Panu przyżarło! A pani się przypaliło!
Tomasz Lis – Pani Kazimiero, oglądała pani tę piątkową konferencję?
Kazimiera Szczuka – Szczerze mówiąc, nie. Bardzo źle się czuję, będąc tutaj i uczestnicząc w tym całym cyrku, mając zabierać głos w sprawie ludzi, których nie znam, o których nie wiem, jakie były ich motywacje. Ale to już się tak rozkręciło, że ktoś musi spotkać się z panem detektywem Rutkowskim i zapytać: Co pan w ogóle robi? Co to wszystko ma znaczyć? Mam wrażenie, że Big Brother przy tym to było małe piwo.
Krzysztof Rutkowski – Dlaczego pani tu jest? Nie musiała pani przyjąć tego zaproszenia. KS – To jasne. KR – Piątkowa konferencja prasowa to była odpowiedź na pytanie prokuratury, czy zabili, czy nie? Czy ci ludzie są winni, czy nie?
KS – Ale dla pana największy jest problem telewizyjny na wszystkich antenach?
KR – Pani się myli. Tak jak pani jest zaproszona przez pana Lisa, tak samo ja jestem zaproszony. Nie będziemy więc prowadzić dyskusji, kto i dlaczego tutaj jest. Odpowiem pani na pytanie...
KS – Ale ja nie zadałam panu żadnego pytania... Zastanawiam się, co pan robi? Jest pan reżyserem spektaklu z prawdziwym trupem dziecka, z prawdziwymi oskarżonymi?
KR – Konferencja zorganizowana w piątek była odpowiedzią dla prokuratury na pytanie, czy zabili, czy nie, czy są mordercami, czy nie. Ci ludzie tak się poczuli. Ja rozumiem pani uśmiech, bo pani nie wie, co znaczy przewożenie tych ludzi z miejsca na miejsce, zabezpieczanie i dawanie im ochrony...
KS – Ale oni dlatego są zagrożeni, że pokazują się w telewizji. KR – Nie dlatego... KS – Wszystko się zaczęło, kiedy pan pokazał tę zapłakaną dziewczynę, która się przyznaje, że jej dziecko wypadło z kocyka. Zaczął się show.
KR – Zanim ta dziewczyna została pokazana, tą sprawą żyła cała Polska i nie tylko Polska. KS – Cały świat?! KR – Pokazała to również telewizja polonijna.
KS – To był najlepszy program o wysokiej oglądalności.
TL – Panie Krzysztofie, przedtem występował pan jako detektyw. A czy mógłby pan określić, jaka teraz jest pana rola? Pani Kazimiera
pana
„reżyserem
spekta- nazwała klu”.
KS – Ja naprawdę tego nie rozumiem.
KR – Musimy zacząć od jednej kwestii. Czytam każdego dnia, że Waśniewscy się lansują. Ale zadajmy sobie pytanie: Kto za nimi biega z aparatami fotograficznymi? Dzisiaj dwa tabloidy zamieszczają ich na pierwszej stronie. KS – Ale to sukces pana! KR – Dlaczego sukces? KS – Bo interes się kręci, bo będzie panu rosło.
KR – Taki sam mój sukces, jak i pani.
KS – Nie, bo ja nie mam z tym nic wspólnego.
KR – Ale dlaczego pani mówi, że dla mnie jest to sukces?
KR – Nigdy wcześniej tak nie bywało. My staraliśmy się im pomóc. Daliśmy im wędkę, daliśmy im możliwość pracy i zamieszkania... KS – Kto to są „my”? KR – ...na trzy miesiące, bo zakwaterowaliśmy ich w jednym z naszych mieszkań konspiracyjnych w Łodzi. Okazało się, że zaczęli normalnie funkcjonować, normalnie żyć i przygotowywać się do wejścia między ludzi. Środowa konferencja prasowa prokuratury nie wniosła nic do toczącego się śledztwa. Wniosła tylko strach dla tych ludzi, oplucie ich i stworzenie sytuacji, w której poczuli się jak przestępcy.
KS – Ja nie znam tych ludzi, nie znam ich motywacji. Ale czegoś nie rozumiem. Czy pan uważa, że organizowanie konferencji prasowych, wysyłanie materiałów do mediów jest właści-
KS – Bo pan prowadzi firmę, która zarobi na tym, że pan jest na żywo w telewizji.
KR – Czy ja prowadzę firmę reklamową czy marketingową?
KS – Im więcej jest pan na żywo w telewizji i tabloidach, tym bardziej jest pan sławny...
TL – Wróćmy do pytania, jak pan zdefiniowałby swoją rolę.
KR – Ja w tej chwili tym ludziom pomagam. Bardziej jestem dla nich przyjacielem, dbam o ich bezpieczeństwo, ponieważ muszą się gdzieś podziać, muszą coś ze sobą zrobić, gdzieś mieszkać. Nie chcą mieszkać na Śląsku, boją się. Może gdyby pani z nimi porozmawiała osobiście, poznała ich stosunek do życia, do całej sytuacji, być może by pani zmieniła zdanie.
TL – Czy oni prosili pana, by pełnił pan tę rolę? KR – Tak, oczywiście. TL – Ta sprawa budzi znacznie większe emocje, niż inne, którymi się pan zajmował. Czy to jest absolutnie coś ponadstandardowego, czy wcześniej też tak bywało? we w sytuacji tak tragicznej i skomplikowanej? Pan bierze swoją stronę i swoich klientów, jak rozumiem...
KR – To nie są moi klienci. Ja te wszystkie usługi wykonuję bezpłatnie, dla pani wiedzy.
KS – Oni pełnią rolę jakichś pana podopiecznych. Czy pan uważa, że pokazywanie się w mediach w takim zakresie służy tym ludziom, służy ich sprawie?
KR – Tym ludziom to służy. Oni odpowiedzieli prokuraturze i wszystkim, którzy zmienili swój stosunek do nich. Czy pani sobie z tego zdaje sprawę, że ci ludzie po środowej konferencji w prokuraturze musieli się ewakuować z tego miejsca, gdzie byli? KS – Bo wystąpili w telewizji... KR – Pani się myli. TL – Wystąpili w piątek. KR – Pani myli fakty. Nie zna pani zagadnienia i zajmuje pani stanowisko w tej sprawie. KS – To niech pan to opowie. KR – Ludzie ci zostali wystawieni przez prokuraturę. Prokuratura wystąpiła z własnej inicjatywy z informacją, że rozpatruje kolejne wątki: zaczadzenia, wątek zabójstwa... Stało się to bez żadnej potrzeby…
KS – Ja nie chcę tego słuchać, bo to jak sprawa smoleńska. Nie wchodźmy w te szczegóły…
KR – ...w tym momencie zebrała się grupa ludzi przy mieszkaniu, gdzie oni zostali zakwaterowani. Co się dzieje? Musieliśmy ich zabrać z Łodzi i przewieźć na Śląsk.
TL – To rozumiem. Natomiast mam pytanie dotyczące piątku. Pan opowiada, jaka była reakcja jakiejś społeczności na to, co prokuratura powiedziała w środę. Czy uważa pan, że sytuacja rodziców Magdy w piątek po pańskiej konferencji była lepsza?
KR – Tak, zdecydowanie się zmieniła. Proszę zauważyć, jakie były reperkusje tej konferencji.
TL – Następnego dnia w gazetach był wykaz nieścisłości pana Bartka.
KR – Ale mówimy tu o „Fakcie”, a nie mówimy o innych gazetach i politykach poruszonych tą sprawą. W jednej z komercyjnych telewizji podczas porannego programu praktycznie wszyscy byli oburzeni działaniem prokuratury. Bartek odpowiedział na oskarżenia, które ukazały się w mediach w wyniku przecieku prokuratorskiego: „Nie pisałem kartek z 11 punktami, dlaczego mam zabić dziecko. Jeżeli sprawdzałem w komputerze kwestie zaczadzeń, było to związane z tym, że mamy piece węglowe w domu”.
KS – Cały czas pan opowiada scenariusz, że pan jest bardzo zaangażowany, jest pan jakimś kreatorem i uczestnikiem tych wydarzeń. Zna pan wszystkie wycinki, godziny… Ja się pomyliłam, pan mnie poprawił. Słusznie. Ale nie rozumie pan jednej rzeczy, że ci ludzie w ogóle nie powinni być w mediach. KR – Proszę pani... KS – Proszę mi dać skończyć. Bez względu na to, jak żarłoczne i chciwe na takie historie są media, to w tym samym czasie pięcioro czy sześcioro innych dzieci zginęło, ale nie zyskały takiej sławy. Jak już raz zacznie żreć – jak to się mówi – to będzie żarło. Pan jest w tej chwili naprawdę na fali, bo to jest oglądane przez całą Polskę i wszyscy się posługujemy imionami bohaterów: Madzia, Bartek itd. Wszyscy tym żyją, wszyscy to czytają, wszyscy to znają. A moje pytanie jest inne. Czy oni nie powinni przejść w stan anonimowości i nie pokazywać się? Zamknąć się w jakimś miejscu z psychologami i tam pracować nad tą całą sytuacją? Nie ciągnąć już tego serialu.
37