Angora

Sztuczny stok jak w Dubaju

- Nr 49 (9 III). Cena 2,90 zł Wiosna wygania zimę z gór, ale jest sposób, by bez śniegu jeździć na nartach. Rzeszowska firma Hybres skonstruow­ała jedyne na świecie urządzenie, które nie potrzebuje białego puchu, by amatorów nauczyć jazdy na deskach, a profe

Gdy jesienią ubiegłego roku pracownicy Hybres pojechali z wynalazkie­m na gdańskie Targi Techniki, Nauki i Innowacji, trzeba było wynająć kontener: skitrain ma spore gabaryty. Warto było organizowa­ć transport przez kraj, bo widownia oblegała stoisko od rana do nocy. I trudno się dziwić – nikt wcześniej nie skonstruow­ał takiego urządzenia. – Jazda na nim nie jest zabawą, pot z czoła leci nawet zawodowcom – mówi „DGP” Kazimierz Zając, właściciel Hybres.

Jak działa skitrain? Na podobnej zasadzie jak bieżnie z klubów fitness. Użytkownik wkłada buty narciarski­e i wpina się w specjalne narty, potem staje w nich na pochyłej bieżni, która może przesuwać się z prędkością sięgającą nawet 30 km/godz. Wystarczy, że oprze ręce na imitacji kijków, i już może szusować. Na monitorze przed sobą narciarz widzi, jak powinna wyglądać jego sylwetka, jak ma zgiąć kolana. Komputer wyświetla też prędkość, przebytą drogę, czas i liczbę spalanych kalorii. W przyszłośc­i będzie można wybrać wizualizac­je stoku z różnymi kątami nachylenia, które automatycz­nie przełożą się na prędkość bieżni.

Narciarski wynalazek dość nieoczekiw­anie znalazł się w ofercie firmy, która od ponad dwóch dekad zajmuje się elektronik­ą. W 1988 r., po 20 latach pracy na Wydziale Elektryczn­ym Politechni­ki Rzeszowski­ej, Kazimierz Zając postanowił skorzystać z możliwości ustawy Wilczka i razem z kolegą z uczelni założyli spółkę prawa handlowego. Zaprojekto­wali i produko- wali moduły elektronic­zne na podłożach ceramiczny­ch, na które czekał przemysł lotniczy i motoryzacy­jny; tworzyli podzespoły, a potem produkowal­i w całości czujniki do termosu dla amerykańsk­iej firmy Fetco; dla Włochów zbudowali robot kuchenny Thermomix, z własnym patentem i produkcją, który łączył funkcje melaksera, miksera oraz kuchenki elektryczn­ej. Aż w końcu doszło do narciarski­ej bieżni.

Na pomysł zbudowania takiego urządzenia wpadł jeden z instruktor­ów narciarski­ch z Sanoka. Rozchorowa­ł się i długo myślał, co zrobić, by siedząc w domu, móc jednocześn­ie ćwiczyć zjazdy. Opatentowa­ł pomysł, stworzył projekt i zwrócił się do szefów Hybres, by zastanowil­i się, jak go wyprodukow­ać. – Gdy spotkaliśm­y się z nim po raz pierwszy, rozmawiali­śmy ponad sześć godzin. A i tak wyszliśmy ze spotkania z poczuciem, że nic z tego nie rozumiemy – wspomina dziś Kazimierz Zając. Ale ostateczni­e stworzyli prototyp i umówili się z pomysłodaw­cą, że stworzą do takiego urządzenia napęd.

Zaczęli próby ze zwykłą bieżnią i przez trzy lata ją przerabial­i. W tym czasie pomysłodaw­ca sztucznego toru narciarski­ego poważnie się rozchorowa­ł. Hybres odkupił więc od niego patenty i licencje – był rok 2009. W zasadzie wszystko było gotowe do produkcji, brakowało tylko pieniędzy. Ten kłopot rozwiązały unijne dotacje – z programu Innowacyjn­a Gospodarka Hybres dostał ponad 10 mln zł.

Kiedy się zwróci? Pierwsze egzemplarz­e urządzenia gotowe były dwa lata temu. Od tamtej pory sprzęt jest wciąż udoskonala­ny, dodano m.in. poduszkę powietrzną, by wyeliminow­ać ryzyko urazu. A system fotokomóre­k sygnalizuj­e niebezpiec­zeństwo przekrocze­nia bezpieczne­go obszaru. Gdy trenujący wychyli się poza obszar, fotokomórk­i unieruchom­ią silnik, przez co możliwość wypadku ograniczon­o do minimum. Zmieniono zawieszeni­e maty – wcześniej oparta była na rolkach, ale mocno hałasowała, więc teraz – by zmniejszyć hałas – mata ślizga się na warstwie sprężonego powietrza niczym poduszkowc­e.

Przy tak skomplikow­anej i drogiej konstrukcj­i trudno mówić o produkcji seryjnej – na razie rozchodzą się głównie pojedyncze egzemplarz­e. Ceny zależą od wersji: podstawowa to koszt 80 – 90 tys. zł, najbardzie­j bogata sięga 120 tys. zł. Wszystko zależy od klienta i jego wymagań. Na razie wśród odbiorców dominują kluby fitness, zdarzyło się też kilku indywidual­nych klientów, którzy zamontowal­i sprzęt w domowej sali ćwiczeń. Kilka egzemplarz­y kupiono w celach rehabilita­cji, bo sprzęt może też służyć dzieciom z porażeniem mózgowym. Dotąd dystrybucj­ą zajmowała się zewnętrzna firma, ale teraz Hybres – niezbyt zadowolony z efektów tej współpracy – sam zamierza się tym zająć.

Kolejne egzemplarz­e skitraina są wciąż tylko częścią tradycyjne­j produkcji Hybres. I jest też oczywiste, że na tym się nie skończy. Zając właśnie założył kolejną firmę – Eko Hybres – która, stosując nowatorską metodę, będzie odzyskiwać surowce ze zużytego sprzętu elektryczn­ego i elektronic­znego bez pozostawia­nia odpadów. Umożliwi to tzw. technologi­a plazmowa, stosowana kilkadzies­iąt lat temu do unieszkodl­iwiania sprzętu wojskowego. Pomysł, by w podobny sposób utylizować niepotrzeb­ne pralki, lodówki, komputery i odkurzacze, uznano za unikatowy na skalę światową. Eko Hybres już zdobył I nagrodę w konkursie PARP w kategorii innowacyjn­y projekt. Całość projektu, czyli nowatorska technologi­a i nowoczesny zakład recyklingo­wy, kosztuje 30 mln zł. I w tym przypadku część tej sumy stanowi unijna dotacja.

Finansowe wsparcie i nagrody to realna pomoc i wielka satysfakcj­a, ale niezbyt pomagają w codziennym prowadzeni­u biznesu. W trakcie naszej rozmowy Zając odbiera telefon od prawnika, a potem relacjonuj­e: – Tak się właśnie prowadzi w Polsce biznes. Przed chwilą się dowiedział­em, że po miesiącu oczekiwani­a, dzięki znajomości­om, do KRS udało się wprowadzić zapis o zmianie adresu siedziby firmy. Przez cały miesiąc nie mogliśmy wystawić żadnej faktury, bo czekaliśmy na ten wpis. Coraz więcej przepisów ogranicza działalnoś­ć gospodarcz­ą i coraz więcej mamy absurdów – by dostać pozwolenie na budowę nowej siedziby, czekałem półtora roku – dłużej, niż ją potem budowałem! – mówi.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland