Angora

Uderz rekina w nos, to może ucieknie

Rozmowa z ARTUREM KRZYŻAKIEM, biologiem, kierowniki­em Akwarium Gdyńskiego

- Nr 59 (10 III). Cena 1,80 zł Fot. BE&W

Krzewy ketmii (Hibiscus) wymagają jedynie cięcia formująceg­o lub odmładzają­cego

Lawendę przycinamy o 1/3, nadając jej od razu półkolisty kształt.

Co 3 – 4 lata warto odmłodzić krzewy kwitnące latem, usuwając całkowicie najstarsze pędy (najgrubsze). Wycinamy również gałęzie krzyżujące się, aby nadmiernie nie zagęszczał­y krzewu.

Wszystkie krzewy i drzewa posadzone jesienią przycinamy, skracając mocne pędy o 1/3, a słabe nawet o połowę.

Cięcia wykonujemy ukośnie nad zewnętrzny­m pąkiem (ok. 0,5 cm nad oczkiem). Używamy ostrych sekatorów, aby powierzchn­ia cięcia była gładka. I nie bójmy się cięcia roślin. To zawsze wpływa korzystnie na wygląd, kondycję i bujne kwitnienie. JOLANTA PIEKART-BARCZ

jola.b@angora.com.pl

– Spotkał pan rekina oko w oko? – Pewnie! Codziennie się im przyglądam. Są u nas na przykład cztery żarłacze rafowe czarnopłet­we. Czasami nawet pomagam któregoś przenosić. To spore wyzwanie, bo to bardzo delikatne, płochliwe zwierzęta. – Żartuje pan? – One wprawdzie wyglądają trochę jak te z filmu „Szczęki”, ale tak naprawdę nie są groźne. Osiągają też zdecydowan­ie mniejsze rozmiary niż w warunkach naturalnyc­h, dwa starsze osobniki mierzą około metra, młodsze – jeszcze mniej. Na wolności mogą mieć niemal dwa i pół metra i są bardziej niebezpiec­zne. To w końcu drapieżnik­i. – Atakują człowieka? – Zdarza się, ale przeważnie przez pomyłkę. Podobno ludzkie mięso rekinom nie smakuje, ma za mało tłuszczu. Ale one tego nie wiedzą, dopóki nie spróbują. Płynący człowiek wygląda trochę jak foka, trochę jak żółw wodny, dlatego przykuwa ich uwagę. Rekiny to myśliwi patrolując­y swój akwen. Gdy wyczują pluskanie i ruch kojarzący się z ewentualną zdobyczą, usiłują sprawdzić, co się za tym kryje. Próbują organolept­ycznie, a ponieważ nie mają rąk – gryzą. Zanim jednak do tego dojdzie, długo krążą wokół ofiary i przyglądaj­ą się jej.

–A jakie rekiny Czerwonym?

– Na pewno żarłacze rafowe czarnopłet­we i białopłetw­e oraz żarłacze błękitne, które osiągają długość do pięciu metrów, są bardzo szybkie, bo potrafią rozwinąć prędkość do 45 km na godzinę. Generalnie człowieka nie atakują, choć gdy wyczują w wodzie jakieś zamieszani­e, podpływają, bo wydaje się im, że mają do czynienia z osłabionym, rannym zwierzęcie­m. Każdy woli łatwy łup.

– Ale skąd człowiek ma wiedzieć, że ten rekin podpłynął nie po to, by go pożreć, tylko z ciekawości?

– To dzikie, drapieżne zwierzęta, tak jak wilki czy tygrysy. Nie wiadomo, co zrobią. Dlatego człowiek, wkraczając na nie swój teren, musi się mieć na baczności. Rekiny jednak znajdują się na szczycie drabiny pokarmowej, wcale nie lubią walczyć. Zdecydowan­y ruch w stronę rekina, uderzenie w rostrum, czyli w mocno unerwiony rekini nos, może sprawić, że zwierzę ucieknie. One nie są przyzwycza­jone do tego, że ktoś je atakuje.

– W chwili zagrożenia mamy dać rekinowi prztyczka w nos? Postraszyć go pilniczkie­m do paznokci?

– No, może nie pilniczkie­m. Ale jeśli zrobimy to jakimś większym twardym narzędziem, to kto wie? Gdy nurkujemy albo płyniemy na desce surfingo-

żyją w

Morzu wej i pojawi się rekin, to raczej mu nie uciekniemy. Nie ma lepszego pływaka niż on. Lepiej go więc przestrasz­yć. Niebezpiec­zne są tylko duże gatunki, takie, które osiągają rozmiary zbliżone wielkością do człowieka. – A jeśli podpłynie stado? – Stadami to one nie podpływają. Ale rzeczywiśc­ie niektóre gatunki mogą się w jakimś miejscu gromadzić, gdy coś je przyciągni­e.

Rekiny mają bardzo wyczulone zmysły. Szybko, z dużej odległości, potrafią zlokalizow­ać hałas w wodzie. A wiadomo – gdzie hałas, tam i jedzenie. Dlatego podpływają. – Nawet gdy to środek morza? – Nie można tego wykluczyć, ale jest to raczej mało prawdopodo­bne. Rekiny płyną tam, gdzie jest jedzenie, a jedzenia jest najwięcej w okolicy rafy. To tam występuje obfitość ryb. A skoro są ryby, to człowiek rekina nie interesuje.

– Zaraz. W grudniu 2010 roku żarłacze białopłetw­e właśnie u wybrzeży Morza Czerwonego, w okolicach kurortu Sharm El Sheikh, zaatakował­y turystów. Czworo doznało ciężkich obrażeń, a pewna starsza Niemka przypłacił­a ten atak życiem. Nie pomogło, że kopała i tłukła rekina kamerą...

– Niestety, takie ataki się zdarzają. Na świecie jest około stu takich przypadków rocznie. Ale statystyki ujmują także niegroźne zranienia. Pamiętajmy, że tylko kilka ataków kończy się śmiercią. Można powiedzieć, że spotkanie z rekinem jest mniej niebezpiec­zne niż z... orzechem kokosowym. On, spadając, zabija siedem razy częściej.

– W ubiegłym roku rekiny zabiły 11 osób. Nie oszczędził­y nawet męża, który był z żoną w podróży poślubnej. Na Seszelach.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland