Nielegalny cmentarz
Najbardziej ponickim cmentarzem administruje policja. Opłaty za pochówki wyznacza sąd w formie grzywny.
Ponicki cmentarz niby jest, choć tak naprawdę to jakby go wcale nie było. Nekropolia zapełnia się nowymi grobami, choć każdy z pochówków jest nielegalny. W świetle prawa sprawcy wykroczenia – organizatorzy pogrzebu – powinni być pociągnięci do odpowiedzialności. Takiej interpretacji trzyma się policja. Stróże porządku nie mają kłopotów z interpretowaniem 20-letniego „problemu”. Cmentarz nie ma dziś pozwolenia na użytkowanie, czyli pod względem prawnym nie różni się zbytnio od każdego innego kawałka łąki.
Zgodnie z zapisami Ustawy o cmentarzach i grzebaniu zmarłych, na „kawałku łąki” nie powinny się odbywać pochówki. Jeśli ktoś mimo wszystko zdecyduje się zorganizować pogrzeb – popełnia wykroczenie. – W tej sytuacji kierujemy wniosek o ukaranie do sądu grodzkiego. Rodzina jest karana grzywną. Uiszcza opłatę i to sprawę zamyka – tłumaczy Roman Wolski z nowotarskiej policji. Ile spraw dotyczących nielegalnych pochówków w Ponicach policja rozpatrywała w ostatnich miesiącach? – W ostatnim roku wszczęliśmy 12, może 13 spraw. Przy czym zastrzegam, że żadna z tych spraw nie była podejmowana z inicjatywy samej policji – podkreśla Roman Wolski.
Ludzie w Ponicach przyzwyczaili się już do „nielegalnego” statusu swojego cmentarza. – Ksiądz ogłaszał na kazaniu, że cmentarz jest nielegalny. Że chować nie wolno. Później za każdym razem powtarza to samo rodzinie zmarłego, która przyjdzie zamawiać pogrzeb. Ale z konduktem ksiądz pójdzie. Jak nie miałby uczestniczyć w ostatniej drodze swojego parafianina? – zastanawia się mieszkaniec Ponic, proszący o zachowanie anonimowości.
Wśród mieszkańców wioski każde pytanie o cmentarz staje się powodem poirytowania. – To już trwa tak długo. Co robią urzędnicy? Przecież tę sprawę trzeba wreszcie jakoś zakończyć. Niech już będzie cmentarz zalegalizowany – powtarzają.
Mieczysław Pukalski – niegdyś lider komitetu społecznego budowy cmentarza i były sołtys Ponic, a dziś radny ze swej miejscowości – parę miesięcy temu odprowadził na cmentarz swoją mamę. Standardowo, niedługo po pogrzebie czekała go wizyta w komisariacie, wniosek do sądu i rozprawa.
Sądy orzekają w sprawie nielegalnych pochówków według tego samego szablonu – żałobnicy muszą zapłacić niezbyt dotkliwą grzywnę. Kara powiększona o koszty postępowania sądowego sięga 130 zł. – Ludzie powinni być zadowoleni. To przecież i tak taniej, niż gdyby trzeba było wykupić miejsce – dowcipkuje wysoki urzędnik zatrudniony w rabczańskim magistracie. Jednak opatrzyć wypowiedzi własnym nazwiskiem nie zamierza. – Sprawa jest poważna, nie ma co sobie robić jaj – dodaje.
Jakie będą dalsze losy nekropolii? Czy wreszcie uda się „ucywilizować” sprawę pochówków? Radny Pukalski kwituje pytanie zdaniem powtarzanym jak mantra: – Proszę pytać panią burmistrz. Ja nie mam nic do powiedzenia...
– Dostaliśmy cały katalog kryteriów przygotowanych przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, potrzebnych do wydania pozwolenia na użytkowanie cmentarza. Naszym zdaniem wszystkie te wymogi zostały dopełnione. Teraz piłka jest po stronie nadzoru – zaznacza Ewa Przybyło, burmistrz Rabki.
Mieszkańcy Ponic nie mają nadziei na szybkie załatwienie wlekącej się już ponad 20 lat sprawy. Łatwo wskazują jednak winnych kłopotów – rodzinę I., właścicieli sąsiadującego z nekropolią pensjonatu. To właśnie ich konsekwentne zabiegi doprowadziły do uchylenia pozwolenia na budowę cmentarza. – Ciekawe, że jak pani I. chowała niedawno brata, to się na ten nielegalny cmentarz jednak wybrała – przypomina z przekąsem radny Pukalski.
Rodzina I. też o sprawie cmentarza wypowiada się niechętnie. – Proszę się nie dziwić, przez tę sprawę jesteśmy skłóceni z całą wioską. Ludzie robią nam na złość, nie próbują zrozumieć. Bo, proszę pana, nam także zależy na tym, żeby ta sprawa w końcu znalazła finał. Jeśli jest możliwość, niech nawet ten cmentarz zostanie oddany do użytku. Tylko niech inwestorzy zrobią to zgodnie z prawem i sztuką budowlaną – zaznacza pan I. (...).