Śmigus-dyngus
to jednak – wtórnie – nie wydaje się uchybieniem kojarzenie go z rodzimymi tworami śmiga, śmigać, śmignąć (też przecież dotyczącymi bicia). Trudno zatem mówić o klasycznej kontaminacji słowotwórczej wyrazów szmigurst, szmigust oraz śmiga, ale raczej o oddziaływaniu jednych form na drugie ze względu na podobieństwo zarówno graficzne, jak i semantyczne.
Pierwotnie słowo śmigus (a wcześniej szmigurst, szmigust, a także śmigust) nazywało wyłącznie symboliczne bicie, smaganie kogoś witkami wierzby lub palmami po nogach. Dopiero z czasem rozszerzona została jego definicja – do smagania po nogach doszło jednoczesne polewanie wodą, co miało symbolizować wiosenne oczyszczenie z brudu i chorób, a także obmycie z grzechu.
Dodatkowo w gwarze upowszechnił się jeszcze jeden sens śmigusa – ‘dar gospodyni ofiarowany jako wykup od polewania wodą w poniedziałek wielkanocny (najczęściej pisanki lub pieniądze) bądź mały poczęstunek po oblaniu wodą’. W Słowniku języka polskiego PWN pod redakcją Witolda Doroszewskiego (Warszawa 1966, t. 8, s. 1298) czytamy: Jeden parobek przebrany był za niedźwiedzia, drugi za Cygana, i wyprawiali sztuki, (…) po czym prosili przytomnych [czyli obecnych – mój przypis] o śmigus, to jest pieniądze na wódkę.
Upłynęło trochę czasu, zanim do nazwy śmigus dodany został człon dyngus i zaczęło funkcjonować w polszczyźnie wyrażenie śmigus-dyngus.
Stało się tak dlatego, że w języku niemieckim istniało słowo Dingus ‘okup, wykup’ (od czasownika dingen ‘ targować się, wykupywać się’) i właśnie nim, po spolszczeniu na dyngus, zaczęto się posługiwać w znaczeniu ‘wykupywanie się, dawanie datków, prezentów (np. pisanek) chłopcom chodzącym po domach z życzeniami, pieśniami, żeby nie zostać oblanym wodą’.
A zatem podsumujmy. Najpierw było w użyciu samodzielne słowo szmigurst, szmigust nazywające czynność ‘ bicia, smagania rózgą w Wielkanoc’. Później pojawił się rzeczownik śmigus z rozszerzoną definicją ‘polewanie wodą’. Wreszcie do śmigusa dołączyło słowo dyngus (czyli ‘wykupywanie się datkami, żeby nie zostać jeszcze bardziej zesmaganym i zlanym wodą’), i tym samym narodziło się wyrażenie śmigus-dyngus będące dzisiaj pełną nazwą obrzędu wielkanocnego.
Ze względu na człony o takim samym zakończeniu (- gus), a więc podobnie brzmiące, (niewykluczone, że owo -us w śmigus wzięło się od -us w dyngus), wyrażenie śmigus-dyngus zalicza się do zestawień równorzędnych i dlatego zapisuje z łącznikiem (jak np. czary-mary, kogel-mogel czy hokus-pokus) oraz małymi literami, gdyż chodzi o nazwę obrzędu. Rzecz jasna, należy odmieniać obydwa wyrazy i pamiętać o tym, że w dopełniaczu możliwe są oboczne postacie: ( tego) śmigusa-dyngusa i( tego) śmigusu-dyngusu.
mlkinsow@angora.com.pl www.obcyjezykpolski.interia.pl występujące nazwisko. Być może ma ono białoruskie lub litewskie korzenie, bo z tamtych okolic pochodzi rodzina dziadka. Jeden z wujków twierdził też, że znalazł gdzieś szwedzkie słowo brzmiące podobnie i twierdził, że nasza rodzina musiała przybyć do Polski wraz z potopem szwedzkim. Kamila Pobiarżyn
I znów trzeba rozwiewać zagraniczne złudzenia… Nazwisko jest rdzennie polskie i wywodzi się od czasownika… pobierać. Wraz z Pani nazwiskiem z tego pnia pochodzą m.in.: Pobierzeń, Pobierzyn, Pobierża, Pobierżyn, Pobieżyn, Pobralski, Pobiarzeń, Pobiarzyn. Poza Panią nosi je jeszcze 49 rodaków.
Palak, od podstawy pal-, czyli wiele możliwości. Np. od rzeczowników pal i palec albo czasowników palić, palać. W użyciu jest 801 nazwisk Palak.
Rypyść, najpewniej od czasownika rypać, czyli rzucać, skrzypieć. 36 nazwisk w zasobie Pesel.
Figaj, od figać, czyli wierzgać. 394 nazwiska w użyciu.
Książkę upominek „Nazwiska od imion” (Nomen Omen, Katowice) otrzymuje w tym tygodniu p. Alicja Finkiewicz z Białegostoku.