Przeczytane
WIADRO, SZMATA, WODA Najliczniejszą grupą zawodową w krajach rozwiniętych nie są, wbrew pozorom, inżynierowie czy handlowcy, ale pracownicy firm sprzątających. Tej branży nie imają się gospodarcze zawieruchy, a jej technologiczne zaawansowanie jest imponujące. Metoda WSW (wiadro, szmata, woda) odchodzi w zapomnienie. Przeżytkiem jest też postać sprzątaczki wymachującej miotłą. Pracownik sektora czystości musi być dziś gruntownie wykształcony w zakresie znajomości chemii gospodarczej i obsługi urządzeń sprzątających, czemu służą specjalne szkolenia. Poza wiedzą, czym polerować cegłę, a czym drewno, współczesnej sprzątaczce przydają się też inne pożyteczne informacje. Na przykład, jak poradzić sobie z wybrednym klientem, który, gdy nie poczuje zapachu Pronto, to nie uwierzy, że meble są naprawdę czyste. Takiemu marudzie należy spryskać rzeczonym preparatem górę grzejnika, a upojna woń natychmiast wypełni cały gabinet. Przekleństwo każdej sprzątaczki to męska toaleta, ale i na nią są sposoby: Na ciągle obryzgany pisuar męski należy przylepić plastikową muchę. Panowie są zadaniowi, skupiając się na liniowym osikaniu muchy w celu utopienia jej, nie tworzą dużego rozbryzgu. Prestiż branży rośnie, więc Polska Izba Gospodarcza Czystości postanowiła zastąpić termin „sprzątaczka” bardziej wyrafinowanymi określeniami, na przykład „konserwator powierzchni płaskich” (to ci od maszyn) lub „personel liniowy” (ci od mopów). Zautomatyzowani konserwatorzy zrzeszeni w poważnych przedsiębiorstwach obsługujących poważne biura i banki tak urośli w siłę, że – jak podaje CBOS – znaleźli się na 21. miejscu najbardziej poważanych zawodów, wyprzedzając księży i burmistrzów. Cywilizacja jednak ominęła większość instytucji państwowych. Tu nadal pokutuje mop, wiadro i tradycyjna mentalność. W jednej z bydgoskich podstawówek dyrektor czyścioszek zażyczył sobie, by woźne zatrudnione na pełny etat sprzątały korytarze po każdej przerwie. Panie całą delegacją poszły poskarżyć się do kuratora, że dyrektor każe im siedzieć w szkole, kiedy potrafią „zrobić” podłogę w 2 godziny. Ale kurator nie zrozumiał pań i wysłał delegację do prezydenta miasta, który też nie wiedział, o co chodzi. Dyrektor postawił na swoim, obiekt wygrał konkurs na najczyściejszą szkołę w Polsce. Tyle że dyrektor poleciał ze stanowiska, oskarżony o wyższościowy stosunek do personelu. Edyta Gietka. Czystościowy perso
nel liniowy, „Polityka”, nr 13/2012
Wybrała: EWA WESOŁOWSKA