Angora

Łopata, miotła

Rozmowa z ALEKSANDRE­M MOTYKĄ, przewodnic­zącym Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu PKP

- Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI

a remonty na kolei trwają coraz dłużej. Linię z Warszawy do Gdyni budowano cztery lata, a modernizuj­e się ją już 12 lat.

– Według Ministerst­wa Transportu linia kolejowa pod Szczekocin­ami należała do najnowocze­śniejszych i najbardzie­j bezpieczny­ch w kraju. Jak to możliwe, żeby dwa pociągi znalazły się na tym samym torze?

– Przy sprawnie działający­ch urządzenia­ch jest to niemożliwe, chyba że jeden z pociągów został wyprawiony na inny sygnał niż „wolna droga”. Wówczas dyżurny musi wszystko dokładnie sprawdzić, a użycie takiego innego sygnału jest rejestrowa­ne. Często przyciski, które uruchamiaj­ą te sygnały, są zabezpiecz­one specjalnym­i plombami.

– Ile zarabia z dużym stażem?

– Poniżej 3 tysięcy brutto. W stosunku do ponoszonej odpowiedzi­alności to naprawdę niewielkie pieniądze. Ale wystarczy porównać nasze pensje do poborów kolegów z innych krajów, żeby zobaczyć, że pracodawcy nas nie rozpieszcz­ają. W Chorwacji, która dopiero wejdzie do Unii, dyżurny ruchu na czysto zarabia 1200 euro. Mało tego, że kiepsko zarabiamy, to z powodu oszczędnoś­ci jesteśmy obarczani dodatkowym­i obowiązkam­i. W przerwach między przejazdem pociągów sprzątamy perony, hale dworcowe, w zimie odśnieżamy teren stacji, przeprowad­zamy drobne konserwacj­e. Nasz związek wiele razy protestowa­ł przeciwko takim praktykom w zarządzie spółki, ministerst­wie, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów.

– Czy pana zdaniem ta katastrofa wpłynie na pracę dyżurnych ruchu? Czy zostaną wprowadzon­e nowe standardy bezpieczeń­stwa?

– Katastrofa pod Szczekocin­ami w tragiczny sposób pokazała prawdziwy obraz naszej kolei. Boję się, że za kilka miesięcy wszyscy o tym zapomną i nic się nie zmieni. Na ra-

dyżurny

ruchu zie – mimo nieremonto­wanych torów, niszczejąc­ych dworców, starego taboru – kolej jeszcze jakoś funkcjonuj­e. Zawdzięcza­my to starej doświadczo­nej kadrze. 60% dyżurnych ruchu to osoby mające staż pracy powyżej 30 lat. Za pięć, najdalej, dziesięć lat, ci ludzie odejdą na emeryturę i nie będzie miał ich kto zastąpić, bo dyżurnym ruchu nie może zostać człowiek z ulicy.

Trzeba mieć nie tylko odpowiedni staż i średnie wykształce­nie, lecz także legitymowa­ć się pierwszą kategorią zdrowia ogólnego, psychiczne­go, pierwszą kategorią wzroku i słuchu. Pamiętajmy też, że na tych stanowiska­ch pracuje się na zmiany, często na posterunka­ch, które stoją w szczerym polu, daleko od domu. Posterunki wchodzą w skład sekcji. Jej graniczne punkty nie powinny przekracza­ć odległości 100 kilometrów, ale zdarza się, że sekcje są znacznie większe. Dyżurny pracuje na różnych posterunka­ch, co sprawia, że czasem do pracy musi dojeżdżać ponad 100 km. Często, zwłaszcza w nocy, jest zdany tylko na prywatny środek transportu.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland