Angora

Błędy wymagają sprostowan­ia

Sami najlepsi?

- GRZEGORZ KRAMARCZYK (adres do wiadomości redakcji) A. SIDORUK (adres do wiadomości redakcji)

Droga Redakcjo, Panie redaktorze, z dużym smutkiem piszę do Was, gdyż od lat z sympatią czytam tygodnik ANGORA. Zawsze zaczynam od unikalnej na rynku ANGORKI i „Szukamy ciągu dalszego”. Kiedy wziąłem do ręki 8. numer, nie spodziewał­em się aż takiego zawodu czy wręcz szoku. Artykuł pod tytułem „A na tygrysy mieli visy” miał być przyjemną lekturą, a okazał się koszmarem. Jak rozumiem, Pan Krzysztof Różycki powinien przygotowa­ć się merytorycz­nie do wywiadu z dr. Wojciechem Muszyńskim, starszym specjalist­ą w Referacie Badań Naukowych w Biurze Edukacji Publicznej IPN w Warszawie. Moim zdaniem, tego nie uczynił. Ale ad rem.

1. W drugim pytaniu zawarł już dwa błędy.

a. W AK nie służyło nigdy 380 tysięcy żołnierzy, są to dane z Wikipedii niemające naukowego potwierdze­nia.

b. W AK było co najmniej 10 tysięcy oficerów, a nie 7500, jak sugeruje autor wywiadu. Nigdzie nie spotkałem takiej liczby.

2. W trzecim pytaniu autor pyta: „Jak wysiłek zbrojny Polskiego Państwa Podziemneg­o wygląda na tle innych okupowanyc­h krajów?”. Autor pytania powinien dysponować minimalną wiedzą na ten temat, aby ewentualni­e polemizowa­ć z Panem Muszyńskim. Tu jest właśnie tak koszmarnie arogancka wypowiedź Pana Muszyńskie­go, która aż prosiła się o ripostę. Pan doktor odpowiada: „(...) partyzantk­a francuska najlepiej prezentowa­ła się w powojennyc­h filmach”. Własnym oczom nie wierzyłem, czytając to ordynarne kłamstwo. Podam tylko kilka faktów. Francuskie Krajowe Siły Zbrojne FFI bardzo pomagały aliantom od momentu lądowania w Normandii. Niemcy dokonali rzezi 642 mieszkańcó­w miasteczka Oradour-sur-glance w odwecie za zabicie przez Resistance (francuski ruch oporu) oficera SS. To dla Francji jest symbol walki i męczeństwa. W Vercors – masywie górskim, gdzie był bardzo silny ruch oporu – Niemcy rzucili w lipcu 1944 roku aż 35 tysięcy żołnierzy, aby zgnieść to gniazdo oporu. Zginęło tam 1100 partyzantó­w. To też symbol walki. Wreszcie Paryż – tam 19 sierpnia wybuchło powstanie. Też okupione krwią. Resistance samodzieln­ie wyzwoliła szereg departamen­tów Fran- cji. I na koniec – we francuskim ruchu oporu walczyli też Polacy, w Polskiej Organizacj­i Walki o Niepodległ­ość, około 15 tysięcy. Łącznie około 40 tysięcy, zginęło około 5 tysięcy. Czy mam podawać kolejne przykłady, zadające kłam stwierdzen­iu uczonego z IPN-U?

3. W odpowiedzi na to samo pytanie Pan doktor stwierdza: „O oporze Holendrów świadczy fakt, że tak licznie zaciągali się do niemieckie­go wojska, iż sformowano z nich aż trzy dywizje Waffen-ss”. Tu jest jedno kłamstwo i haniebne przemilcze­nie.

a. Istotnie powstały dywizje Waffen-SS z ochotników holendersk­ich, ale dwie – 23. Dywizja Grenadieró­w Pancernych SS „Nederland” oraz 34. Dywizja Grenadieró­w SS Landstorm Nederland. Sądzę iż Pan Muszyński zaliczył także 5. Dywizję Pancerną SS Viking, lecz to nieprawda. Była to dywizja złożona z Niemców oraz ochotników z Norwegii, Szwecji, Danii, Estonii, Finlandii i Holandii. Była najbardzie­j „międzynaro­dową” dywizją SS. Istniały też, gwoli prawdy historyczn­ej, inne kolaboranc­kie formacje wojskowe holendersk­ie, ale nie jako dywizje!

b. Trzeba dodać, że w Holandii też działał ruch oporu, np. licząca 12 – 15 tysięcy krajowa Organizacj­a Pomocy dla Nurków (tak określano osoby ukrywające się) – zginęło około 1100 członków. Istniała także Rada Ruchu Oporu, która działała zbrojnie. Głównie likwidując kolaborant­ów, m.in. generała Seyffarda, twórcę Legionu Holendersk­iego, Reydona, sekretarza generalneg­o departamen­tu propagandy i sztuki czy byłego ministra wojny oraz członka faszystows­kiej organizacj­i NSB Posthuma. Holendrzy też mają swoje Oradour-sur-glance – wieś Putten, którą – za zabicie w 1944 roku niemieckie­go oficera – spalono, a 590 mężczyzn wywieziono do obozu koncentrac­yjnego; 510 nie przeżyło.

Uważam, że swoimi sądami Pan dr Muszyński bardzo skrzywdził zarówno Francuzów, jak i Holendrów. Brak zaś reakcji prowadzące­go ten wywiad, Pana Różyckiego, jest nie do przyjęcia. Gdyby tak w krzywym, a nawet haniebnym zwierciadl­e ukazano dorobek Polskiego Podziemia, mielibyśmy poczucie wielkiej krzywdy. Uważam, że błędy merytorycz­ne zawarte w wywiadzie domagają się sprostowan­ia. Sam wysłałem przeprosin­y do Ambasad Francji i Królestwa Niderlandó­w w Warszawie.

Artykuł zawiera jeszcze wiele błędnych wypowiedzi dr. Muszyńskie­go, np.:

a. Liczebność Batalionów Chłopskich – 50 tysięcy, gdy prawdziwa jest 150 tysięcy (50 tysięcy żołnierzy BCH weszło do Armii Krajowej).

b. „Wchłonięci­e” NSZ przez AK nigdy nie miało miejsca w tej skali, o której mówi.

c. Niczym niepoparte insynuacje o roli wywiadu sowieckieg­o w wydaniu generała Grota, podczas gdy profesor Wieczorkie­wicz sugeruje, iż za wydaniem generała Grota stał narzeczony jego córki.

d. „AK samodzieln­ie wyzwoliło Wilno” – to już największe kłamstwo – bez komentarza. A gdzie bezsporny udział Armii Czerwonej?

e. Haniebne deprecjono­wanie wkładu Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Cyt.: „pod względem militarnym nie miało znacznego znaczenia”. To już szczyt dezynwoltu­ry historyka. Jeśli Pan Muszyński podaje jako wybitne akcje np. akcję pod Arsenałem, to dlaczego nie poda zamachu na Cafe Club i restauracj­ę „Mitropa” z dnia 24 X 1942 roku, wykonaną przez GL, gdzie ciężko rannych było ok. 20 Niemców. Jeśli zamach na Kutscherę, to dlaczego nie podaje zamachu na kolumnę SA na rogu Wilczej i Al. Ujazdowski­ch 15 lipca 1943 roku, gdzie od bomb rzuconych przez dwóch żołnierzy GL zginęło 3 Niemców, aponad 20 ciężko raniono. Był to pod względem wyniku najbardzie­j udany zamach bombowy w Warszawie. Jako historyk Pan Muszyński musi o tym wiedzieć i jego powinności­ą było o tym wspomnieć albo milczeć o GL i AL.

Dodam już na koniec, że największą bitwę partyzanck­ą na ziemiach wcielonych do Rzeszy stoczyła właśnie Armia Ludowa w dniu 20 sierpnia 1944 roku. I – żeby już zakończyć mocnym akcentem – oddam sprawiedli­wość także żołnierzom AL, wspominają­c bitwę na Porytowym Wzgórzu 14 czerwca 1944 roku czy pod Rąblowem 14 maja 1944 roku. Obie zakończone niekwestio­nowanym sukcesem partyzantó­w.

Czy historyk może podawać tak wybiórczo fakty dla podtrzyman­ia swojej tezy o wyłącznym wkładzie Armii Krajowej w walkach Podziemia? Dla mnie Pan Muszyński zachował się jak polityk, a nie historyk z IPN-U.

Z szacunkiem wać? I po co istnieje Inspekcja Sanitarna, PIH i inne instytucje kontrolne? Do tego ta wypadowa sól to produkt uboczny przemysłu chemiczneg­o. A więc jego skład chemiczny jest przypadkow­y i nie można ustalić, co zawierała sól z innej partii (proceder trwał podobno latami).

Najwyższy czas, aby ustalić definicje produktów spożywczyc­h. Na przykład – śmietana. Zawartość: śmietanka, skrobia modyfikowa­na, mączka chleba świętojańs­kiego, guma guar, pektyna, kultury bakterii mlekowych. Co to ma wspólnego z produktem mleczarski­m o nazwie śmietana? Dalej – masło, które zawiera tłuszcze roślinne nie powinno nazywać się masłem. Rozumiem, że przemysł spożywczy prowadzi tzw. walkę o wodę – wodę związaną, wolną i tzw. dodaną – jest to najtańszy produkt spożywczy, zwiększają­cy efektywnoś­ć ekonomiczn­ą wytwórcy. Ale jakim kosztem? (...).

I tu należy przejść do tzw. substancji dodatkowyc­h. Mówi się o maksymalny­m limicie bezpieczne­go dziennego pobrania danego środka przez organizm. Jeśli stosuje je cały przemysł spożywczy – limit ten zostaje szybko przekroczo­ny. Przykładem są napoje. Wszędzie używany jest konserwant – benzoesan sodu (rakotwórcz­y), słodzik aspartam o różnych skutkach ubocznych itp. Nikt nad tym chyba nie panuje (...).

I tu odpowiedni­e instytucje państwowe powinny położyć tamę tej radosnej twórczości (...). Inaczej może wizja badania zawartości cukru w cukrze jest niezbyt odległa?

Z poważaniem

Wszystkie środki informacyj­ne mówią nam, że Polska jest zieloną wyspą na tle całej Europy. Wszystko u nas jest dobre, najłatwiej przebrnęli­śmy przez kryzys, mamy najwyższy dochód PKB i prawdopodo­bnie najwyższe bezrobocie, bo jest ponad dwa miliony bezrobotny­ch, nie mówiąc o tysiącach tych, którzy wyjechali za chlebem do Niemiec, Holandii, Anglii, Irlandii...

Powstaje proste pytanie – dlaczego w tych państwach, które nie są zielonymi wyspami, każdy Polak łatwo znajdzie pracę, a w Polsce jej nie ma? Przecież Premier wybrał do władz najlepszyc­h członków partii PO, niekoniecz­nie fachowców, o których powołanie do rządu nawoływał poseł Janusz Palikot. A więc na wszystkich szczeblach władzy, od najniższyc­h do szczytu, są najlepsi Po-owcy, jednak ich dobrej pracy u wszystkich jakoś nie widać, o czym piszą w licznych listach do ANGORY zwykli obywatele. Należy tylko żałować, że ludzie władzy lub posłowie nie czytają tych listów, mogliby wyciągnąć z ich treści wiele interesują­cych wniosków.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland