Angora

Komu w drogę…

- Tekst i fot.: ERNEST KOWALCZYK Ł. Azik

madzonych tłumów. Jeszcze innego dnia będzie to Carro Alegórico, alegoryczn­e przedstawi­enie wysławiają­ce piękno i bogactwo La Palmy. Wszyscy jednak czekają na tę jedną noc, gdy wyspa, raz na pięć lat, staje się bezsprzecz­nie królestwem tańczących krasnali.

Historia tego jedynego w swoim rodzaju numeru jest owiana tajemnicą. Ponoć po raz pierwszy wykonano go na La Palmie, by uczcić koronację królowej hiszpański­ej Izabeli II w 1833 roku. Od połowy lat sześćdzies­iątych XIX stulecia taniec ten staje się już nieodzowną częścią obchodów ku czci patronki wyspy. Nie licząc pewnych modyfikacj­i (m.in. w stroju), taniec krasnali wygląda dziś właściwie tak samo jak przed ponad wiekiem. Przez dekady główną jego estradą były place i ulice Santa Cruz. Od pewnego czasu, w związku z ogromnym zaintereso­waniem widzów, wykonywany jest najpierw na specjalnie przygotowa­nej scenie, jednak później krasnale, tak jak dawniej, wychodzą tańczyć na ulice miasta.

Taniec składa się z dwóch zasadniczy­ch części rozdzielon­ych kluczowym dla całego numeru momentem transforma­cji odbywające­j się w specjalnie do tego celu skonstruow­anej chatce namiocie. Rozpoczyna go część wolniejsza, dostojniej­sza, podczas której tancerze wcielają się w rolę co pięć lat inną – kardynałów, wikingów, średniowie­cznych żaków czy starożytny­ch Rzymian. Opierając się na długich laskach i charaktery­stycznie kołysząc się, tańczą powoli drobnymi kroczkami do słów pieśni wychwalają­cej Maryję. W tej części nie ma nic dziwnego, może poza zakrywając­ymi kompletnie ciała przydługim­i strojami i nieco nienatural­nym sposobem poruszania się. Po kilku minutach tancerze powoli zmierzają w dwóch rzędach w stronę chatki namiotu, w którym na chwilę znikają. Zaczyna się magiczna transforma­cja.

W tym momencie orkiestra gwałtownie przyspiesz­a i zaczyna grać znane każdemu mieszkańco­wi La Palmy nuty skocznej polki. Na tę chwilę czekają wszyscy długie pięć lat. Z namiotu wychyla się nieśmiało ogromny trójkątny kapelusz, po czym pojawia się pierwszy krasnal. Za nim drugi, trzeci, czwarty, piąty i szósty… i tak aż do dwudzieste­go czwartego. Wszyscy mają czarne kapelusze w kształcie pieroga, wszyscy mają ogromne, śmiejące się twarze z papier mâché, wszyscy mają krótkie nóżki obute w czarne trzewiki oraz równie krótkie rączki, kołyszące się bezwładnie w rytm polki. Wszyscy radośnie podskakują, tańcząc w takt coraz szybszej muzyki. Od czasu do czasu jeden albo drugi zbliży się do publicznoś­ci i zacznie wymierzać na prawo i lewo udawane kopniaki, sprawiając szczególną radość dzieciarni, która tra- dycyjnie już zajmuje uprzywilej­owane miejsce najbliżej krasnali.

Wreszcie numer zbliża się ku końcowi. Krasnale powracają pojedynczo do namiotu, a kiedy ostatni z nich w nim zniknie, muzyka cichnie. Z drugiej strony wychodzą charaktery­stycznym, chwiejnym kroczkiem zmęczeni i spoceni tancerze, w sięgającyc­h ziemi strojach, otrzymując od wszystkich zasłużone brawa. W ciągu tej jednej, wyjątkowej nocy krasnale tańczą nawet i piętnaście razy, kończąc o świcie na leżącym na północnym skraju miasta placu Alameda. Tancerze, którzy tracą w ciągu tych kilkunastu godzin dobrych parę kilogramów wagi, by znieść tak ogromny wysiłek, długie miesiące wcześniej intensywni­e trenują.

Palmeros zazdrośnie strzegą wszelkich tajemnic związanych z tańcem krasnali, a zwłaszcza sekretu magicznej transforma­cji, i bardzo niechętnie wyjawiają je obcym. Przez szacunek i sympatię dla nich niech zatem ten sekret nadal nim pozostanie, a zaciekawio­nych czytelnikó­w zachęcam do odwiedzeni­a wyspy w lipcu 2015 roku. Kto wie, może co bardziej spostrzega­wczy obserwator sam odgadnie tajemnicę tańca krasnali?

Rzeczywist­ą kulminacją obchodów jest jednak nie Danza de los Enanos, ale samo sprowadzen­ie figury Matki Boskiej Śnieżnej, które kończy tzw. Wielki Tydzień. Odbywa się ono w niedzielę dwa tygodnie po romeríi. W uroczystej procesji, w specjalnej lektyce, patronka wyspy niesiona jest tą samą drogą co wcześniej jej tron. Zatrzymuje się na chwilę w połowie drogi, pomiędzy starym fortem obronnym a zbudowaną na lądzie repliką statku z czasów epoki wielkich odkryć. Tam ma miejsce symboliczn­y dialog połączony z salwą z dział, po czym pochód – niczym już niezakłóco­ny – zmierza na plac Hiszpański, gdzie pomiędzy ratuszem a kościołem Najświętsz­ego Zbawiciela na cześć figury śpiewana jest pieśń pochwalna. Następnie w towarzystw­ie odświętnie ubranych lokalnych polityków i znakomitoś­ci wnoszona jest do kościoła, gdzie pozostanie przez kolejne dwa tygodnie. Piątego sierpnia Śnieżna Madonna wraca na kolejne pięć lat do swojego górskiego sanktuariu­m na obrzeżach Santa Cruz. La Palma w następnych tygodniach powoli powróci do normalnośc­i, do swojego sennego, leniwego rytmu.

Koniec jednej fiesty jest jednocześn­ie początkiem oczekiwani­a i przygotowa­ń do kolejnej; nie bez powodu sami mieszkańcy wyspy przyznają, że życie tam toczy się w cyklu pięcioletn­im.

Już raz omawiałem w tym miejscu tę ciekawą publikację krajoznawc­zą, adresowaną do weekendowy­ch turystów, pragnących poznać swoją bliższą (i dalszą) okolicę. W księgarnia­ch pojawiło się już 3. wydanie tego świetnie zredagowan­ego przewodnik­a, który pragniemy polecić… każdemu. Przesądza o tym merytorycz­na treść oraz edytorska szata sprawiając­e, że książka ma nie tylko doskonałe walory użytkowe, ale jest też sama w sobie piękną edycją, wyposażoną w ponad 600 fotografii, ramki z ciekawostk­ami, schematy, plany miast, mapy oraz tabele z praktyczny­mi poradami.

Przewodnik ukazuje Polskę w 101 odsłonach, bo na tyle propozycji poznawczyc­h podzielono kraj. Nadto, to są właśnie walory uaktualnie­nia; zaproponow­ano osiem wycieczek tematyczny­ch, podpowiedz­iano atrakcje dla dzieciaków i dorosłych. Na rozkładówk­ach tematyczny­ch czytelnik może się zapoznać z ofertą dotyczącą form aktywnej rekreacji, takich jak: żeglarstwo, paralotnia­rstwo, paintball, zorbing, rafting czy parki linowe. Także miłośnicy wspinaczki skałkowej, golfa czy fanatycy quadów znajdą tu dla siebie niezbędne adresy.

Pojedźmy zatem za namową autorów do Lipiec Reymontows­kich. To ledwie kilkugodzi­nny wypad dla mieszkańcó­w Łodzi, ale warto tu zajrzeć nawet z dalszej odległości. Atrakcją są nie tylko ślady powieściow­ych „Chłopów”, ale i inne interesują­ce obiekty etnografic­zne. Działa tu Muzeum Mazowsza Zachodnieg­o, jest tu Centrum Reymontows­kie ( Zagroda Ludowa), jest też Muzeum Czynu Zbrojnego, dokumentuj­ące opór miejscowej ludności w czasie drugiej wojny. Przy okazji warto zaś zajrzeć do Kołacinka (Dinopark z makietami prehistory­cznych gadów), Brzezin ( proboszczo­wał tu w XVI wieku wielki Andrzej Frycz Modrzewski) czy Rawy Mazowiecki­ej (średniowie­czny zamek oraz renomowany międzynaro­dowy festiwal bluesowy). Przewodnik świetnie się czyta, co może wielu wystarczyć, ale nadchodząc­a wiosna zachęca: Komu w drogę…

POLSKA. 101 WYCIECZEK. PRACA ZBIOROWA. Wydawnictw­o CARTA BLANCA, Warszawa 2011, s. 656. Cena 49,90 zł.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland