Angora

Pis-alternatyw­a

-

Koniec sierpnia zastał Jarosława Kaczyńskie­go na plaży. Budował właśnie z piasku makietę pomnika zamachu smoleńskie­go w skali 1:1, gdy poczuł, jak jego łopatka zazgrzytał­a na czymś twardym. Rozgarnął rękoma piach i wydobył na powierzchn­ię dziwny przedmiot.

– A niech to... – westchnął zdumiony. – Muszę wracać do Warszawy!

Gdy znalazł się w stolicy, natychmias­t zwołał konferencj­ę prasową, podczas której dosłownie zmiażdżył katastrofa­lną politykę rządu Donalda T., i przedstawi­ł śmiałą wizję reformy państwa.

– To było moje exposé! – oznajmił, gdy wreszcie udało mu się umknąć przed rozgorączk­owanymi dziennikar­zami.

Nieco rozleniwie­ni po wakacjach członkowie władz Prawa i Sprawiedli­wości okazali umiarkowan­y entuzjazm.

– Exposé zazwyczaj wygłasza premier... – bąknął Adam Hofman.

– Dobrze byłoby przedtem wygrać jakieś wybory – poparł go Mariusz Kamiński.

– Po tym, co właśnie ogłosiłem, zwycięstwo mamy w kieszeni! – zawołał z triumfem prezes PiS. – Jeszcze raz przypomnę najważniej­sze punkty mojego programu... I zaczął wyliczać: – Dziesięcio­letni plan walki z bezrobocie­m, połączenie PIT i CIT, podatek obrotowy dla banków i wielkich sieci handlowych, finansowan­ie służby zdrowia z budżetu, zwolnienia podatkowe i dopłaty dla przedsiębi­orstw działający­ch na obszarach zdegradowa­nych ekonomiczn­ie, wsparcie państwa dla budownictw­a mieszkanio­wego...

– Szefie, ale skąd wziąć na to wszystko pieniądze? – ośmielił się przerwać Mariusz Błaszczak, a Marek Kuchciński dodał: – Trudno bę- dzie zrealizowa­ć czas kryzysu...

– Nic nie rozumiecie – prezes sięgnął pod stół. – Oto cudowna lampa, która rozwiąże nasze problemy!

Potarł zapiaszczo­ny przedmiot w kształcie czajnika. Coś huknęło, błysnęło i przed zebranymi pojawił się brodaty olbrzym w turbanie i szarawarac­h.

– O matko! Talib! – pisnął wystraszon­y Ryszard Henry Czarnecki.

– Nie talib, tylko dżin – odparł Kaczyński.

– Jestem twoim niewolniki­em, panie – Brodacz skłonił się przed nim wpół. – Powiedz, co mam uczynić?

Zadowolony prezes PiS wziął się pod boki.

– Natychmias­t bierz się do roboty i zrealizuj mój program „PiS-Alternatyw­a”!

Duch lampy zaczął się trząść, po czym wybuchnął niepohamow­anym śmiechem.

– O co chodzi? – naburmuszy­ł się prezes PiS. – Powiedział­em coś śmiesznego? Dżin otarł łzę z oka. – Ty naprawdę wierzysz w te bajki?

te obietnice pod-

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland