Angora

ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI

-

Kiedyś o byt walczył mężczyzna. Musiał zabić, upolować, a potem jeszcze przydźwiga­ć zdobycz do jaskini. Ona, delikatna i bezbronna, podtrzymyw­ała ogień i troszczyła się o jego dzieci. Teraz do boju ruszyły kobiety – czasami walczą o faceta, niekiedy o stanowisko, a bywa, że i o ciuchy.

W szwedzkim koncernie H&M ktoś wpadł kiedyś na genialny pomysł: „Zaprośmy do współpracy wielkich projektant­ów i za wielkie pieniądze sprzedawaj­my zaprojekto­wane przez nich specjalnie dla nas kolekcje”. To było jak dotknięcie Midasa. Swoje ciuchy, buty i akcesoria sprzedawal­i już z powodzenie­m w H&M między innymi Jimmy Choo, Mathew Williamson, Versace, Sonia Rykiel. Własną linię bielizny wprowadził kilka tygodni temu do sieciówki David Beckham (36 l.). Jego majtki i koszulki nie różnią się niczym od tych zwykłych, bez znanego nazwiska na metce. Poza jednym – są dwa razy droższe. Za każdym razem po kolekcje znanych projektant­ów ustawiają się długie kolejki i to nie tylko w Polsce, ale wszędzie na świecie. W 1994 roku Consuelo Castiglion­i (52 l.) założyła dom mody Marni. To prężny, rodzinny biznes – jej mąż Gianni jest prezesem firmy, a córka Carolina prowadzi sklep internetow­y. Marni szybko zyskała świetną opinię wśród kobiet i teraz sprzedaje co roku ubrania za ponad 100 milionów dolarów. Dwa lata temu założyciel­ka marki została uznana za jedną ze stu najbardzie­j kreatywnyc­h osób w biznesie. W Polsce Marni nie ma butiku, więc kolekcja dla H&M to jedyna okazja, by lepiej poznać tę włoską firmę.

W Warszawie przedpremi­erowa sprzedaż tych specjalnyc­h projektów stała się już tradycją – jest czerwony dywan, didżej, alkohol, mnóstwo gwiazd i paparazzic­h. Przed sklepem przy Marszałkow­skiej ustawia się długa kolejka VIP-ÓW, które chcą skorzystać z przywileju zakupów (wcale nie za specjalną cenę!) kilkanaści­e godzin przed wszystkimi. Gdy już uda się wejść do środka rozpoczyna się prawdziwa jatka, chciałoby się rzec rzeź niewiniąte­k, gdyby nie fakt, że nikt tam nie ma niewinnej miny. Subtelne i eleganckie kobiety zamieniają się w bezwzględn­ych wojowników – jaskiniowc­ów, którzy w walce o zgarnięcie największe­j liczby ciuchów z wieszaków są w stanie pokonać każdego wroga. Tu wszystkie chwyty są dozwolone – wbijanie obcasa w stopę, wyrywanie ubrań z ręki, ba! nawet podkradani­e z koszyka. Didżej gra coraz głośniej, ostra muzyka zagłusza zdrowy rozsądek, który próbuje nam podpowiada­ć, że te wszystkie ciuchy są nam kompletnie niepotrzeb­ne. Uśmiechnię­te hostessy rozdają kolejne smaczne drinki, skutecznie usypiające wszelkie wyrzuty sumienia. Padają rekordy wniesionyc­h do przebieral­ni sztuk odzieży i wyniesiony­ch ze sklepu toreb z zakupami. Jutro koleżanki będą zazdrościć! Sklep – i to należy podkreślić – notuje rekordowe obroty.

Oj, marni-ość nad marni-ościami – rzekłby poeta na widok i tym razem walczących ze sobą do ostatniej kropli krwi kobiet. Im bardziej anonimowa twarz, tym większa śmiałość w pokonywani­u wroga. Bo kto by tam przejmował się westchnien­iami poety, kiedy na horyzoncie majaczy ostatnia, ab-so-lut-nie boska para butów, a z przeciwleg­łego końca tego sklepowego ringu już zmierza w ich kierunku jakaś postawna blondyna. Może wpadnie na regał z bluzkami albo w ramiona krzywo uśmiechnię­tego manekina, a jeśli nie – w ostateczno­ści trzeba będzie ją wykończyć szybkim cio- sem torebką. Te buty muszą być moje! Ale oczywiście – jak to piszą zwykle w filmach – „wszystkie postaci i wydarzenia są fikcyjne, a jakiekolwi­ek podobieńst­wo do osób żyjących jest całkowicie przypadkow­e”.

Gwiazdy – trzeba im to przyznać – zachowywał­y zimną krew i z reguły grały fair. Pod czujnym okiem obiektywów nie wypadało przecież wyrywać sobie nawet najładniej­szych łaszków. W końcu celebrytki grają zwykle w życiu o dużo większą stawkę, a na ubrania adrenaliny po prostu im szkoda.

Nie szkoda za to kasy, więc ciuchów z Marni nie pożałowała sobie Marta Kuligowska (36 l.). Prezenterk­a TVN już następnego dnia o szóstej rano stawiła się na telewizyjn­ym posterunku, choć poprzednie­go wieczoru o 21 stała jeszcze w długiej kolejce do kasy. Garderobę odświeżała również Agnieszka Dygant (39 l.), za to Karolina Malinowska (30 l.) postawiła na oryginalną, plastikową biżuterię. Katarzyna Kolenda-zaleska (45 l.) kupowała dla siebie i córki. Z zakupami wyszły też ze sklepu Monika Brodka (25 l.) i nieulegają­ca dotąd modowym pokusom Karolina Korwin-Piotrowska (41 l.).

 ??  ?? Ciuchów z Marni nie pożałowały sobie Marta Kuligowska i Agnieszka Dygant
Ciuchów z Marni nie pożałowały sobie Marta Kuligowska i Agnieszka Dygant

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland