OBCY JĘZYK POLSKI
W programie „Tomasz Lis na żywo” (TVP2, 27 lutego br.) gospodarz zapytał zaproszoną do studia Joannę Muchę, jak ma się do niej zwracać: „Pani minister”, „pani ministro”, a może „pani ministerko”?
– Preferuję „pani ministro” – odparła Joanna Mucha. – Naprawdę? Czyli tak bardziej feministycznie – ciągnął Lis. – Tak jest – odpowiedziała stanowczo rozmówczyni. – Będę się próbował trzymać tej „ministry”... – kontynuował dziennikarz. – Spróbujmy. To będzie chyba pierwszy raz w historii… – dodała wyraźnie zadowolona z siebie posłanka PO.
Lwią część widzów owo pani ministro, czyli forma wołacza rzeczownika żeńskiego ( ta) ministra, wyraźnie zirytowało. – Przecież takiego słowa w polszczyźnie nie ma – podkreślano i zarazem grzmiano.
Następnego dnia na forach internetowych pojawiły się złośliwe komentarze, a lingwistyczny „temat” podchwycili dziennikarze wielu gazet:
„ Mucha nie dość, że jest ignorantką w sprawach sportowych, to jeszcze kaleczy polszczyznę”; „Jestem ministra Mucha”; „Premier Donald Tusk nie będzie mówił do Joanny Muchy „Pani ministro”...
Forma ministro nie spodobała się językoznawcom: