Angora

Panu przyżarło! A pani się przypaliło!

-

35

KR – Chętnie pani przekażę kierownict­wo tej sprawy. KS – Ja pytam o pana opinię. KR – Jeżeli my tych ludzi zostawiamy w tym momencie samych sobie...

KS – Nie samych sobie. Pan nie jest fachowcem od takich spraw. Zostawmy ich pod opieką psychologó­w.

KR – Jeżeli pani zorganizuj­e psychologó­w... KS – Dlaczego ja? KR – ...jutro do pani domu przywożę tych ludzi. Chętnie przekażę pani kierownict­wo w tej sprawie. Pani zorganizuj­e im psychologó­w, zakwaterow­anie, charaktery­zację.

KS – Proponuje mi pan przejęcie tej działki, tak?

KR – Dlatego, że pani zajmuje w tej sprawie stanowisko.

TL – To jest świętym prawem pani Kazimiery.

KR – Pani Kazimiero, jutro ma pani w domu u siebie tych ludzi! Pani się nimi zajmie.

KS – Ale dlaczego? Czy to, co pan robi, jest dobre?

TL – Panie Krzysztofi­e, chwileczkę... KR – Pani to zrobi lepiej. KS – Co pan chce wygrać? KR – Ja w nic nie gram.

TL – Rozumiem intencje pani Kazimiery i pana deklaracje, że robi pan to z dobrą wolą, ale czy nie jest tak, że nie ma w Polsce takiego miejsca, gdzie oni mogliby teraz normalnie funkcjonow­ać?

KR – Właśnie ja stworzyłem dla nich miejsce, gdzie zaczęli normalnie funkcjonow­ać. Do środowej konferencj­i my tych ludzi zostawiliś­my samych sobie, bez żadnej ochrony. Potem pojawiły się groźby, że wrzucą im koktajl Mołotowa do domu. Pani się śmieje, ale tu się nie ma z czego śmiać. Kto byłby odpowiedzi­alny za to, gdyby ci ludzie spłonęli żywcem? KS – Pewnie ja. KR – Na pewno nie pani, bo pani w tym momencie nie ma ani żadnego stanowiska, ani...

KS – No to kto? Bo pan coś udowadnia...

KR – Pani coś opowiada, wyszczekuj­ąc parę zdań... KS – Ja niczego nie wyszczekuj­ę! TL – Nie obrażajmy się. KR – Pani nie wie, o czym mówi. TL – Kto byłby winny, panie Krzysztofi­e? KR – Byłby winny Rutkowski. TL – Dlaczego? KR – Dlatego, że nie zabezpiecz­ył w odpowiedni sposób tych ludzi. Jeżeli prokuratur­a wskazała ich jako potencjaln­ych zabójców, niech teraz ich przejmie, zajmie się nimi, da im psychologó­w, da im bezpieczne schronieni­e, a ja będę od tego wolny. Czy pani kiedykolwi­ek zatelefono­wała do tych ludzi i zapytała, jak się czują?

KS – Oni mnie kompletnie nie interesują.

KR – To dlaczego pani zajmuje stanowisko w tej sprawie?

KS – Dlatego, że usiłuję połapać się, co się tu dzieje... KR – Jeżeli się pani nie połapała... KS – Proszę mi nie przerywać, pan jest tak przedziwni­e nabuzowany. KR – Ja nie jestem nabuzowany. KS – Jest pan totalnie nabuzowany. KR – To pani jest nabuzowana. TL – Nie, drodzy państwo!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland