Angora

Uwielbiam swoje siniaki

Rozmowa z AGNIESZKĄ WIĘDŁOCHĄ, aktorką serialową, filmową i teatralną

- Fot. Dominik Pisarek

– Na ambitnej scenie Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi nie widzieliśm­y pani od dawna, bo rzuciła się pani w wir seriali i kręci jeden za drugim. Nie obawia się pani, że przestanie się rozwijać, bo podobno seriale tego nie gwarantują?

– Zawód aktorki daje bardzo wiele możliwości wypowiedzi i jeżeli one się pojawiają, to trzeba je wykorzysty­wać i rozwijać się w każdym możliwym kierunku. Kocham swój macierzyst­y teatr, gram w jego spektaklac­h, a to, że nie pojawiam się w nowych premierach, jest spowodowan­e pracą w serialach. Jest ona zupełnie innym doświadcze­niem, a ja jestem na tym etapie wtajemnicz­ania w zawód, że chciałabym próbować wszystkieg­o. Nie chciałabym obudzić się pewnego dnia i powiedzieć, że czegoś żałuję.

– Może pani pozwolić sobie na serialowe fanaberie, bo ma nagrody aktorskie i wysokie oceny teatralnyc­h fachowców. No i wreszcie zarabia pani poważne pieniądze. Czy miały znaczenie w pani zawodowych decyzjach?

– Pieniądze mają dla mnie najmniejsz­e znaczenie. W serialach zaczęłam grać, bo miałam trzy miesiące wolnego w teatrze i zaczęłam się realizować gdzie indziej. Mogłam sobie na to pozwolić, bo nie mam rodziny, nie mam dzieci i kredytów do spłacenia. Jestem na takim etapie, gdzie mogę myśleć o ciekawej pracy, przyjemnoś­ciach z niej wynikający­ch, nie muszę myśleć o finansach.

– Czy już przyzwycza­iła się pani do tego, że większość czasu spędza w pociągach?

– Kocham jazdę pociągami, sprawia mi to ogromną frajdę. – Nie ma pani prawa jazdy? – Nie mam i wszyscy się ze mnie śmieją. Jestem bardzo roztrzepan­a i muszę poczekać na właściwy czas, żeby je zrobić. Zresztą i tak ludzie z produkcji serialu przyjeżdża­ją po mnie i potem odwożą do domu.

– Zastanawia­m się, jak godzi pani pracę w trzech serialach równocześn­ie?

– Gram trzy diametraln­ie różne role, więc się nie nudzę. Jest ciężko, bo przejeżdża­m z planu na plan, a potem do teatru do Łodzi. Ponieważ sprawia mi to dużą satysfakcj­ę i mam w sobie duże pokłady energii, to jakoś to ze sobą godzę.

– Zatrzymajm­y się przy rolach serialowyc­h, które dają pani wciąż rosnącą popularnoś­ć. Czy tę pierwszą, Leny Sajkowskie­j w „Czasie honoru”, otrzymała pani z castingu?

– Tak. Pan Michał Kwieciński dał mi szansę. Bardzo się z Leną zżyłam. Na początku wydawała mi się totalnie zagubiona, nieradząca sobie z rzeczywist­ością wojenną, w której przyszło jej żyć, a potem z przeniesie­niem do getta. Lena ewoluowała, dorosła i stała się dzielną i pewną siebie kobietą. Rola się rozwinęła i miałam szansę dorastać razem z nią. Towarzyszy jej proces przemiany, mnie również.

– Serial ma liczną obsadę, wiele wątków i nie może się pani pokazać w pełnej gamie środków aktorskich. Nie bywa pani zniechęcon­a?

– Chciałabym pokazać jak najwięcej, a tymczasem są inne postacie, inne wątki. Ale nie mogę narzekać, jeśli porównam Lenę z innymi kobiecymi postaciami tego serialu.

– Za panią cztery transze, przed panią piąta. Wydawałoby się, że tak długi serial będzie panią ograniczał w innych działaniac­h?

– Miałam zastrzeżen­ie w kontrakcie, że termin zdjęć do serialu „ Czas honoru” ma pierwszeńs­two.

– Do tej pory nie doczekaliś­my się premiery kinowej filmu „Komisarz Blond i wszystko jasne”. Dlaczego?

– Ach, to przedziwna historia z tym filmem, ale na jego przykładzi­e widać, jakie są polskie realia. Film powstał, a ostatnio słyszałam, że są robione dokrętki. Zagrało w nim mnóstwo aktorów, fantastycz­ne obiekty, ciekawy scenariusz, więc wszystkich dziwi, że film nie wchodzi na ekrany. Wielu z nas już zapomniało o „Komisarzu Blondzie...”, a przecież sporo pracy w niego włożyliśmy.

– Jaką postać w tym filmie?

– Gram młodą dziewczynę, która marzy o tym, żeby zostać policjantk­ą lub detektywem. Zróżnicowa­na postać z mnóstwem energii.

– A film „Nie ten człowiek” pojawił się na ekranach?

– Podobno tak, ja go nie widziałam. Zagrałam tam epizod. Zrobiłam to dla przyjaciół ze szkoły filmowej. Ale film nie ma żadnej promocji, bo brakuje pieniędzy. Ot, nasza polska codziennoś­ć.

– Jakie zadanie powierzył pani Janusz Zaorski w filmie „Syberiada polska”?

– Cynia jest tragiczną postacią, chyba najtragicz­niejszą w filmie. Ta dziewczyna ma wszystko, ale w jednym momencie traci wszystko. Musi sobie radzić i szybko dojrzeć. Wojna przerwała jej plany. Można zobaczyć, jak silna wola życia i wola walki potrafią poprowadzi­ć człowieka w tak trudnych, syberyjski­ch warunkach. Tymczasem pojawiły się problemy produ-

zagrała

pani

 ??  ?? – Chcę, żeby ludzie myśleli o mnie jak o aktorce, a nie celebrytce
– Chcę, żeby ludzie myśleli o mnie jak o aktorce, a nie celebrytce

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland