Zostaliśmy postawieni pod ścianą
Po spotkaniu z Michałem Bonim na temat likwidacji Funduszu Kościelnego, arcybiskup Sławoj Leszek Głódź rozmawiał z „Rzeczpospolitą”:
„To były najtrudniejsze rozmowy Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu od lat, może od czasów PRL” – taką opinię usłyszałam od jednego z uczestników czwartkowego spotkania.
– Czuje ksiądz stoi pod ścianą?
– Nie tylko ja zostałem postawiony pod ścianą, ale cała strona kościelna Komisji. Nie tylko byliśmy zaskoczeni projektem rządu, ale był on w naszym odczuciu dyktatem. – Aż tak? – Tak. Na początku spotkania powiedziałem, że odbywa się ono w złej atmosferze, że między państwem a Kościołem iskrzy, że dialog jest napięty, odbywa się w konfrontacji, niedopowiedzeniach. Powiedziałem, że różne są dialogi, między batem a koniem też się jakiś dialog odbywa... – Kto jest w jakiej roli? – Zostawmy to. My naprawdę nie szukamy ani konfrontacji, ani wojny religijnej, bo mieliśmy ją przez 50 lat w PRL. Jesteśmy otwarci na dialog.
W tej atmosferze rozpoczęła się rozmowa. Po omówieniu pierwszego punktu spotkania, czyli kwestii związanych z polityką prorodzinną państwa, przeszliśmy do omówienia Funduszu Kościelnego. Była 11.30, gdy minister Boni wręczył mi na piśmie projekt w tej sprawie oraz list intencyjny. Jednocześnie dostałem już karteczkę od rzecznika episkopatu z informacją, że dziennikarze
arcybiskup,
że dobijają się o komentarz w sprawie odpisu od podatku 0,3 proc., bo na stronie internetowej Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji od godz. 11 wisi jakiś komunikat w tej sprawie. – Kompletne zaskoczenie? – Totalne. Odnieśliśmy wrażenie, że oczekuje się od nas od razu pozytywnego stanowiska wobec projektu. Nasze stwierdzenie, że traktujemy projekt jako punkt wyjścia do rozmów w zespole do spraw finansowych komisji konkordatowej, nie zadowoliło drugiej strony. Minister Tomasz Arabski powiedział, że „brak dialogu jest zaskakujący”. Odpowiedziałem, że charakter projektu jest zaskakujący, jest swoistym dyktatem (...).
– Relacje państwo – Kościół są złe, choć obie strony mówią, że nie chcą wojny. Co się dzieje?
– W ciągu 22 lat życia w wolnej Polsce relacje między państwem a Kościołem były ustabilizowane, co stanowiło gwarancję ładu społecznego. Tymczasem od exposé premiera następuje jątrzenie w tych relacjach, słyszymy wiele antyklerykalnych inwektyw, epitetów. Jest jakiś zmasowany atak na Kościół, który tchnie PRL, jakimś szukaniem wroga ludu. To nie służy dobru państwa. Czas, aby rząd to zrozumiał, zmienił język, sposób prowadzenia rozmów.
Powtarzamy, że Kościół nie chce żadnych przywilejów, ale też nie chce jałmużny czy łaski, ale uznania roli i miejsca w społeczeństwie. Kraje zachodnie, do których rodziny należymy, uregulowały te sprawy w sposób cywilizowany i spokojny. To jest jakiś wzór.
(Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)
Tytuł oryginalny: „Biskupi: rząd walczy z Kościołem”