Z nastolatkiem trzeba się liczyć
Według najnowszych badań opieka nad dzieckiem w wieku do 9 lat zwiększa koszty utrzymania rodziny o blisko jedną czwartą. W przypadku dziecka w wieku 10 – 15 lat koszty te rosną o ponad jedną trzecią, zaś dla potomka w wieku powyżej 15 lat – prawie o 40 procent. Ewa Wiercińska samotnie wychowuje 16-letniego syna i 8-letnią córkę. – Damianowi noga urosła już do rozmiaru 43, a to przecież jeszcze nie koniec – mówi matka. – Co parę miesięcy kupuję mu nowe buty. Ostatnio dodatkowo przytył, więc potrzebna była nowa odzież.
Syn zabiera mi połowę wypłaty
Damian uwielbia jeść. Zwłaszcza mięso i dużo ziemniaków. Porcja na jego talerzu jest już dwukrotnie większa niż ta, którą zjada jego mama. Miesięcznie kobieta na utrzymanie syna wydaje średnio 700 złotych. A do tego dochodzą jeszcze wymieniane co dwa lata telefony. – Ostatnio wymarzył sobie dotykową Nokię – opowiada pani Ewa.
– Nie stać mnie było na nią od razu, więc wzięłam ją w trzyletnim abonamencie po 59 zł miesięcznie.
Damian dostaje jeszcze kieszonkowe, 25 złotych tygodniowo. – Tak naprawdę syn zabiera mi połowę wypłaty – załamuje ręce kobieta. Weronika, młodsze dziecko pani Ewy, chodzi jeszcze na lekcje tańca. Za wszystkie turnieje i transport na zawody również muszą zapłacić rodzice. – Boję się, co będzie, kiedy ona też dorośnie – dodaje Ewa Wiercińska.
13-letnia Julia, córka Adama, ma dwie wielkie i kosztowne pasje. Chodzi na lekcje japońskiego
Szacowany obecnie przeciętny koszt wychowania jedynaka w polskiej rodzinie (do dwudziestego roku życia) wynosi 190 tys. zł. Przy dwójce dzieci koszty te wzrastają do 322 tys. zł, a przy trójce – aż do 436 tys. zł. Przy założeniu, że dziecko pozostanie pod opieką rodziców do ukończenia studiów, czyli mniej więcej do 25. roku życia, koszty zwiększają się o dodatkowe 60 tys. zł. Autorzy wyliczeń podkreślają, że są to koszty przeciętne, odpowiadające średnim standardom życia w społeczeństwie. i uprawia koszykówkę. Hobby, kieszonkowe i nowe ciuchy pochłaniają ponad jedną czwartą zarobków jej rodziców. – Za japoński płacimy 800 złotych, ale na szczęście za cały semestr – mówi ojciec nastolatki. – Niedawno dostała nowego smartfona, ale telefony kupujemy zawsze w promocji. Nie sprawiliśmy jej komputera i nie pozwalamy za dużo oglądać telewizji, bo przestałaby się uczyć. Duże wydatki wynagradza nam na razie samymi szóstkami.
Do wydatków rodziców Julii trzeba doliczyć też ferie, obozy i kolonie za ponad 2 tys. złotych.
Jak buty, to Adidas
Grzegorzowi, ojcu 19- letniego syna, sen z powiek spędzały markowe ciuchy i obuwie. – Wszystko musiało mieć znaczek Nike, Adidas albo PLNY – opowiada. –A takie bluzy czy buty kosztują grubo ponad 300 złotych. Dodatkowo musiałem mu sponsorować koncerty i płyty jego ulubionych hip-hopowych wykonawców.
Tomek, syn pana Grzegorza, nie jest na jego szczęście fanem drogich telefonów. Sporo kosztowały za to korki i odzież do uprawiania piłki nożnej, jego ulubionego sportu.
W rozwoju hobby swoich pociech pomaga również Małgorzata, matka 14-letniej Beaty. Dziewczyna chodzi na kurs języka japońskiego. To koszt 760 złotych za semestr.
Na gwiazdkę nastolatka dostała od mamy nowy telefon za 400 zł. – Po opłaceniu rachunków zostaje mi z wypłaty około 1000 złotych i praktycznie cała ta kwota idzie na córkę – mówi pani Małgorzata. – Beatka, kiedy tylko zobaczy na sklepowej wystawie nową koszulkę z logo Hello Kitty, chce ją mieć.
– Mam dopiero trzymiesięczne dziecko, ale to już wydatek. Co miesiąc to ponad 300 złotych, a będzie znacznie więcej. Obawiam się, że może być mi finansowo ciężko. Wiele się teraz mówi o modzie, nowej technologii. Urodzone teraz dzieci na pewno padną tego pierwszą ofiarą. Kolejną będziemy my, rodzice, którzy za to wszystko będą musieli zapłacić.
– Za czasów, kiedy moje dzieci były nastolatkami, sprawiałam im najnowsze i najlepsze rajstopki elastyczne. To był wtedy hit i nikt w klasie takich nie miał. Zarabiałam wtedy 1000 złotych, a za 40 złotych już Na Allegro. pl znajduje z kolei oryginalne spodnie. Nie mogę jej kupować wszystkiego od razu po prostu dlatego, że mnie na to nie stać, ale też ze względów wychowawczych.
Beata lubi też wyjść z koleżankami do kina, pomalować paznokcie i zrobić makijaż na weekend. Jej mama twierdzi jednak, że prawdziwe nastoletnie szaleństwo dopiero się zacznie. – Okres pogoni za modą i ciuchami chyba jeszcze przede mną – mówi pani Małgorzata. – Sama pamiętam, jak to kiedyś było. Z tym, że w dzisiejszych czasach zachcianki młodzieży są dwa razy droższe.
Kiedyś było inaczej
Ewa, matka dwójki dorosłych już dzieci, wspomina okres ich dzieciństwa bardziej jako rozwijanie pasji i kształcenie niż pogoń za modą. 27-letni dziś Adam zaraz po szkole biegł do lasu i nad jezioro ze starym pontonem. – Uwielbiał harcerstwo ekstremalne – opowiada pani Ewa. – Ta pasja sporo mnie kosztowała, bo musiałam kupować mu zbroje, maski, ale tylko raz na kilka miesięcy. Wtedy zamiast kupić sobie dobre perfumy, 140 złotych wydawałam na jego hobby.
Nie było za to presji i pogoni za nowymi telefonami. Trzydziestoletnia dziś córka pani Ewy, Anna, wolała pójść na lekcje angielskiego, niż kupić sobie nowe kosmetyki. – Wiadomo, że każdy chce mieć dobre dżinsy, ale rówieśnicy nie rywalizowali ze sobą – mówi pani Ewa. Moje dzieci spotykały się z przyjaciółmi nie w lanserskich klubach, a na domowych imprezach. I mają się dobrze! mogłam sprawić im radość. Dzisiaj jest po prostu za dużo pokus. Wnuki chcą nowe komórki, malowidła, wyjść na dyskotekę. Pieniądze znikają w mgnieniu oka.
– Wnuczek realizuje się sportowo i to pochłania jego rodzicom sporą część wypłaty. Co tydzień chodzi na treningi aikido. Co chwila chce też nowy telefon, mały komputer. Kiedyś wszystko było inaczej. Moje dzieci co prawda szybko rosły, ale buty i ciuchy nie kosztowały aż tak wiele. Nie musiały być markowe.