Będą rozbierać nowe torowisko
Łódzkie MPK demontuje prawie kilometrowy odcinek dopiero co ułożonych torów. Konieczne jest ponowne spawanie szyn, które – z niewiadomych powodów – zaczęły pękać. Tory były prawie gotowe: ułożone, przymocowane do podkładów, nawet obsypane tłuczniem. Teraz wszystko trzeba rozebrać i poskładać od nowa.
Historia rodem z filmów Stanisława Barei zaczyna się na łódzkiej ulicy Puszkina pomiędzy dwoma rondami: Sybiraków i Inwalidów. To właśnie tam, jeszcze w listopadzie ubiegłego roku przestały kursować tramwaje, a robotnicy zaczęli remontować torowisko, a tak naprawdę budować je od początku. Kilka dni temu, kiedy prace zdawały się być już na ukończeniu, okazało się, że wszystko trzeba będzie zaczynać od nowa – demontować tory i układać je jeszcze raz.
Nowiutkie szyny zaczęły pękać i to w dość nietypowy sposób. – Rysy pojawiły się wzdłuż główki szyny, czyli tam, gdzie nic nie powinno się dziać – wyjaśnia Bogumił Makowski z łódzkiego MPK. Usterki pojawiły się prawie w 100 miejscach – tam, gdzie dwie szyny są ze sobą zespawane. To oznacza, że wszystkie takie łączenia trzeba będzie wykonać jeszcze raz. Ekipy muszą wrócić na torowisko, rozmontować je i niemalże całą robotę wykonać od początku.
Na razie nie wiadomo, dlaczego tak się stało i kto jest winien. – Zleciliśmy ekspertyzę Politechnice Łódzkiej, która ma wyjaśnić, dlaczego szyny popękały i to w taki dziwny sposób – tłumaczy rzecznik łódzkiego MPK. Odpiera także zarzuty, jakoby przyczyną całego zamieszania mogły być błędy pracowników przy łączeniu poszczególnych odcinków torów. – Gdyby to była wina spawu, to tory mogłyby ewentualnie pękać, ale w poprzek – wyjaśnia. – Poza tym torowisko nie było oddane do użytku, nie było zatem obciążone, więc tym bardziej nic się z nimi nie powinno dziać.
Nieoficjalnie wiadomo, że informacja o możliwych pęknięciach łódzkich torów pochodziła z innych miast, w których pojawiły się podobne problemy, a dostawca szyn był ten sam. Kłopoty z torami miała spółka Infrastruktura Euro Poznań 2012, budująca trasę tramwajową na poznańskie Franowo. Problem został jednak w porę zauważony i zgłoszony do producenta, a budzące wątpliwości szyny nie trafiły na budowę.
Tory do Łodzi i do Poznania pochodzą z krakowskiej firmy Thyssenkrupp GFT Polska. „Otrzymaliśmy z MPK Łódź reklamację szyn tramwajowych. Przystąpiliśmy do ustalenia przyczyn problemów – współpracujemy w tym zakresie zarówno z producentem szyn, jak i polskimi akredytowanymi instytucjami badawczymi. Wyniki badań powinniśmy otrzymać w najbliższym czasie. Wtedy będziemy mogli odnieść się do sprawy” – przeczytaliśmy w oświadczeniu nadesłanym przez firmę na adres redakcji.
Łódzkie MPK – nie czekając na wyjaśnienia producenta – podjęło jednak decyzję, że tory będą spawane jeszcze raz, ale inną metodą. Czy nie popękają po raz kolejny? – Tego nie wiemy – przyznaje Makowski, ale ma nadzieję, że tym razem nie trzeba będzie niczego poprawiać. Rzecznik dodaje także, że MPK sprawdza, czy w innych miejscach na terenie miasta nie ma szyn od tego samego producenta i czy nie pojawiają się tam jakieś pęknięcia.