„Order” dla Korwina Z ŻYCIA SFER POLSKICH
Kodeks honorowy stanowił kiedyś, kto posiada tak zwaną właściwość honorową, a kto nie. Janusz Korwin-Mikke, kandydat do wszystkiego, mimo celebryckiej, ba! – mołojeckiej nawet sławy, dzielonej z mostem Kierbedzia, piosenkarzem Kukizem i pierogami Solejukowej, nie tylko nie jest do niczego wybierany, ale ledwie można go dostrzec w zamglonej strefie błędu statystycznego. Ponieważ Korwin heroicznie nadal walczy, by do końca nie zniknąć opinii publicznej z oczu, wygłasza mądrości, które dawno odebrały mu właściwości honorowe. A zatem sędziwy p. Janusz może już kłapać dziobem, co chce i o kim chce, bo nie grozi mu, że ktokolwiek wyzwie go na pojedynek albo potraktuje go poważnie, czyli polemicznie. I mnie nie przyszłoby do głowy zajmować się myślącym inaczej Korwinem, gdyby nie fakt, że stary mądrala napisał w cytowanym wyżej tekście, że zrobił to przeze mnie, bo przeczytał w „Angorze” mój felieton, w którym wyrażałem podziw dla paraolimpijczyków i autentycznego ducha sportowej walki, jaki już tylko oni reprezentują. Ganiłem tamże jakiegoś decyzyjnego pajaca z TVP, który tłumaczył brak transmisji z Londynu tym, że oglą- danie sportu inwalidów jest nieestetyczne, więc mało ciekawe. W związku z powyższym Korwin uznał mnie za kogoś, kto nie ma pojęcia o tym, co pisze, choć przyznał też, że jestem człowiekiem pełnym dobrej woli. Jednym słowem, uznał mnie Korwin za pożytecznego idiotę.
Janusz Korwin-Mikke, człowiek, który ma coś do powiedzenia zawsze i o wszystkim, napisał na blogu: „Jeśli chcemy, by ludzkość się rozwijała, w telewizji powinniśmy oglądać ludzi zdrowych, pięknych, silnych, uczciwych i mądrych – a nie zboczeńców, morderców, słabeuszy, nieudaczników, kiepskich, idiotów – i inwalidów, niestety”. Ponieważ p. Janusz należy do trupy showmanów istniejących wyłącznie dzięki ryzykownej jeździe po bandzie, odpowiedzieli mu ludzie z tej samej ekipy podwyższonego ryzyka: posłanka europejska Senyszyn, która ripostowała w imieniu (chyba?) idiotów, twierdząc, że powyższe powody automatycznie eliminują z telewizji również Mikkego, a także Jakub Wojewódzki, który ujmując się (chyba?) za nieudacznikami, skrupulatnie wyliczył, ile to wyborów przerżnął Mikke, dowodząc, że większego nieudacznika niż Mikke nie ma.
Postulowałem kiedyś, by nadawać polskim politykom Order im. Georges’a Ponimirskiego. Kto zacz, wie każdy, kto przeczytał lub obejrzał „Karierę Nikodema Dyzmy” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Nawet lepiej, gdyby obejrzał, bo w filmie i tytułowy Dyzma – w jego roli Roman Wilhelmi, i Wojciech Pokora jako Georges Ponimirski, stworzyli genialne kreacje aktorskie. Georges jest szwagrem Dyzmy, a ten, z terminologią medyczną obeznanym specjalnie nie był, utrzymywał, że szwagier ma fiksum-dyrdum, czyli jest stuknięty. I to prawda, bo Georges stuknięty był nieźle, choć ukończył Oxford, zna savoir-vivre, mówi po angielsku i jest gruntownie oczytany. Co z tego, skoro nawet gdy ma rację, nikt mu nie wierzy, bo wie, że gość jest splątany umysłowo jak sznurówka w trzewiku pijaka. Georges Ponimirski jest idealnym patronem Orderu, który honorowałby ludzi takich jak Korwin: inteligentnych, wykształconych, grających w brydża i używających internetu, a jednocześnie na tyle umysłowo splątanych, że lokuje ich to bezpowrotnie na odległych peryferiach życia publicznego.
Ergo, Januszu, przyznaję Panu tytuł kawalera Orderu Georges’a Ponimirskiego I klasy. Wyrażam tym samym najgłębsze zażenowanie Pańskimi faszystowskimi opiniami o dzieciach z Downem, inwalidach, ludziach starych albo wykluczonych. Wyrażam bezbrzeżne zawstydzenie Pańskimi głupimi, pogardliwymi opiniami o niepełnosprawnych sportowcach, nikomu niepotrzebnej londyńskiej paraolimpiadzie, socjalistach i całej tej zarazie, którą Pan tak wnikliwie analizuje, dowodząc zarazem, że niczego nie rozumie.
henryk.martenka@angora.com.pl