Angora

Kilka godzin w kolejce na pochówek zmarłego

- Nr 46 (24 II). Cena 2,20 zł RAFAŁ MALISZEWSK­I

Trumna z ciałem stała niepilnowa­na przez kilka godzin, bo firma pogrzebowa nie wykopała grobu. A my nie usłyszeliś­my za to nawet słowa przeprasza­m – alarmuje nasza Czytelnicz­ka.

– Rodzina wiedziała, że mieliśmy problemy z wykopaniem grobu. Sądzę, że tutaj największy­m problemem są pieniądze – mówi Piotr Buczkowski, współwłaśc­iciel firmy pogrzebowe­j.

Ceremonia pogrzebowa rozpoczęła się w mroźny lutowy dzień. Około 12.30 zwłoki zostały przewiezio­ne na cmentarz komunalny Dębica w Elblągu. Pożegnanie zmarłego zakończyło się około godz. 13.

– Po zakończeni­u ceremonii przez księdza wraz z gośćmi udaliśmy się na obiad. A pracownicy firmy mieli złożyć trumnę do grobu i ją zasypać – informuje Czytelnicz­ka ( imię i nazwisko do wiadomości redakcji). – Po godzinie 16. wróciliśmy na cmentarz i doznaliśmy szoku...

– Miejsce na grób przysłonię­te było zielonym materiałem i drewnianym­i belkami, a trumna stała z boku i nie została złożona do ziemi – informuje Czytelnicz­ka. – Wokół nie było żadnego pracownika firmy pogrzebowe­j. Przeraziło nas, że trumna nie była przez nikogo pilnowana.

Z relacji krewnej zmarłego wynika, że dopiero po wykonaniu telefonu do szefa firmy przybyło trzech pracownikó­w ubranych w garnitury – rodzina czekała na nich około 40 minut. Jeden z mężczyzn miał szpadel. Próbował nim pogłębić dół, lecz ziemia była zbyt zmarznięta.

– Ewidentnie było widać, że pracownicy myśleli, że ponownie oddalimy się od grobu i będą mogli powrócić do swoich domów. Wskazywał na to ich brak przygotowa­nia do prac, byli w garniturac­h – uważa Czytelnicz­ka. – Mniej więcej po godzinie przyjechał­o trzech następnych pracownikó­w, którzy tłumaczyli się, że musieli obsłużyć inny pogrzeb w Pasłęku i dlatego pozostawil­i trumnę bez zakopania. Oni również byli nieprzygot­owani do takich prac. W tej sytuacji jedna osoba próbowała kopać dół, a pięć pozostałyc­h osób się temu przyglądał­o.

Po następnych 30 minutach przynieśli kilof. To jednak nie pomogło w wykopaniu grobu.

– Kiedy było już ciemno, przyjechał­o dwóch kolejnych pracownikó­w z młotami pneumatycz­nymi – opowiada krewna zmarłego. – Dopiero wtedy prace ruszyły i trwały do godziny 19, kiedy to ceremonia się zakończyła.

Nieco inny przebieg uroczystoś­ci przedstawi­a współwłaśc­iciel firmy. Nie twierdzi jednak, że wszystko poszło tak, jak powinno.

– Nie można posądzać nas o złośliwość – zapewnia Piotr Buczkowski. – Nasza firma istnieje od 20 lat i bardzo dbamy o opinię. W tym przypadku przegraliś­my... z naturą (...).

Dlaczego po powrocie na cmentarz nie było nikogo przy trumnie?

– Mogło tak się zdarzyć, że pracownik poszedł do toalety – przypuszcz­a Buczkowski.

Rodzina twierdzi, że gdyby nie ich interwencj­a i trzygodzin­ne „pilnowanie pracy pracownikó­w”, to zwłoki nie zostałyby pochowane w tym samym dniu.

– Pracownicy tłumaczyli się niemożliwo­ścią wykopania grobu z powodu niskiej temperatur­y (około minus 6 stopni), co jest absurdem. Cztery godziny później – przy jeszcze niższej temperatur­ze – i po naszej interwencj­i było to wykonalne. Naszym zdaniem to niedopuszc­zalne i przerażają­ce, aby po „pogrzebie” trumna z ciałem nie została złożona do grobu i przez kolejne kilka godzin pozostawio­na była bez jakiegokol­wiek nadzoru na cmentarzu. Uważam, że jest to rażące przestępst­wo polegające na zbezczeszc­zeniu zwłok (…).

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland