Brałem łapówki, ale na… kiełbaski
37
Prokuratora interesowało też, dlaczego prezesi ZEC w swoich zeznaniach nie wspominają, że pieniądze dawali na pikniki i festyny.
– Nie bardzo jestem w stanie to zrozumieć. Może chcieli mnie przedstawić w takim świetle, że brałem jakieś ogromne łapówki dla siebie. – A to nie były łapówki? – Te pieniądze były przeznaczone na festyny, ale nie zmienia to faktu, iż były to łapówki…
Za tydzień: –Te pieniądze były taką roczną darowizną za to, że się pracuje – ocenia łapówki dla prezydenta były wiceprezes i prezes Zakładu Energetyki Cieplnej w Starachowicach.
Ciepłe przyjęcie po wyjściu
z aresztu
Kiedy przed starachowickim sądem rozpoczął się proces w tej sprawie, na rozprawę przyszli mieszkańcy Starachowic.
– To wyraz poparcia dla naszego prezydenta. Bo jeżeli nawet brał pieniądze, to dla nas, żeby uprzyjemnić nam zabawę na festynach – mówili.
Sam Wojciech B. chwalił się wcześniej przed prokuratorem, że kiedy wrócił do pracy po zwolnieniu z aresztu, spotkał się z „ciepłym przyjęciem” zarówno pracowników magistratu, jak i społeczeństwa. Przypomniał, że lokalna gazeta zrobiła w tej sprawie sondaż.
– I wyszło na to, że miałem ponad 80 procent poparcia!
Przed sądem przyznał się do korupcyjnych zarzutów, ale odmówił składania wyjaśnień. Podtrzymał jednak wszystko to, co powiedział w prokuraturze i agentom Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Wcześniej sąd nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze i nie przyjął propozycji obrony, żeby Wojciech B. usłyszał wyrok 3 lat w zawieszeniu. Nie przeszedł też wniosek o utajnienie rozprawy.
Prezydent nie przyznał się natomiast do innego zarzutu prokuratury, że po opuszczeniu aresztu namawiał świadka Norberta G. do zmiany obciążających go zeznań. Z tego też powodu Wojciech B. nie cieszył się długo wolnością i znów został aresztowany. Sąd podjął decyzję o ponownym zwolnieniu oskarżonego z aresztu dopiero po drugiej rozprawie, kiedy skończyli już zeznawać dwaj kluczowi świadkowie oskarżenia.