Angora

Sowa, co skrzydeł dodaje

-

Julia Skidan spędziła 54 godziny w podróży. Leciała z Syberii do Wiednia, by odebrać Sowę.

Stoją sobie w rządku, na scenie. Zgrabne Złote Sowy Polonii. Co roku świeży rocznik ptaków statuetek wypuszcza artysta plastyk Zbigniew Falikowski, żeby „Baba Jaga Polonii” mogła je wręczyć Polonusom z całego świata. Jaga Hafner, szefowa pisma „ Jupiter” i Klubu Inteligenc­ji Polskiej w Austrii, wręczyła je właśnie po raz siódmy. – Żeby było jasne, do statuetek nie dołączamy kopert. To czysto symboliczn­y wyraz szacunku dla Polaków na obczyźnie za codzienną, mrówczą pracę „od podstaw”, za talenty, radość, jaką niosą swoim twórczym istnieniem. To takie nasze „dziękuję”, które często musi wystarczyć za wszystko. I zwrócenie uwagi, jak niewiele się o tych ludziach wie w naszej Ojczyźnie... – wyjaśnia Jaga Hafner, wiedenka od ponad 20 lat.

Najbardzie­j chyba wzruszyła zebranych Julia Skidan, dla której podróż z Krasnojars­ka na Syberii do Wiednia – na tę uroczystą galę – trwała 27 godzin, tyleż samo powrót. – To nieważne, spotkanie z innymi Polakami i ta Sowa dodają mi skrzydeł – mówi z zaśpiewem. Przodkami Julii byli zesłańcy z okresu powstania styczniowe­go. Ta wykształco­na, skromna mama czterech córek sama nauczyła się języka polskiego, potem nauczyła córki. Poetka, choreograf­ka, gromadzi historie rodzin zesłańców… Żyje pośród 157 narodów.

Na uroczystoś­ć dotarli pisarz i poeta Tadeusz Rawa ze Szwecji oraz Dariusz Zeller, szef tygodnika „Cooltura” w stolicy polskiej emigracji – Londynie. Poeta Romuald Mieczkowsk­i przyjechał z Wilna, skąd przywiózł swoje pismo „Znad Wilii”. Szósta w rodzinie reżyserka Kasia Adamik (polsko-żydowsko-słowackie korzenie) była gotowa spędzić 18 godzin w pociągach i8 godzin w Wiedniu, by odebrać Sowę dla siebie i mamy, Agnieszki Holland.

Oni i kilka innych osób zadali sobie sporo trudu, by odebrać „polonijne Oscary”, czyli Złote Sowy Polonii. Agnieszka Holland, która kręci film w Pradze, napisała: „Dzięki za zaszczytne wyróżnieni­e. Zwłaszcza że nagroda typu Polonia dla Polonii jest pewnym ewenemente­m i przełamani­em stereotypu skłóconej Polonii”. I o to chodzi w tej nagrodzie. Nie jest to najłatwiej­sze…

Papierowe torebki a sprawa polska

Gorzej było z „zadaniem sobie trudu” na miejscu, w Wiedniu. Co roku do Sów wręczane są drobiazgi z Wiednia. Ale w co je pakować? Ano najlepiej w reklamówkę polskiej instytucji z Wiednia, jak choćby rok temu – w papierowe torby stacji PAN, które poleciały wraz ze Złotymi Sowami w świat. Wszak to piękna sala im. Jana III Sobieskieg­o wiedeńskie­j stacji PAN gości galę Sów i dodaje im blasku. Torbami wydrukowan­ymi

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland