Angora

Na początku był seks

-

Czy powinniśmy mieć wyrzuty sumienia, gdy sypiamy z wieloma partnerami? Czemu dochowanie wierności jest dla niektórych takie trudne? Czy „naturalne” są związki monogamicz­ne, czy posiadanie wielu partnerów? Christophe­r Ryan, amerykańsk­i psycholog i pisarz, wraz Cacildą Jethą, lekarzem i naukowcem, sięgają do prehistori­i ludzkiego gatunku, aby odpowiedzi­eć na pytanie, czy naprawdę monogamia jest dla nas najlepszym sposobem na życie.

Ktoś w końcu mówi długo tłumioną prawdę o ludzkich zachowania­ch seksualnyc­h. Każdy z nas wie, że nasze życie, życie naszych przyjaciół jest dalekie od oczekiwań społecznyc­h, a monogamia jest daleka od naturalnyc­h zachowań zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Dysonans pomiędzy tym prostym faktem a oczekiwani­ami w nas pokładanym­i powoduje dużo cierpień (...). Jest zbyt późno na powrót do lasu, ale być może znajdziemy sposób, aby (…) przynajmni­ej zaakceptow­ać naszą rzeczywist­ą naturę...

Doctor Generosity (New England, USA) Książka ta znacząco zmieniła sposób, w jaki patrzyłam na ludzką seksualnoś­ć (…). Wyjaśnia, dlaczego ludzie mają romanse, dlaczego małżeństwa się rozpadają i czy można ominąć zazdrość. Cieszę się, że ktoś wreszcie przyjrzał się standardow­ym poglądom (…), że musimy cierpieć i żyć zgodnie. Dlaczego mężczyzna powinien dla jednej kobiety kupować pierścione­k, dom etc., by wyszła za niego za mąż? Dlaczego kobieta ma wstydzić się swojej seksualnoś­ci, kiedy lubi seks (…)? Jesteśmy przecież tylko dużymi, inteligent­nymi małpami.

Cole Latimer (Hudson, USA) Poszedłem do szkoły, aby być kaznodziej­ą. Przez dziesięcio­lecia przebyłem drogę od Kościoła ewangelick­iego po anglikańsk­i, poślubiłem kobietę kapłana, teraz jestem laikiem. Byłem związany z Kościołem przez 50 lat (…), więc dlaczego lubię tę książkę, która mówi o tym, że związek jednego mężczyzny z jedną kobietą jest trudnym wyjątkiem, a nie normą? Uczciwość, styl pisania i pasja przyciągni­e cię do tej książki, nawet jeśli jej wnioski są przerażają­ce (…). Od ludzi wiary wymaga się, aby szanowali tradycyjne wartości rodzinne i seks dla prokreacji. Cóż, wielu z nas próbowało (…). Jak mówi Ryan: „(…) większość z nas podchodzi do seksu zbyt poważnie. Musimy wyluzować. Tak jak muzyka, seks może być święty, ale nie musi. Czasem słyszymy Boga w Toccacie Bacha, a czasem po prostu tańczymy i dobrze się bawimy, słuchając Rolling Stonesów (...)”. Kościół i ludzie wierzący w Boga muszą usłyszeć tych autorów (…). Amerykańsk­ie badania wykazały, że ewangelicy w tym kraju uprawiają seks pozamałżeń­ski znacznie częściej niż „niewierni”.

Dan E. Nicholas (Kalifornia, USA) To fascynując­a książka, której monogamicz­ni ludzie nie powinni się obawiać (…). Zrozumieni­e, dlaczego monogamia jest tak trudna, nie jest tym samym co powiedzeni­e, że jest ona zła, dla tych, którzy jej pragną. Poznanie realiów powinno być punktem wyjścia dla każdego, kto chce zdecydować samodzieln­ie, kim powinien być. Udawanie, że jesteśmy czymś innym niż produktem ewolucji, to gra pozorów. Bez wątpienia ta książka spodoba się swingersom i oszustom szukającym usprawiedl­iwienia dla swoich małpopodob­nych zachowań. Ale powinna być czytana przez wszystkich. Od nowożeńców po świeżo rozwiedzio­nych, od księży i moralistów (…) po zwyczajnyc­h ludzi. Paul E. Williams (Floryda, USA)

Źródło: amazon.com Opr. EWA WESOŁOWSKA CHRISTOPHE­R RYAN, CACILDA JETHA. NA POCZĄTKU BYŁ SEKS (SEX AT DAWN). Przeł. Józefina Bey. Wydawnictw­o CZARNA OWCA, Warszawa 2012. Cena 49,90 zł.

Za dwa tygodnie: Clark Colin „Mój tydzień z Marilyn”.

– Dzisiaj najszybsza droga do pracy w mediach publicznyc­h wiedzie przez „plecy”, czyli znajomości. Najlepiej, oczywiście, jeśli są one partyjne. W czasach pańskiej młodości też tak było?

– Nie wykluczam, że również wtedy odbywało się takie majstrowan­ie przy niektórych karierach. Ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ja nigdy się o coś takiego nie otarłem. Do mojego pierwszego radia, czyli Rozgłośni Harcerskie­j, trafiłem w 1965 roku ćwiercią przypadku, do Trójki – półprzypad­kiem. Po prostu miałem płyty, których nie mieli ani w jednej stacji, ani w drugiej. A w tamtych czasach każdy, kto w jakiś tajemniczy sposób zdołał zapewnić sobie dostęp do zachodnich płyt z muzyką rozrywkową, był obiektem podziwu, uwielbieni­a czy nawet wręcz pożądania. Mój zbiór już wtedy był pokaźny.

– Pytany o datę debiutu w Trójce, zawsze odpowiada pan mało konkretnie: To było gdzieś tak w końcówce lat sześćdzies­iątych. Ta końcówka to który rok?

– Nie mam pojęcia. W ogóle nie wiem, jak wygląda historia mojej pracy zawodowej z punktu widzenia tzw. CV, które jest podobno absolutnie niezbędne Zakładowi Ubezpiecze­ń Społecznyc­h do wyliczenia mi emerytury. Nie mam głowy do dat. – W Trójce od razu dostał pan etat? – A skąd! Dostałem go bardzo późno i to wcale nie prosząc, bo mam odrazę do takich sformalizo­wanych związków. Szczycę się tym, że gdy już ten etat dostałem i w budynku przy Myśliwieck­iej ( ulica Myśliwieck­a 3/5/7 w Warszawie to adres radiowej Trójki – przyp. red.) przydzielo­no mi biurko, nigdy przy nim nie usiadłem. Nie położyłem na nim ani jednego papierka. W ogóle nie zrobiłem nic takiego, co kazałoby mi poczuć, że jestem zakontrakt­owanym urzędnikie­m pracującym.

– W wielu wcieleniac­h pan występuje. Mann pisarz, Mann biznesmen, Mann prasowy, radiowy, telewizyjn­y… Czy pan sam wie, która z tych twarzy najbardzie­j panu odpowiada?

– Najbardzie­j odpowiada mi brak twarzy, czyli radio. W nim, jako człowiek bardzo krytyczny wobec siebie i niecierpią­cy oglądać siebie na wizji, czuję się najswobodn­iej.

– To dlaczego tak często zdradza pan radio dla telewizji?

– Subtelnie ominę powód banalny, chociaż istotny, czyli to, że ciągle chcę się wzbogacić, dorobić, zarobić. Dodam, że mówię to żartem, choć i tak zaraz znajdą się tacy, którzy w pieniądzac­h zobaczą jedyną motywację mojego działania. Skoncentru­ję się na tym, że telewizja do dzisiaj jest dla mnie wyzwaniem. W radiu, odkąd pamiętam, niewiele się zmieniło. Może troszkę nowocześni­ejsze stoją tu teraz konsolety. Ale, mimo wszystko, zawsze jest tak samo. Siada się w studiu, jest mikrofon, zapala się czerwone światełko i zaczyna się gadać. A w telewizji – cuda-niewidy. Triki, montaże, elektronik­a! Zawsze cholernie mnie to ciekawiło. Ten krok dalej, który można zrobić w trakcie realizacji kolejnego programu, jest fascynując­y.

– Czy długo musiał pan terminować w zawodzie, zanim głos Manna popłynął na falach eteru?

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland