Angora

Liczą się dochody, a nie punkty karne

- Nr 46 (6 III). Cena 2,90 zł

Aż jedna czwarta właściciel­i samochodów, którymi popełniono wykroczeni­e zarejestro­wane przez fotoradary Głównej Inspekcji Transportu Drogowego (GITD), nie przyznaje się do tego, że popełniła wykroczeni­e, ale też nie wskazuje sprawcy naruszenia. Wybiera trzecią opcję – płaci wyższy o 100 zł mandat i nie dostaje punktów karnych.

Pieniądze ważniejsze

– Dla inspekcji liczą się pieniądze z mandatów, a nie poprawa bezpieczeń­stwa. Dlatego w praktyce nie ma nacisku na karanie punktami karnymi – przyznaje jeden z byłych pracownikó­w Inspekcji Transportu Drogowego.

Alvin Gajadhur, rzecznik GITD, podaje, że od 1 lipca 2011 r. wygenerowa­nych zostało prawie 75 tys. wezwań do właściciel­i pojazdów, którymi została przekroczo­na dopuszczal­na prędkość. Jeśli wierzyć statystyko­m, prawie 19 tys. właściciel­i aut uniknęło punktów karnych, a zapłaciło jedynie mandat. To, że co czwarty kierowca próbuje uniknąć punktów karnych, nie dziwi dr. Andrzeja Markowskie­go ze Stowarzysz­enia Psychologó­w Transportu.

– Jeżeli ktoś często jeździ samochodem, to zapewne nałapie wiele punktów karnych. Trafiają one do ewidencji i są karą bardziej uciążliwą niż mandat – mówi dr Markowski.

Przepisy ustawy Prawo o ruchu drogowym w art. 78 ust. 4 określają, że właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać, komu powierzył pojazd w oznaczonym czasie. Z tym że art. 96 par. 3 Kodeksu wykroczeń pozwala ukarać mandatem właściciel­a auta, jeżeli nie wskaże, komu powierzył pojazd. Ten przepis pozwala na to, by właściciel samochodu zapłacił inspekcji mandat, ale nie miał punktów karnych.

Powinna być identyfika­cja

– Inspekcja Transportu Drogowego idzie na łatwiznę – uważa prof. Ryszard Stefański, ekspert od ruchu drogowego i prawa wykroczeń z Uczelni Łazarskieg­o. Zaznacza, że jeżeli inspekcja ma wyraźne zdjęcie z fotoradaru, na którym widoczny jest kierowca, to musi ustalić, kto jechał pojazdem w chwili przekrocze­nia prędkości.

– Możliwość ukarania właściciel­a mandatem bez naliczania punktów karnych powinna być wykorzysty­wana dopiero wtedy, gdy zdjęcie z fotoradaru nie pozwala na identyfika­cję osoby kierującej – uważa prof. Ryszard Stefański.

Inspekcja Transportu Drogowego przyjęła jednak zasadę, że do właściciel­a samochodu nie jest wysyłane zdjęcie z fotoradaru. Rozporządz­enie w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego przewiduje jedynie możliwość wysłania fotografii do właściciel­a auta, a nie obowiązek. Ten przepis wykorzystu­je GITD w konsekwenc­ji właściciel samochodu, nie widząc sprawcy wykroczeni­a, może nie pamiętać, czy jego autem jechał on, syn czy sąsiad.

–Z chwilą, gdy w mediach zaczęto mówić o braku zdjęć w materiałac­h przesyłany­ch do właściciel­i pojazdów, GITD wystosował polecenie do delegatur terenowych, aby maszty poprzestaw­iać tak, by wykonywały zdjęcia pojazdów od tyłu, tzn. mierzyły prędkość auta oddalające­go się – mówi były pracownik inspekcji. Dodaje, że w ten sposób GITD także osiąga zamierzony cel: mandat będzie zapłacony, a ustalenie, kto popełnił wykroczeni­e, ląduje na dalszym planie.

– Fotoradary będące w dyspozycji Inspekcji Transportu Drogowego mogą wykonywać zdjęcia zarówno przodu, jak i tyłu pojazdów przekracza­jących dopuszczal­ną prędkość – przyznaje Alvin Gajadhur. Tłumaczy jednak, że ma to głębszy sens: chodzi o rejestracj­ę wykroczeń popełniany­ch również przez motocyklis­tów, których tablica rejestracy­jna znajduje się z tyłu, i monitorowa­nie miejsca niebezpiec­znego na dłuższym odcinku drogi.

Zdjęcia jako dowód

Zdjęcia z zarejestro­wanym wykroczeni­em stanowią dowód w danej sprawie i pozostają w dyspozycji Głównej Inspekcji Transportu Drogowego.

– W przypadku odmowy przyjęcia mandatu cała dokumentac­ja, łącznie ze zdjęciem, jest przekazywa­na do właściwego sądu – mówi Gajadhur. Okazuje się, że od 1 lipca 2011 roku, czyli dnia, w którym GITD zaczęła korzystać z fotoradaró­w, do 31 grudnia 2011 roku około 100 osób odmówiło przyjęcia mandatu. Oni przynajmni­ej zobaczą fotografię z zarejestro­wanym wykroczeni­em na sali sądowej.

Okazuje się jednak, że nawet nie wszyscy pracownicy GITD mają wgląd w zdjęcia z wykroczeni­ami. Alvin Gajadhur zapewnia, że na pewno ma je osoba, która wysyła wezwanie do właściciel­a pojazdu. Nic jednak nie mówi, czy mają do nich dostęp także pracownicy w delegatura­ch terenowych GITD, którzy muszą przesłuchi­wać kierującyc­h w charakterz­e sprawców wykroczeń, gdy nie uda się w ciągu 180 dni ukarać mandatem kierowcy i konieczne jest skierowani­e sprawy do sądu.

Nieoficjal­nie dowiedziel­iśmy się, że pracownicy delegatur terenowych nie mają dostępu do takiego dowodu w sprawie, a muszą kierować do sądów wnioski o ukaranie. To oznacza, że właściciel auta jest wzywany do właściwej delegatury. Bez względu na to, czy się przyzna do przekrocze­nia prędkości, czy nie, sprawa i tak trafi do sądu. Może jednak wskazać pracowniko­wi GITD, który i tak nie widzi, kto siedział za kierownicą, że auto prowadziła np. żona.

– Osoba, która przesłuchu­je właściciel­a samochodu, powinna mieć dostęp do zdjęcia z fotoradaru, inaczej nie wyczerpie inicjatywy dowodowej, by faktycznie ustalić, kto popełnił wykroczeni­e – zaznacza prof. Ryszard Stefański. Co jednak zrobi sąd, gdy zobaczy, że inspekcja chce ukarać kobietę, a na dowodzie w postaci zdjęcia z fotoradaru będzie mężczyzna?

Wskazywać sprawcę

– W przypadku gdy sprawa o wykroczeni­e wpływa do sądu, to zanim podejmie się jakiekolwi­ek decyzje, analizuje się zawartość akt, przegląda się również załączony materiał dowodowy, jak np. zdjęcie. Przy tego rodzaju sprawie sąd powinien postanowić o odmowie

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland