Podatek od zlecenia
W ubiegłym roku przez kilka miesięcy byłam wolontariuszką w jednej z firm, a następnie pracowałam tam na umowę-zlecenie. Zarobiłam łącznie około 1200 złotych. Od zleceniodawcy nie dostałam żadnego PIT-A. Jak mam opodatkować tę kwotę? – Agnieszka Wolska (e-mail)
To zależy od wysokości kwoty określonej w umowie-zleceniu i od tego, czy nie była Pani pracownikiem zleceniodawcy.
Jeśli nie była Pani jednocześnie pracownikiem zleceniodawcy, a kwota przychodu z danej umowy-zlecenia nie przekracza 200 złotych, to płatnik pobiera od niej zryczałtowany podatek dochodowy w wysokości 18% (kwoty przychodu nie pomniejsza się w tym przypadku o jakiekolwiek koszty jego uzyskania). Zleceniodawca jako płatnik powinien w takiej sytuacji wystawić deklarację roczną, a Pani nie musi wykazywać przychodu z takiej umowy-zlecenia w swoim zeznaniu rocznym.
Jeśli nie była Pani pracownikiem zleceniodawcy, ale kwota przychodu z umowy-zlecenia przekracza 200 zł, to przychód ten jest opodatkowany na zasadach ogólnych. Oznacza to, że zleceniodawca powinien pobierać co miesiąc zaliczkę na podatek dochodowy (wcześniej odliczając od przychodu zryczałtowane koszty jego uzyskania w wysokości 20%), a po zakończeniu roku podatkowego przysłać Pani PIT-11, zaś Pani powinna rozliczyć przychód z takiego zlecenia w swoim zeznaniu rocznym.
Tak samo jak przy rozliczaniu przychodu ze zlecenia o wartości wyższej niż 200 zł będzie wyglądała sytuacja, gdyby zawarła Pani umowę-zlecenie z podmiotem, który jednocześnie jest Pani pracodawcą. Wtedy nie ma znaczenia, czy kwota przychodu z umowy-zlecenia jest wyższa od 200 zł, czy nie – taki zleceniodawca co miesiąc pobiera zaliczki na podatek, pomniejszane o koszt uzyskania przychodu, wystawia deklarację PIT-11, a Pani wykazuje taki przychód w zeznaniu rocznym.
Nie chcą, ale czy muszą?
Spółdzielnia mieszkaniowa, w której mieszkam, nie ma zwyczaju odpowiadać na pisma do niej kierowane. W jakim terminie muszę dostać odpowiedź, jaki przepis to reguluje i czy wobec braku odpowiedzi po upływie tego terminu mogę uznać sprawę za załatwioną? – Florian Piotrowski (e-mail)
W dużej mierze odpowiedź zależy od tego, czego dotyczy pismo. Nie ma ogólnego przepisu nakazującego udzielenie odpowiedzi w jakimś terminie. W kwestiach związanych z członkostwem w spółdzielni interesujące Pana kwestie zawiera statut spółdzielni. Jeśli chce Pan, aby jakaś sprawa była załatwiona, można zgłosić projekt uchwały do podjęcia na najbliższym zgromadzeniu członków.
Kto ponosi koszty?
Jestem współwłaścicielką w 1/2 nieruchomości. Mamy wyodrębnione lokale oraz część wspólną – klatkę schodową. Aby dokończyć zniesienie współwłasności, należy wykonać odrębne wejście do domu, piwnicy oraz na strych, schody wewnętrzne (budynek piętrowy) oraz ścianę ognioodporną od strychu po piwnicę. Wykonanie tych prac niefortunnie wypada po mojej stronie domu. Mam zatwierdzony projekt, wykonana jest już część prac, ale nie wiem, czy będę w stanie sama dokończyć ten podział. Słyszałam, że koszty zniesienia współwłasności ponoszą obie strony. Czy mogę liczyć na zwrot połowy tych kosztów?
– Agnieszka Straszyńska ze Szczecina
Przyznam, że Pani list jest dosyć niejasny. Odpowiedź na Pani pytanie zależy od tego, w jakim trybie znoszą Państwo współwłasność. Jeśli na podstawie umowy – o tym, kto i jakie koszty ponosi, powinna decydować umowa. Jeśli nie mają Państwo jeszcze umowy, muszą uzgodnić te kwestie. Jeśli zniesienie współwłasności odbywa się przed sądem, o rozdziale kosztów zadecyduje sąd. Zgodnie z art. 520 Kodeksu postępowania cywilnego, każdy uczestnik ponosi koszty postępowania związane ze swym udziałem w sprawie.
nie jest on w stanie kierować swoim postępowaniem, co z kolei mogłoby (ale nie musi) uzasadniać jego całkowite lub częściowe ubezwłasnowolnienie – osoba w jakimkolwiek stopniu ubezwłasnowolniona pełnej zdolności do czynności prawnych nie posiada, więc w imieniu kuzyna w procesie reprezentowałby go ustanowiony przedstawiciel ustawowy (opiekun lub kurator). Ubezwłasnowolnienie następuje po przeprowadzeniu odrębnego postępowania sądowego.
Z kolei z merytorycznego punktu widzenia (niezależnie, czy w sprawie występowałby nadal kuzyn, czy – w razie jego ubezwłasnowolnienia – jego przedstawiciel ustawowy) można próbować powołać się na jedną z wad oświadczenia woli, a mianowicie brak świadomości lub swobody powzięcia decyzji i wyrażenia woli. Powołując się na taką wadę, pozwa-
Paranoja
Mój kuzyn od 20 lat choruje na schizofrenię paranoidalną i z tego tytułu ma na stałe orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy i samodzielnej egzystencji. Dwa i pół roku temu nie zwrócił do Cyfry+ karty abonenckiej, którą zniszczył lub zgubił. Sprawę przejęła firma windykacyjna, która przeciwko kuzynowi skierowała pozew do sądu. Sprawa w sądzie jeszcze się nie odbyła pomimo wyznaczenia kilku terminów rozpraw – za każdym razem idę z nim do lekarza sądowego, który wydaje zaświadczenie o niezdolności do uczestnictwa w rozprawie. Tylko czy całe życie będę musiał tak z nim chodzić? Czy ta sprawa kiedyś się przedawni? Czy jest jakiś inny sposób na jej zakończenie?
– Jarosław Kubala (e-mail) Skoro sprawa została skutecznie wniesiona do sądu, to roszczenie się tak szybko nie przedawni, gdyż z tą chwilą bieg terminu przedawnienia został przerwany i jednocześnie – na czas trwania procesu – bieg uległ zawieszeniu (po zakończeniu sprawy sądowej będzie on biegł od nowa).
Sprawę można rozpatrywać pod kątem formalnym i merytorycznym. Co do tego pierwszego, to proces może toczyć się tylko przeciwko osobie mającej pełną zdolność do czynności prawnych. Mając na uwadze schorzenie kuzyna, można podejrzewać, że ny musiałby udowodnić, że składając oświadczenie woli o zawarciu umowy, znajdował się w stanie wyłączającym świadome albo swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie woli z powodu swojego schorzenia, jaką jest choroba psychiczna. Umowa zawarta w takich okolicznościach musiałaby zostać uznana za bezwzględnie nieważną, co oznacza, że od samego początku nie wywołała żadnych skutków prawnych.
Jak obliczyć zachowek?
Mój mąż, który zmarł w marcu 2011 r., zostawił testament, na podstawie którego odziedziczyłam 4/6 udziału we własności mieszkania spółdzielczego własnościowego. Dwoje dzieci męża, po śmierci ich matki, jest współwłaścicielami tego mieszkania po 1/6. Na potrzeby postępowania podatkowego od spadku wyceniłam mieszkanie na 130 000 zł, zaś mój udział wynosi ok. 86 000 złotych. Ponieważ czeka mnie spłata zachowku dla dzieci męża, chciałabym wiedzieć, od jakiej wartości liczony jest zachowek – 130 000 czy mojego udziału (86 000)? Jakie poniosę koszty? Dzieci męża są dobrze sytuowane, a ja utrzymuję się z renty rodzinnej i sama ponoszę opłaty za mieszkanie. – Dorota Jankowska z Golubia-dobrzynia Zachowek zawsze oblicza się od wartości spadku (którym w tym wypadku jest 4/6 mieszkania), powiększonej niekiedy o wartość określonych przepisami Kodeksu cywilnego darowizn uczynionych przez spadkodawcę. Koszty spłaty zachowku zależą od tego, w jaki sposób sprawa będzie załatwiona, np. jej załatwianie w drodze powództwa sądowego o zapłatę zachowku będzie wiązać się z opłatami sądowymi itp., jeśli z zapłatą na rachunek bankowy – z kosztami przelewu itd.
Kwestię spłaty zachowku można rozwiązać na wiele sposobów. Co do zasady zachowek jest roszczeniem pieniężnym, więc powinna Pani pasierbów spłacić w pieniądzu. Jeśli dysponuje Pani gotówką, ważne jest, by spisać porozumienie, w którym dzieci pokwitują otrzymanie pieniędzy i oświadczą, że otrzymana kwota wyczerpuje wszystkie ich roszczenia z tytułu zachowku. Jeśli nie, musicie uzgodnić jakieś raty (według moich wyliczeń spłata na każde dziecko wyniesie ok. 9500 zł). W razie sporu sądowego musi Pani zgłosić do potrącenia koszty utrzymania mieszkania, w których dzieci jako współwłaściciele powinny partycypować w 1/6 ich wysokości, oraz wnosić o rozłożenie spłaty na raty.