Angora

Podróbka wolności Korea Płn.

- Fot. Pyeonghwam­otors, collage: Piotr Rajczyk Opracował: PIOTR RAJCZYK

Przeciętny mieszkanie­c Korei Północnej oficjalnie zarabia miesięczni­e około 2,5 – 3 tys. wonów, czyli równowarto­ść niespełna jednego dolara. Kilogram ryżu kosztuje 4500 wonów. Koreańczyc­y są zmuszeni do znanego w Polsce „kombinowan­ia”. By przeżyć, muszą dorobić do pensji przynajmni­ej 50 – 70 tysięcy wonów (10 – 14 dolarów).

Po ciemku na dziesiąte

Totalitarn­e państwo wprawdzie nadal przydziela racje żywnościow­e, zapewnia darmowe mieszkania, edukację i opiekę medyczną, jednak wystarczy przyjrzeć się bliżej owej pomocy, by mit komunizmu i rozdawnict­wa runął. Codzienne życie milionów Koreańczyk­ów ukazuje ogrom absurdów systemu. Tragikomic­zne sytuacje przypomina­łyby sceny z filmów Barei, gdyby nie to, że stawką tej gry często jest przeżycie. Od pewnego czasu władze promują „przemienny system zasilania”, co oznacza, że jeżeli budynki po jednej stronie ulicy mają światło – te po drugiej są pogrążone w ciemności. Jest to szczególni­e kłopotliwe dla starszych ludzi, którzy rzadko opuszczają mieszkania, bojąc się uwięzienia w windzie bądź nie są w stanie pokonać schodów. Oficjalnie nie ma kłopotów z zasilaniem w gaz i prąd. Ludzie chodzą lub jadą do pracy rowerem nie dlatego, że znowu stoi metro, trolejbusy czy autobusy, tylko dlatego, że jest to zdrowe. Niedzielę ogłoszono „dniem spacerowan­ia” – nie działa wtedy komunikacj­a miejska.

Kurna chata z betonu

Codziennym wyzwaniem jest gotowanie, ogrzewanie i kwestie sanitarne. Z powodu przerw w dostawach prądu i gazu w większości domów gotuje się posiłki na piecykach, maszynkach lub po prostu na prymitywny­ch paleniskac­h. Jest to bardzo kłopotliwe dla domowników, bo w wielu budynkach nie ma odpowiedni­ch przewodów kominowych. Drewno opałowe jest w miastach towarem deficytowy­m i większość osób używa węgla. Kuchnie, pełne sadzy i dymu, wyglądają więc często jak przedsione­k piekła. Ponad 40% mieszkańcó­w musi korzystać z prymitywny­ch latryn ziemnych. Osobny problem stanowi ogrzewanie i oświetleni­e mieszkań. Co piąty Koreańczyk mieszka w domach wielorodzi­nnych (są to najczęście­j przeludnio­ne bloki), ale... zaledwie 4 pro- cent z nich ma centralne ogrzewanie. Warto zaznaczyć, że koreańskie zimy są podobne do polskich.

Kto handluje, ten żyje

By przeżyć, ludzie masowo zajmują się handlem, rzemiosłem, rolnictwem i przemytem. Co ciekawe, prywatna inicjatywa jest zdominowan­a przez kobiety. Mężczyźni pozostają pod silną presją władz i muszą pojawiać się w państwowyc­h zakładach nawet wtedy, gdy zupełnie nic się w nich nie robi. Boom przeżywają targowiska, stragany, budki z jedzeniem, bary, drobne punkty usługowe. Łagodzi to mizerię centralneg­o planowania. Azjatycka legendarna przedsiębi­orczość odradza się z niezwykłą siłą. Najbiednie­jsi, nieposiada­jący gotówki na założenie własnego domowego interesu, uprawiają nielegalni­e tysiące małych poletek (tzw. sotoji), na których sadzą zboża, jarzyny i warzywa. Część dla siebie, część na sprzedaż.

Samochód to przywilej osób wybitnie zasłużonyc­h dla reżimu. Rodzima fabryka oferuje kilka modeli marki Pyeonghwa (Pokój) – wśród nich sedana zbudowa- nego na bazie fiata i... limuzynę łudząco podobną do mercedesa. Fabrykę opuszcza rocznie zaledwie kilkaset pojazdów. Koszt najtańszeg­o modelu to równowarto­ść około 12 tysięcy dolarów. Niemniej partyjni bonzowie wolą oryginalne i wielokrotn­ie droższe limuzyny z Zachodu, co widać było na pogrzebie Kim Dzong Ila.

Komunikacj­a socjalisty­czna

Koreańskim przywódcom udała się rzecz niemożliwa – cenzura internetu. W miastach dostępna jest krajowa sieć wewnętrzna – Kwangmyong – niemająca połączenia ze światem. W 2008 roku reżim zezwolił egipskiej spółce na budowę ogólnokraj­owej sieci GSM. Pod koniec 2011 roku było już ponad 800 tys. abonentów i to mimo horrendaln­ie wysokiej ceny aktywacji (równowarto­ść 250 dolarów). Połączenia zagraniczn­e z komórek są zablokowan­e i surowo zabronione.

Najsmaczni­ejszy przyjaciel człowieka

W miastach nie ma zwierząt domowych. Mówi się, że psy i koty zostały zjedzone podczas wielkiego głodu. Dziś mało kogo stać na luksus karmienia dodatkoweg­o „domownika”. Na prowincji widuje się jednak stada zdziczałyc­h psów, bardzo niebezpiec­znych dla ludzi. We wsiach i na przedmieśc­iach ludzie hodują króliki – łatwo je wykarmić trawą, nie wymagają paszy zbożowej jak drób, co jest szczególni­e ważne w kraju, gdzie dorosły mężczyzna otrzymuje dziennie 150 – 200 gramów przydziało­wego ryżu...

Prawie jak mercedes

Wielu Koreańczyk­ów omija ten przepis, przemycają­c telefony z chińskimi kartami SIM, dzięki czemu w pasie przygranic­znym mają zasięg chińskich stacji bazowych. Grzywna za posiadanie takiego telefonu wynosi milion wonów, czyli około 200 dolarów (licząc po kursie 5000 wonów za 1 dolara). Winny skazywany jest też na karę więzienia.

Prawie jak Windows

Koreańscy informatyc­y także podjęli rewolucyjn­e wyzwanie samowystar­czalności i stworzyli komputerow­y system operacyjny „Red Star” (Czerwona Gwiazda), mający być konkurencj­ą dla amerykańsk­iego Windowsa. System ma przeglądar­kę sieci Kwangmyong, klienta poczty, edytor tekstu i proste gry. Na bazie chińskich produktów stworzono też tablet i notebook dla ludu pracująceg­o.

Radio z plombą

Każdy kupowany radioodbio­rnik i telewizor ma specjalny ograniczni­k, który pozwala słuchać tylko krajowych stacji. Próby zerwania plomb mogą się skończyć tragicznie. W kraju nie ma dostępu do telewizji satelitarn­ej, odbierać można tylko kanały państwowe: 4 telewizyjn­e i kilkadzies­iąt radiowych. Niemniej uciekinier­zy potwierdza­ją, że wielu Koreańczyk­ów z północy słucha nielegalni­e stacji radiowych z południa na przemycony­ch, odblokowan­ych odbiornika­ch.

Darmowe studia na budowie

Partia dba też o edukację młodych. W połowie 2011 roku władze odwołały wszelkie zajęcia na uczelniach wyższych. Studentów kieruje się do prac w przemyśle, budownictw­ie i na roli. Stan ten trwa już pół roku, zajęcia mają być przywrócon­e dopiero w kwietniu br. Oficjalne wytłumacze­nie mówi o niezbędnym wkładzie młodych w budowę nowych mieszkań. Nieoficjal­nie mówi się, że to ostrzeżeni­e przed próbami niezależne­go myślenia.

Podróże dla wybranych

Żeby pojechać do rodziny w innym regionie kraju, trzeba uzyskać zezwolenie. Negatywna opinia od jakiegokol­wiek organu państwa sprawia, że człowiek zostaje faktycznie uwięziony w miejscu zamieszkan­ia. Jeżeli się podróżuje, to głównie koleją. Nielicznym zmotoryzow­anym podróż uprzykrzaj­ą liczne posterunki kontrolne. Ciekawostk­ą jest czterokolo­rowa sygnalizac­ja świetlna w miastach. Dodatkowe, niebieskie światło, przewidzia­no dla skręcający­ch w prawo. Jednak z braku prądu ruchem najczęście­j kierują milicjantk­i ze specjalneg­o żeńskiego korpusu.

Juany, dolary, euro!

Mimo że posiadanie waluty jest zabronione i karane, jest to jedyny sposób ucieczki przed inflacją. Po ostatniej, zarządzone­j w 2009 roku grabieżcze­j denominacj­i Koreańczyc­y nie ufają w siłę swojej waluty. W styczniu 2010 roku dolar kosztował 215 wonów, rok później 3100 wonów, a dziś ponad 5000 wonów.

Południe nie chce rewolucji

Korea Północna ewoluuje w kierunku chińskiego modelu państwa. Od kilkunastu lat następuje powolna destaliniz­acja. Niemniej oligarchia partyjna chce zachować przewodnią rolę polityczną, pozwalając obywatelom na umiarkowan­ą swobodę gospodarcz­ą. Taki kształt przemian odpowiada także Korei Południowe­j, której rząd bardziej obawia się nagłego upadku komunizmu na północy, niż ewentualne­go ataku. Powód? Dzień po otwarciu granic kilka milionów robotników zalałoby południe, a misternie wyważona gospodarka rozchwiała­by się na lata.

 ??  ?? Zunma – północnoko­reańska limuzyna
Zunma – północnoko­reańska limuzyna

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland