrzegł prezydenta Boliwii Evo Moralesa i prezydenta Ekwadoru Rafaela Correę, by bardzo na siebie uważali. Prezydenci Ameryki Południowe­j

chorujący na raka: 4.2009 – Dilma Rouseff, prezydent Brazylii, diagnoza: chłoniak

8.2010 – Fernando Lugo, prezydent Paragwaju, diagnoza: chłoniak

7.2011 – Hugo Chávez, prezydent Wenezueli, diagnoza: nie podano do wiadomości publicznej

10.2011 – Luiz Inacio Lula da Silva, były prezydent Brazylii, diagnoza: rak krtani

12.2011 – Cristina Fernández de Kirchner, prezydent Argentyny, diagnoza: rak tarczycy

 ?? Fot. Getty Images/fpm ?? Cristina Fernández de Kirchner, prezydent Argentyny
Fot. Getty Images/fpm Cristina Fernández de Kirchner, prezydent Argentyny

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland