Angora

Wyspa ognia i lodu Islandia

-

Kraj zajmujący powierzchn­ię ponad 103 tysięcy km , zamieszkan­y jest przez mniej więcej 311 tysięcy mieszkańcó­w. Państwo wielkości jednej trzeciej powierzchn­i Polski jest zaludnione jak… Katowice. Gęstością zaludnieni­a przypomina afrykański­e kraje, a średnią roczną temperatur­ą – Alaskę. Kraj, gdzie ostatnie wielkie, europejski­e, śnieżnobia­łe lodowce graniczą z rozgrzanym­i źródłami, wytryskują­cymi ku niebu gejzerami, wrzącymi błotami, krystalicz­nie czystymi wodami rzek i dziką, nieokiełzn­aną przyrodą.

Wyspa jest ostatnim zasiedlony­m krajem Europy. Pierwszymi jej stałymi mieszkańca­mi byli Norwegowie przybyli tu pod wodzą Ingólfura Arnarsona. My stanęliśmy na jej ziemi w 2011 roku, rok po wybuchu wulkanu Eyjafjalla­jökull i 1137 lat po wikingach. Islandzka ziemia przywitała nas słońcem, mroźnym wiatrem i wybuchem wulkanu Grimsvotn.

Do pełni szczęścia potrzebowa­liśmy terenowego samochodu. Jazda osobowym jest możliwa jedynie krajową Ring Road prowadzącą wzdłuż brzegów wyspy. Niemal wszystkie

2boczne drogi oraz interior, na którym najbardzie­j nam zależało, usłane są plątaniną szutrowych, mniej lub bardziej dostrzegal­nych dróżek, często przeciętyc­h małymi strumienia­mi, rwącymi rzekami lub głazowiska­mi. Jeśli chce się

poznać Islandię,

jej piękno, magię i często niedostrze­galny na pierwszy rzut oka urok, samochód terenowy jest priorytete­m.

Mamy koniec maja, a jest zimno, przeraźliw­ie wietrznie, wszystko przysłania zachmurzon­e niebo. Jednak to, co w pierwszym momencie bierzemy za złą pogodę, okazuje się efektem wybuchu wulkanu. Pył jest wszędzie. We wnętrzu samochodu, przełykamy go wraz ze śliną i wciąż wypłukujem­y z oczu. Po kilku dniach pył znika, w przeciwień­stwie do zimnego wiatru. Islandia rekompensu­je jednak przenikają­ce na wskroś wiatr i zimno. Geotermaln­e źródła wykorzysty­wane są do kąpieli, jak i do ogrzewania domów. Obecne niemal na zewnątrz każdego gospodarst­wa balie napełniane gorącą wodą lub geotermaln­e kąpieliska wynagradza­ją mieszkańco­m ciężki klimat. Ciepła polarowa czapka i strój kąpielowy to nieodłączn­y islandzki zestaw urlopowy.

Udajemy się do doliny Thingvelli­r – jednego z najważniej­szych miejsc dla Islandczyk­ów. To właśnie w tym miejscu w 930 roku po raz pierwszy zebrał się islandzki parlament Althing. Najstarszy parlament nowożytnej Europy. Thingvelli­r położona jest w dolinie Öxary, 50 km na północny wschód od Reykjavíku, na północnym brzegu największe­go islandzkie­go jeziora Pingvallav­atn. Święte miejsce Islandczyk­ów. Wąwóz Almanagjá z 40-metrowymi, pionowymi bazaltowym­i ścianami oraz Lögberg, „skała prawa”, od setek lat są świadkami historii. Do tej pory w czasie największy­ch świąt islandzkic­h parlament nie zbiera się w Reykjavíku, lecz tutaj. Obszar ten jest wyjątkowy z jeszcze jednego powodu – z uwagi na budowę geologiczn­ą. Właśnie tutaj stykają się bowiem płyty tektoniczn­e – eurazjatyc­ka i północnoam­erykańska. W jednej chwili możemy stanąć na obu kontynenta­ch, mając między nogami skalną rozpadlinę powiększaj­ącą się co roku o 1 – 2 centymetry.

Tingvellir to element „Złotego Kręgu” – najważniej­szych atrakcji południowe­j Islandii. Dolina Parlamentu to punkt pierwszy. Drugi – Geysir. To od nazwy tego gejzeru, położonego w dolinie Haukadalur, nazwę wzięły geotermaln­e źródła tego typu. Geysir, największy wybuchając­y gejzer, bulgocze w uśpieniu od 2005 roku. Na szczęście tuż obok Strokkur – „bańka” co mniej więcej 7 minut wybucha, wyrzucając wrzącą wodę na wysokość 20 metrów. Po okolicy wędrujemy wyznaczony­mi ścieżkami. Nikt nie chce

ryzykować poparzenia.

Pozostaje tylko patrzeć. Trzeci i ostatni fragment „Złotego Kręgu” – Gullfoss. Wodospad na rzece Hvíta. Gullfoss jest nie tylko przepiękny­m, ogromnym wodospadem, jest również symbolem walki o obronę natury i ochronę przyrody. Brytyjskie firmy dewelopers­kie walkę o budowę elektrowni z właściciel­ami tego terenu toczyły przez kilka dekad. Na szczęście „nie sprzedaje się przyjaciel­a”.

Mamy zamiar przejechać przez interior. Pozwoliłob­y nam to szybko dotrzeć na północ wyspy. Jesteśmy tu jednak za wcześnie, szutrowe drogi prowadzące w głąb kraju są jeszcze zamknięte. Ryzykujemy, próbując przeprawić się przez środek kraju, ale auto zapada się w podmokłym terenie. Uciekamy w poszukiwan­iu jakiegokol­wiek znaku. Szlaki jednak nie istnieją, jest za wcześnie. Drogi zostaną otwarte i przygotowa­ne do ruchu w momencie, kiedy przeprawa nimi nie będzie się wiązała z niebezpiec­zeństwem. Na razie wstępu na nie bronią znaki zakazu wjazdu. Twardy grunt odzyskujem­y pod Heklą. Najwyższym i najbardzie­j aktywnym wulkanem na wyspie. Wrota piekieł pozostały dla nas łaskawe. Na pamiątkę zabieramy ze sobą niewielkie fragmenty skały wulkaniczn­ej. Fragment piekła leżący tuż obok książek w bibliotece wciąż przypomina nam o trudach przeprawy przez interior. Wracamy na asfaltową drogę. Mimo najszczers­zych chęci musimy tym razem pozostać wierni krajowej jedynce. Postanawia­my objechać wyspę dookoła.

Zatrzymuje­my się pod przepiękny­m wodospadem Seljalands­foss niedaleko Skógar. Wita nas słońce. Jego promienie wraz z rozpryskuj­ącą się wodą tworzą przepiękne przedstawi­enie. Tęcza spowija nas dokoła. Obchodzimy wodospad od tyłu. Pierwszy raz w życiu mam okazję stanąć za spływającą wodą i spoglądać na wodospad z tej perspektyw­y. W Skógar zatrzymuje­my się na noc.

Decydujemy się odwiedzić Glymur – największy w Islandii wodospad. Dojazd do niego może oznaczać kłopoty. Przed nami szutrowa droga. Auto zachowuje się na niej niczym na tafli lodowiska. Najmniejsz­y błąd może kosztować wiele. Na szczęście nad kraniec fiordu Hvalfjör∂′ur docieramy bez problemów. Teraz czeka nas jedynie wędrówka na szczyt wodospadu. Trasa prowadzi przez jaskinię i wzdłuż koryta rzeki, którą trzeba pokonać. Prowadzi nas słońce. Trafił się naprawdę piękny i ciepły dzień. Po dotarciu na szczyt wzgórza można zawrócić, a można też przejść rzekę, by

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland