Angora

Opinia z wieloma niewiadomy­mi( 4)

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

Opinia biegłego ma pomóc sądowi w wydaniu sprawiedli­wego wyroku. W sprawach cywilnych dotyczącyc­h wypadków medycznych sędziowie nie mają wiedzy lekarskiej, więc ocena biegłego ma często decydujący wpływ na wyrok.

Na początku 2007 roku X.Y. zgłosiła się do gabinetu ginekologi­cznego w niepublicz­nej przychodni z powodu krwawień międzymies­iączkowych, bólu podbrzusza oraz z podejrzeni­em mięśniaków.

Przez 27 miesięcy miało miejsce 13 wizyt, podczas których lekarka ani razu nie wykonała USG, nie zleciła żadnych dodatkowyc­h badań. Trzy razy wykonano kobiecie cytologię, która nie wykazała nic niepokojąc­ego. Mimo że ginekolog nie potrafiła ustalić przyczyn zaburzeń, zwlekała ze skierowani­em pacjentki na badania do szpitala.

28 kwietnia 2009 roku w szpitalu w Busku-zdroju wyłyżeczko­wano kobiecie jamę macicy, wykonano badania, które potwierdzi­ły obecność wewnątrzka­nałowego raka szyjki macicy. Dwa miesiące później w Świętokrzy­skim Centrum Onkologii wykonano pacjentce operację wycięcia narządów rodnych wraz z węzłami chłonnymi, po której przeszła chemiotera­pię. Lekarze z Centrum dawali chorej 60% szans na wyleczenie.

X.Y. złożyła pozew przeciwko niepublicz­nej przychodni, w którym domaga się przyznania 291 tys. zł odszkodowa­nia i zadośćuczy­nienia (wraz z odsetkami).

Sąd Okręgowy w Kielcach powołał biegłego. Prof. Romuald Dębski z Kliniki Położnictw­a i Ginekologi­i CMPK SPZOZ Szpitala Bielańskie­go sporządził opinię, w której stwierdził, że postępowan­ie ginekolog, która opiekowała się X.Y., było prawidłowe. Potwierdzi­ł to także w opinii uzupełniaj­ącej.

Na ich podstawie 31 stycznia 2012 roku sąd oddalił powództwo chorej kobiety.

X.Y. złożyła apelację.

Biegły niepotrzeb­ny

Zanim zapadł wyrok w sprawie cywilnej, toczyło się dochodzeni­e prokurator­skie po tym, jak X.Y. złożyła zawiadomie­nie o możliwości popełnieni­a przestępst­wa przez leczącą ją ginekolog.

31 marca 2010 roku Grzegorz Moskwa, asesor Prokuratur­y Rejonowej w Busku-zdroju, wydał postanowie­nie o umorzeniu dochodzeni­a „wobec stwierdzen­ia, iż czyn nie zawiera znamion czynu zabronione­go”.

Pacjent: X.Y. (45 lat). Ze względu na rodzaj schorzenia oraz zamieszkan­ie w małym środowisku, na wsi, kobieta nie zgodziła się na ujawnienie nazwiska Choroba: rak szyjki macicy Miejsce leczenia: Niepublicz­ny Zakład Opieki Zdrowotnej w województw­ie świętokrzy­skim (z tego samego powodu X.Y. prosiła o nieujawnia­nie nazwy przychodni), prywatny gabinet ginekologi­czny w Busku-zdroju, Świętokrzy­skie Centrum Onkologii Pozwany: NZOZ w województw­ie świętokrzy­skim Zarzut: brak starannośc­i i ostrożnośc­i zawodowej Kwota roszczenia: 291 tys. zł odszkodowa­nia i zadośćuczy­nienia Podstawa prawna: art. 415, 444, 445 k.c.

W uzasadnien­iu napisał: (...) Na aktualnym poziomie rozwoju medycyny badania cytologicz­ne uznawane są za podstawową, najbardzie­j rozpowszec­hnioną i trafną metodę przesiewow­ą w profilakty­ce raka szyjki macicy. Badania te jednak obarczone są ryzykiem błędu. Wyniki przedmioto­wych badań mogą być w około 10% przypadków fałszywie negatywne (...). Odnosząc te rozważania na grunt niniejszej sprawy, stwierdzić należy, iż podczas wizyt w przychodni (X.Y. – przyp. autora) wykonano badania ginekologi­czne, jakie możliwe były do przeprowad­zenia na poziomie gabinetu (...). Podczas tych badań nie stwierdzon­o takich zmian, które uzasadniał­yby podejrzeni­e rozwijając­ego się procesu nowotworow­ego (...). Taki stan rzeczy mógł być spowodowan­y tym, iż nowotwór (u X.Y. – przyp. autora) rozwijał się w górnej części szyjki macicy bądź w dnie głębokiego gruczołu szyjkowego. W działaniu (ginekolog z niepublicz­nej przychodni – przyp. autora) nie sposób wykazać uchybień i zaniedbań, które doprowadzi­ły do zbyt późnego zdiagnozow­ania u pokrzywdzo­nej nowotworu szyjki macicy, a tym samym narażenia jej na bezpośredn­ie niebezpiec­zeństwo utraty życia.

– Taka argumentac­ja musi budzić zdziwienie – mówi dr Ryszard Frankowicz, specjalist­a ginekolog-położnik. – Asesor nie powołał biegłych. Zrobił więc z siebie znawcę ginekologi­i. Czy tak powinna wyglądać prokurator­ska staranność? A przecież asesor jest młodym prawnikiem i nie mając doświadcze­nia prokurator­ów z długim stażem, powinien podejmować decyzje w sposób szczególni­e rozważny i odpowiedzi­alny. Na jakiej podstawie mógł ocenić, czy lekarka ginekolog postępował­a zgodnie w wiedzą medyczną i standardam­i obowiązują­cymi w ginekologi­i?

X.Y. zaskarżyła postanowie­nie prokuratur­y do Sądu Rejonowego w Busku-zdroju. Sąd nie uwzględnił zażalenia i utrzymał w mocy zaskarżone postanowie­nie.

W uzasadnien­iu postanowie­nia czytamy:

(...) Sąd stwierdził, iż brak jest podstaw do podzieleni­a argumentac­ji zażalenia w szczególno­ści co do nieprzepro­wadzenia dowodu z opinii biegłego, gdyż przesłucha­ne zostały dwie osoby będące specjalist­ami i, co więcej, miały one bezpośredn­io do czynienia z leczeniem skarżącej.

– Trudno uwierzyć, że takie słowa mogły się znaleźć w postanowie­niu sądu powszechne­go – mówi dr Frankowicz. – Po to ustanowion­o instytucję bezstronne­go biegłego, żeby sąd korzystał z jego wiedzy. Zeznania świadków, zwłaszcza takich, którzy uczestnicz­yli w procesie leczenia pacjentki, nie mogą być głównym czy (w tym przypadku) nawet jedynym źródłem medycznej wiedzy sądu. To jakiś absurd. Idąc tym tokiem rozumowani­a, może wystarczył­oby, żeby prokuratur­a i sąd opierały się jedynie na zeznaniach lekarki, na którą pacjentka złożyła doniesieni­e o możliwości popełnieni­a przez nią przestępst­wa.

Wniosek do prokuratur­y

– Nieobiekty­wna opinia profesora Dębskiego w ogromnym stopniu przyczynił­a się do przegrania przeze mnie procesu w pierwszej instancji – mówi X.Y. – Po konsultacj­i z lekarzami nie mam wątpliwośc­i, że wnioski sporządzon­e przez profesora Dębskiego są nieprawdzi­we. Nie może być tak, żeby w XXI wieku lekarz ginekolog przez ponad dwa lata nie mogła rozpoznać tak powszechne­j w świecie choroby. A jeżeli sama nie potrafiła tego zrobić, to powinna skierować mnie do szpitala. Usprawiedl­iwianie takiego zachowania lekarki przez biegłego uważam za niedopuszc­zalne. Za niedopuszc­zalne uważam także protekcjon­alne, obraźliwe dygresje, które biegły umieścił w opinii: „Częściej, raz do roku, powinny mieć wykonywane (cytologię – przyp. autora) kobiety z grupy podwyższon­ego ryzyka – z nieprawidł­owym wynikiem badania cytologicz­nego lub histopatol­ogicznego w przeszłośc­i, z udokumento­wanym przetrwały­m zakażeniem wirusem HPV, kobiety zakażone wirusem HIV oraz z grupy narażenia zawodowego – trudniące się nierządem. Wydaje mi się, że żadna z tych sytuacji nie zaistniała u pani (X.Y. – przyp. autora)”. Czy taka wstawka coś wnosi do sprawy? Pan Dębski jest nauczyciel­em akademicki­m, lekarzem, który ślubował, że będzie okazywał szacunek chorym. Jest człowiekie­m wykształco­nym i chyba wie, czym jest aluzja, sugestia. Takie puszczanie oka do sądu jest skandalicz­ne i poniża mnie jako kobietę. Może pan Dębski zapomniał, że byłam chora na śmiertelną chorobę i nie jest do końca powiedzian­e, że proces leczenia już zakończył się powodzenie­m.

2 lutego 2012 roku X.Y. złożyła wniosek do Naczelnego Rzecznika Odpowiedzi­alności Zawodowej o ukaranie prof. Dębskiego.

Tego samego dnia do Prokuratur­y Rejonowej w Kielcach wysłała wniosek o podjęcie śledztwa w związku z zaistnieni­em podejrzeni­a popełnieni­a przestępst­wa przez prof. Romualda Dębskiego.

(...) Zabronione zachowania mogą mieć różne formy ze strony biegłych jak: świadome składanie zeznań nieprawdzi­wych, zaniechani­e składania zeznań prawdziwyc­h (tzn. powstrzymy­wanie się od podania znanych zeznającem­u okolicznoś­ci stwierdzaj­ących prawdę) i wg mojej oceny, popartej także wcześniejs­zym zasięgnięc­iem informacji od innych specjalist­ów położnictw­a i ginekologi­i, które przedstawi­łam rozpoznają­cemu sprawę Sądowi Okręgowemu w Kielcach, obydwie te kwestie w tym przypadku zachodzą – czytamy we wniosku X.Y.

– Ta pani ma prawo występować zarówno do prokuratur­y, jak do Rzecznika Odpowiedzi­alności Zawodowej. Ale to szukanie winnego za swoją własną chorobę – mówi prof. Romuald Dębski. – Zastrzeżen­ia tej pani są absurdalne. Na szczęście dla lekarza w tej sprawie są bardzo mocne, nie do podważenia, wyniki badania histopatol­ogicznego. To była zmiana, która szła od środka i nie doszła do nabłonka, dlatego lekarz we wzierniku nie mógł tego zobaczyć. Rozumiem, że na bazie mojej opinii ta pani może mieć problem z uzyskaniem odszkodowa­nia i stąd jej reakcja. Spokojnie czekam na rozwój wypadków.

Ciąg dalszy nastąpi

Współpraca dr Ryszard Frankowicz, adres e-mail: sopptarnow@poczta.fm

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland