Sześć tysięcy lat odsiadki
stał „zaadoptowany” przez jednego z kaibili, którzy brali udział w masakrze na mieszkańcach Las Dos Erres. Życie z mordercą swoich bliskich pod jednym dachem było dla niego koszmarem. Dziś wspomina: – Nie traktowali mnie tam dobrze, wykorzystywali mnie. Ten żołnierz nie tylko brał udział w masakrze na mojej rodzinie, ale kazał mi nazywać siebie tatą. A jego żona mnie biła (…). Jedyne, o czym myślałem, to czy zdołam kiedyś powiedzieć prawdę. (López Alonzo) straszył mnie, że jeśli coś powiem, to znajdzie mnie nawet wtedy, gdybym się ukrył pięć metrów pod ziemią. W 1999 roku, gdy Ramiro miał 17 lat, dowiedział się o Stowarzyszeniu Rodzin Zatrzymanych i Zaginionych, które badało wtedy sprawę masakry w Las Dos Erres i zdecydował, że wyjedzie do USA, gdzie mieszka do dziś. O oprawcy rodziny, z którym mieszkał 13 lat, mówi: – Nie nienawidzę go, ale żywię do niego silną urazę. Niech Bóg mu wybaczy to, co zrobił mojej rodzinie, bo ja nie jestem w stanie.
W lipcu 2011 roku ogłoszono pierwszy wyrok skazujący w sprawie uczestników 36-letniej gwatemalskiej wojny domowej, którą zakończono w 1996 roku i która pochłonęła 200 tys. ofiar. Przed sądem stanęło wtedy 4 byłych wojskowych, którzy usłyszeli zarzut zamordowania
z niebywałym okrucieństwem
ponad dwustu cywilów. W ubiegłym tygodniu na ławie oskarżonych stanął kolejny były kaibile, który usłyszał ten sam zarzut i mimo że nie przyznał się do winy, tak jak jego poprzednicy został skazany na sześć tysięcy sześćdziesiąt lat więzienia. Za każdą osobę dostali po 30 lat więzienia i dodatkowo 30 lat za zbrodnię przeciw ludzkości.
Masakra w Las Dos Erres jest jedną z ponad sześciuset podobnych przypadków udokumentowanych przez powołaną w tym celu Komisję Historyczną. Ekshumacja zorganizowana i przeprowadzona w lipcu 1994 roku z inicjatywy Stowarzyszenia Rodzin Zatrzymanych i Zaginionych (bez pomocy rządu Gwatemali) wykazała, że w dole znajdowały się kości 162 osób, w tym 67 dzieci poniżej 12. roku życia o średniej wieku 7 lat.