Moskwa nie wierzy łzom...
Procedura wyboru prezydenta Rosji zaczęła się długo przed 4 marca. Do położonych w zakamarkach Syberii osad hodowców jeleni czy pograniczników stacjonujących na Dalekiej Północy urny i karty do głosowania musiały dotrzeć specjalnymi środkami lokomocji. Używano helikopterów, wszędołazów, skuterów śnieżnych, a w ostateczności sanek zaprzężonych w psy lub renifery.
Wyborczy zamach?
W to, że kolejnym prezydentem, już po raz trzeci, zostanie Władimir Władimirowicz Putin, nie wątpił od dawna chyba nikt, nawet jego najtwardsi oponenci. A na pewno nie mieli takich wątpliwości czeczeńscy terroryści, jakoby planujący zamach na prezydenta elekta.
To dosyć tajemnicza sprawa. Kanał Pierwszy rosyjskiej telewizji ogłosił sensacyjną informację, że w styczniu ukraińskie służby specjalne natrafiły na trop grupy szykującej się do zamachu. W starej dzielnicy Odessy doszło do eksplozji, w której zginął jeden z zamachowców, a drugiego udało się uratować. I to właśnie ten ocalały pechowiec i szczęściarz miał opowiedzieć o kulisach całej sprawy. Zabicie Putina zlecił im podobno sam przywódca czeczeńskich rebeliantów Doku Umarow. Trójka obywateli Rosji przyleciała do Odessy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Planowali na trasie przejazdu prezydenta na prospekcie Kutuzowa w Moskwie dokonać eksplozji ładunku wybuchowego, tzw. miny przeciwburtowej. To odpalany zdalnie ładunek akumulacyjny, przystosowany do niszczenia pojazdów opancerzonych.
Zasadniczą wątpliwość budzi jednak fakt, że o planowanym zamachu Ukraińcy poinformowali, bez podawania szczegółów, jeszcze w lutym, a rosyjska opinia publiczna dowiedziała się o tym dopiero na początku marca, tuż przed samymi wyborami.
Internet w każdej wiosce
Żeby ubiec oskarżenia o fałszowanie wyborów, władze Rosji podjęły rewolucyjną decyzję. Niebagatelnym kosztem 25 miliardów rubli stworzono ogólnokrajową sieć komputerową, do której zostały podłączone wszystkie lokale wyborcze. W każdym umieszczono dwie kamery – jedną skierowaną na urny, drugą na komisję. By włą- czyć się do grupy internetowych obserwatorów, wystarczyło odwiedzić stronę Webvybory2012.ru i zalogować. Można było korzystać z haseł utworzonych w popularnych sieciach społecznościowych, takich jak Facebook. Jak twierdzi minister łączności FR Igor Szczegolew, w ciągu dwóch dni funkcjonowania strony zanotowano ponad miliard wejść. A było co oglądać.
Wiele radości
użytkownikom sieci przyniosły obserwacje punktów wyborczych w przeddzień wyborów. Kamery zarejestrowały w lokalach najróżniejsze, czasem zabawne sytuacje, takie jak na przykład w Tiumeni nad Obem, gdzie w przeddzień głosowania odbyło się huczne wesele. Można było usłyszeć wyraźnie gromkie toasty wznoszone przez weselników i podziwiać ich popisy choreograficzne. W pląsy przed kamerą ruszył również prezydent Republiki Iczkerii Ramzan Kadyrow, który wykonał przed komisją wyborczą w Groznym tradycyjny czeczeński taniec ludowy. Właśnie na Kaukazie zanotowano rekordową, również w skali światowej, frekwencję. W samej Czeczenii do urn udało się 99 procent wyborców, z których
70
Gwizdy, trąbki i wuwuzele pożegnały odchodzącego prezydenta Niemiec Christiana Wulffa, podejrzanego o korupcję. Uroczystą imprezę pożegnalną zbojkotowała część zaproszonych gości, w tym czterech żyjących byłych prezydentów RFN. Smaczkiem był udział kompanii reprezentacyjnej Bundeswehry, która tupała pod płonącymi pochodniami, budząc skojarzenie z hitlerowskimi marszami. I nikt na to nie zwrócił uwagi.
UE pada ofiarą swojej fanatycznej walki z emisją CO . W reakcji na wprowadzenie przez Unię podatku od tego gazu rząd Chin zrezygnował z zakupu ponad 20 długodystansowych airbusów A330, zamówionych przez chińskie linie lotnicze. Poza Chinami rozwiązanie oprotestowały również Rosja, Indie, USA i kraje arabskie.
– Młode pokolenia ortodoksyjnych Żydów w Izraelu są wychowywane w lęku i nienawiści do chrześcijan – stwierdził abp Fouad Twal, łaciński patriarcha Jerozolimy. – Stąd nagminne spluwanie przed krzyżem czy księdzem. Główni rabini Izraela „potępili takie zachowania, ale w praktyce nic się nie zmieniło”. Proponujemy spluwać przed napastnikami.
Obrzydliwą hipokryzją popisał się Mark Thompson, prezes BBC. Przyznał, że jego koncern nigdy nie zaatakowałby Mahometa w sposób, w jaki traktuje Jezusa. – Chodzi o to, że dla muzułmanina wizerunek, a zwłaszcza komiczne lub poniżające przedstawienie proroka Mahometa może mieć siłę groteskowej pornografii dziecięcej – ocenił. Natomiast, zdaniem Petera Sissonsa, byłego prezentera BBC, „chrześcijanie to uzasadniony obiekt ataków, ponieważ nie robią nic, kiedy są obrażani”.
O azyl w Kanadzie wystąpił węgierski pisarz Akos Kertesz, laureat literackiego Nobla. Twierdzi, że stał się obiektem kampanii nienawiści, czego dowodem było pozbawienie go honorowego obywatelstwa Budapesztu. Trudno się dziwić, jeśli napisał, że Węgrzy są jedynym narodem odpowiedzialnym za Holocaust, bo jako jedyni za niego nie przeprosili. Ponadto uważa, że „Węgrzy nie potrafią ani się uczyć, ani pracować, tylko zazdrościć i jeśli nadarzy się okazja, potrafią zamordować tego, kto do czegoś dojdzie swoją pracowitością”.
Wszyscy czescy żołnierze zostali uznani za bohaterów, by można im było wypłacić dodatek do pensji – poinformował dziennik „Mlada Fronta Dnes”. A to dlatego, że wynagrodzenia wojskowych zostały zamrożone na okres co najmniej dwóch lat i tylko status bohatera gwarantuje te kilka tysięcy koron więcej.
2