Strażnicy wzięli się za łby
– Macie się podporządkować! – krzyknęli strażnicy do kolegów udających zbuntowanych więźniów. – Wypier...! – usłyszeli kontrę i... w ruch poszły pałki i pięści. Zapomnieli o kumpelstwie, o zasadach. Niektórzy wylądowali w szpitalu. Sprawę bada prokuratura.
Do niecodziennego zdarzenia doszło 30 listopada ubiegłego roku w Zakładzie Karnym w Chełmie. Z Lublina sprowadzono grupę antyterrorystów więziennych, „fachowców” specjalizujących się w tłumieniu buntów. Mieli wziąć udział w szkoleniach, które kierownictwo chciało przeprowadzić na terenie zakładu. Sprawa była jasna. Sześciu funkcjonariuszy zakładu miało udawać buntowników. „Fachowcy” mieli nad nimi zapanować.
Ćwiczenia zaczęły się zgodnie z planem. Buntownicy wylegli na spacerniak. Najpierw do akcji miał wkroczyć negocjator. W razie gdyby nie mógł sobie poradzić ze zbuntowanymi „więźniami”, z odsieczą przyszliby strażnicy. Jak można było przewidzieć, negocjator skapitulował, w przeciwnym razie po cóż było organizować ćwiczenia? Do akcji wkroczyli zatem „fachowcy” uzbro- jeni po zęby w pałki, tarcze i z bojowym nastawieniem. Okazało się jednak, że nieco z nazbyt bojowym, bo już po niedługim czasie „więźniowie” przyodziani w szare drelichy i strażnicy tłukli, ile popadnie.
Scenariusz ćwiczeń był jasny i klarowny. Nie ma mowy o gazie łzawiącym, o pałkach tym bardziej. Nikt nikomu nie robi krzywdy. Cel – zduszenie buntu w zarodku bez agresji i przemocy.
Na samym początku „więźniowie” skutecznie zablokowali wejście na spacerniak. Strażnicy poradzili sobie, ale z wielkim trudem. Padła komenda: – Podporządkować się! I... cały scena- riusz diabli wzięli. „Więźniowie” do sprawy podeszli ambicjonalnie. – Nie będziecie nam rozkazywać! Wypier..., ch...! – poleciały przekleństwa.
W przypadku, gdy strażnicy nie są w stanie zapanować nad więźniami, szczególnie gdy dzieje się to w czasie ćwiczeń, powinni zaczekać na instrukcje od dowódcy. Temu jednak też puściły nerwy. W mgnieniu oka zerwał ze stojącego obok strażnika plecak z gazem pieprzowym i rozpylił go na „więźniów”. W pozorantach zawrzała krew. Rzucili się na strażników z pięściami. Ci odpowiedzieli im gradem ciosów. Mieli przewagę, w rękach dzierżyli pałki. Zaczęła się jatka, którą przerwało dopiero zakończenie ćwiczeń.
Finał zabawy w dobrych i złych? Poturbowani więźniowie trafili do szpitala. Niektórzy są na kilkudniowych zwolnieniach lekarskich.
Jednocześnie okazało się, że kobieta ma na swoim koncie więcej grzeszków. Na przykład w 2010 roku przyłapano ją na kradzieży w Biskupcu. 27-latka przyznała się też do innych przestępstw. Policjanci weryfikują teraz jej słowa.
Jubiler, w którego salonie złapano 27-latkę, miał już do czynienia z podobnymi przypadkami, i to całkiem niedawno. 13 lutego do salonu wszedł mężczyzna w średnim wieku. Ukradł pozłacany wzornik obrączek. Następnego dnia, jak gdyby nigdy nic, przyszedł po prawdziwe złoto.
– Na monitoringu widać, jak bezczelnie zamienia wzornik na złote obrączki, aby nie zostawiać pustego miejsca – opowiada właściciel sklepu. Jubiler dopiero kilka dni po fakcie zorientował się, że zniknęły trzy obrączki. Wtedy właśnie przejrzał zapis z monitoringu. I też postanowił ostrzec innych. Wydrukował zdjęcie złodzieja i rozesłał je do znajomych jubilerów. Kilka dni później mężczyznę ze zdjęcia rozpoznał złotnik z Lidzbarka Warmińskiego. Zadzwonił na policję. Po za-
Dowódca nia?
Próbowaliśmy się w tej sprawie skontaktować bezpośrednio z Zakładem Karnym w Chełmie. Niestety, telefon kierownictwa uparcie milczał. W szczegóły nie chciała również wchodzić rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Lublinie, któremu podlega ZK w Chełmie. – Sprawa jest w prokuraturze, która wyjaśnia wszelkie kwestie związane z zajściem – powiedziała mł. chor. Magdalena Głowacka-wronka.
Zadzwoniliśmy więc do prokuratury. – Sprawa została zarejestrowana w V Wydziale Śledczym – mówi prokurator Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Radomiu. – Materiały otrzymaliśmy w dniu 15 lutego br. z Prokuratury Rejonowej w Chełmie, która 19 stycznia br. wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez dowódcę grupy interwencyjnej służby więziennej podczas ćwiczeń w Zakładzie Karnym w Chełmie.
Tuż po wydarzeniu na stronie internetowej Zakładu Karnego w Chełmie wywieszono informację: „Ćwiczenia (...) potwierdziły dobre przygotowanie wszystkich służb, których zadaniem jest utrzymanie stałej gotowości do reagowania w sytuacjach kryzysowych”. Podobnego zdania byli ponoć także sami uczestnicy ćwiczeń, którzy wręcz dopytywali o... możliwość ich ponownego przeprowadzenia (…).
przekroczył
uprawnie- trzymaniu mężczyzna przyznał się do kradzieży.
– Pamiętam dokładnie godzinę, było kwadrans po piętnastej – o zdarzeniu sprzed kilku tygodni opowiada inny olsztyński złotnik ze śródmieścia. – Weszły dwie kobiety. Oglądały złoto i zagadywały sprzedawczynię. Poprosiły nawet, aby ta pomogła im przymierzyć kolczyki. Po chwili dołączył do nich młody mężczyzna.
– Musiałem po coś sięgnąć – wspomina jubiler. – Kiedy z powrotem odwróciłem się w ich stronę, zauważyłem, że mężczyźnie trzęsą się ręce. Pomyślałem, że coś tu jest nie tak.
Kiedy kobiety i mężczyzna wyszli ze sklepu, jubiler postanowił sprawdzić monitoring. Po chwili wszystko było już jasne. Zobaczył, jak „klienci” wyciągają pierścionki z palety i chowają je do kieszeni. – Szybko zadzwoniłem na policję – opowiada jubiler.
Kilkadziesiąt minut później dzieje zostali zatrzymani.
zło-